O tym jaki to czas, o tym gdzie kto patrzy, o dobie za krótkiej, czyli w sumie o niczym...
czwartek, maja 13, 2021Akacje zakwitły i dziki bez zakwitł i morele zielone wiszą na drzewach i milin wypuścił młode listki... To jest ten czas kiedy już nie wygląda się pierwszego listka czy kwiatka, bo tych teraz całe zatrzęsienie. Teraz zaczyna się coraz częściej zaglądać do ogródka żeby sprawdzić ile przez noc urosły krzaki pomidorów, cukinii czy ogórków. Coraz częściej też łapie się głębszy oddech, by wyczuć w powietrzu upragniona zapowiedź słodyczy ginestre i lip.
Ciepły deszcz ostatnich dni dobrze zrobił naturze. Świeżo posadzona rukola widać dobrze już się za rzeką zadomowiła. Wegetacja wykipiała, wybuchła z taką siłą i intensywnością, że od samego patrzenia wzruszenie człowieka ogarnia.
Dni mijają jedne rozwleczone, drugie intensywne. Tak intensywne, że wskazówka zegara powinna przeskakiwać co 120 minut, zamiast co 60. Ogarnęłam zakupy, zrobiłam zdjęcie do tego "upragnionego" włoskiego dowodu. Swoją drogą wyszłam na nim jak przestępca na ściance z amerykańskiego filmu akcji, który na siłę stara się wyglądać sympatycznie. Zrobiłam obiad, znów pozatruwałam uczniom życie nieśmiertelnym congiuntivo, z innymi pokonwersowałam o pracy kelnera. Teraz czekają kolejne lekcje i spotkanie w Palazzo Torriani i wizyta w meldunkowym i kilka pilnych maili, ale pewnie znów położę się spać z myślą: miałam jeszcze zrobić to i tamto...!
Codziennie wieczorem obiecuję sobie, że przed snem zabiorę się za pisanie, za pilne sprawy, ale jak tylko zapadnie zmrok powieki mi opadają i w nosie mają uczciwą współpracę.
Chłopcy odliczają dni do końca roku szkolnego, choć mam wrażenie, że w ostatnich tygodniach spięli się w sobie i nawet nie ma wielkiego marudzenia o 5.30 - zupełnie jakby każdy przyjmował na klatę swoje obowiązki i nie śmiał z nimi dyskutować. Choć o tyle mi lżej, kiedy od świtu nie muszę zrzędzić.
Internetowa księgarnia przysłała mi bonus - po tych wszystkich zakupach szkolnych uważam to za bardzo uczciwe i zasadne z ich strony. Przetrąbiłam go na dwie książki o Florencji i teraz nogami z niecierpliwością przebieram wypatrując kuriera, jak dziecko świętego Mikołaja.
Po głowie tłucze się milion spraw. Różne odliczania czasu zaprzątają myśli. Codzienność, praca, nowe wyzwania i w tym wszystkim trzeba urwać chwilkę dla siebie. Zmierzyłam dziś mój dystans zakupowy - z radością odkryłam, że to nie trzy, a pięć kilometrów jak malowane. Dwa wypady po chleb i dycha leci, nie zawsze muszą więc być góry, nie zawsze jest na nie czas.
Chłopcy wrócili już ze szkoły, więc na mnie czas, w ogóle czas już się wyczerpał:
- A czy kobiety patrzą mężczyznom na pośladki? (Mikołaj użył swojego określenia)
- Pewnie, że tak.
- To dlaczego nam mówią, że to tylko mężczyźni tak robią?
I tu rozmowa poszła w dziwnym kierunku...
Dobrego popołudnia!
NIECIERPLIWY to po włosku IMPAZIENTE (wym. impacjente)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze