Dwa Dyzie na zielonych łąkach Apeninów
wtorek, maja 11, 2021- Takie włosy miał Di Caprio w tym filmie... - S. mówiła o bujnej fryzurze Mikołaja.
- W jakim??? Kiedy Di Caprio miał długie włosy?
- No w tym, filmie... Co gryzie Gilberta Grape'a.
- To Johny Depp miał tam długie włosy!
Leżałyśmy na łące pond Biforco jak dwa Dyzie Marzyciele i zaśmiewałyśmy się w głos!
Słońce majowe paliło do nieprzyzwoitości, kukułka znów ze swoim namolnym kukaniem wbijała się w uszy, dzień był już nawet nie tyle wiosenny, co letni i to letni pełną gębą. Od naszego wspólnego wyjścia na trekking minął prawie rok. Tamtego dnia ruszyłyśmy w słońcu, ale wróciłyśmy przemoknięte do suchej nitki.
Jak na złość z niedzieli na poniedziałek spałam niewiele, bo znów dopadła mnie potworna migrena. Gdyby to była inna sytuacja pewnie odwołałabym i lekcje tego dnia i wyjście w góry i w ogóle na chwilę moje istnienie bym odwołała, ale tym razem zwyczajnie nie mogłam. Przed południem głowa trochę odpuściła, a my powolutku ruszyłyśmy na szlak, przez moje ukochane łąki ponad Biforco. Uprzedziłam tylko S., że wyjątkowo nie jestem w formie.
Co ciekawe po naszym spacerze moja głowa prawie całkiem się wyciszyła. Wniosek jest jeden - góry są dobre na wszystko.
Może dla niektórych jestem już nudna, bo od jakiegoś czasu tylko to chodzenie i chodzenie i jak to ja mam ładnie dookoła. No mam... i chodzić też bardzo lubię. I cieszę się, kiedy do chodzenia i do tych moich zachwytów mam towarzystwo. Wiem, że te moje peany zachęciły niektórych z Was i już kilka osób szykuje się na wspólny trekking ze mną, a mnie aż serce podskakuje z radości.
Miejsce w jakim wczoraj zjadłyśmy nasze schiacciaty z mortadellą i chichotałyśmy się jak dwie nastolatki jest tak piękne, że można podsumować je trzema literami: RAJ.
Teraz jest właśnie ten najpiękniejszy moment apenińskiej natury, kiedy zieleń łąk jeszcze nie przygasła i kiedy te łąki aż kipią od kwiatów. To ich ukwiecenie jakby przekroczyło wszystkie granice przyzwoitości. A jak one pachną! Przy każdym kroku unosi się zapach dzikiego tymianku!
Przedreptałyśmy ładny kawałek drogi... Zrobiłyśmy pętelkę i zeszłyśmy od strony Pianorosso. Na mnie czekały jeszcze popołudniowe lekcje, więc to w ogóle cud, że tak ładny trekking udało nam się zrobić w mojej przerwie pracowej i z głową w wątpliwym stanie.
Tymczasem idzie do nas deszcz. Dziś ma lać równo i szczerze mówiąc bardzo się z tego cieszę. Po pierwsze podleje mi konkretnie ogródek, a po drugie nadgonię w domu zaległości i może choć ciutkę odpocznę...
To były intensywne dni. Dwa porządne trekkingi w dwa dni to znaczy, że jestem w formie. Czas bardzo piękny, ale też bardzo intensywny. Tak czy inaczej potrzebuję na chwilkę zwolnić.
A przy okazji jeśli mowa o trekkingu - czy zaglądaliście do zakładki WARSZTATY?
Kulinarno trekingowe wakacje z Domem z Kamienia i Kalejdoskopem Renaty już w lipcu. Może ktoś jeszcze do nas dołączy?
DOBREGO MAJOWEGO WTORKU!
ZWOLNIĆ to po włosku RALLENTARE (wym. rallentare)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
1 komentarze
Oj jak pięknie...
OdpowiedzUsuń