Wiosenne ciepło z innej strony

niedziela, marca 21, 2021

Faenza Dom z Kamienia, blog o życiu w Toskanii

Stacja kolejowa Faenzy od frontu ozdobiona jest wielką mapą - jak na światową stolicę ceramiki przystało - mapą z płytek ceramicznych. Staliśmy przed nią wyglądając autobusu zastępczego, który miał się pojawić zamiast skasowanego pociągu i który spóźniał się już dobre dziesięć minut. Żeby zagłuszyć znużenie i niecierpliwość podróżowaliśmy palcem po ceramicznej mapie i fantazjowaliśmy o różnych krajach. Mikołaj jak na Wikinga przystało podróżował po części północnej, Tomek zwiedzał porty wierny swojej najnowszej pasji i z irlandzkimi marynarzami śpiewał szanty, a ja krążyłam po mniej lub bardziej znanych zakątkach południa, a potem stałam nad brzegiem oceanu. To podróżowanie na niby było miłym dopełnieniem naszej kolejnej małej wielkiej "podróży" do Faenzy. 

Faenza Dom z Kamienia, blog o życiu w Toskanii

Autobus przyjechał z piętnastominutowym spóźnieniem, kiedy już prawie straciłam nadzieję, że w ogóle przyjedzie i kiedy moje poirytowanie zaczęło być silniejsze od wymyślonego wojażowania. Było mi zwyczajnie zimno i chciałam do domu. Dzień był słoneczny, ale temperatura nie rozpieszczała. 
- Widzisz - powiedziałam do Mikołaja - dobrze, że kazałam ci założyć zimową kurtkę.
- Mi wcale nie jest zimno. To Matce jest zimno.
- Nie jest ci zimno, bo masz zimową kurtkę. 
Wzruszył ramionami i dalej wodził oczami od Kazachstanu po Ładogę.

Z autobusu wysiadło dwoje pasażerów i zaraz za nimi kierowca. 
- Będzie pan jechał do Marradi? A właściwie to czy zatrzyma się pan w Biforco?
- Zatrzymam się gdzie chcesz - powiedział uprzejmie i zaraz patrząc na chłopców zapytał - a reszta dokąd jedzie? 
- My wszyscy do Biforco - odpowiedziałam i jednocześnie ucieszyłam się w duszy, bo ewidentnie człowiek nie pomyślał, że ja to Matka tej wysokiej bandy. 
- Poczekajcie chwilę, mamy spóźnienie, ale wszędzie dojedziemy, muszę tylko odkazić autobus.
 
Wsiedliśmy pięć minut później, kiedy kierowca odkaził i wywietrzył wnętrze pojazdu. W wielkim autokarze byliśmy tylko my i tak było do samego Biforco.

- Wiecie gdzie ja się mam zatrzymać w San Martino? - zapytał nas strapiony, bo widać, że kurs trafił mu się nagle i trasy jakby dobrze nie znał.
- Trzeba zatrzymać się przy głównej drodze, autobusem wielkim do miasteczka pan nie wjedzie. 
- To pokażecie mi w którym miejscu?
- Jasne!  
Oczywiście żadne zatrzymywanie się nie było konieczne o tej porze nie było żadnych pasażerów... 

Patrzyłam na migający za oknem róż romaniolskich sadów i rozczulałam się nad tym, jaki to był miły dzień. Jeszcze w Faenzie, kiedy czekaliśmy na wywietrzenie się autokaru wymieniłam z Tomkiem identyczne spostrzeżenia:
- Mimo tylu lat nie spowszedniała mi ta niezwykła życzliwość Włochów. Ja wiem, że zawsze znajdzie się jakaś prof M. czy inny trudny typ, ale generalnie oni są naprawdę milsi niż inne nacje.
- Tak Włosi są bardzo mili i pomocni - zgodził się Tomek. 
- Ta dziewczyna w sklepie była przesympatyczna, prawda? 
- Bardzo miła. 

Może i dzień był zimny, ale dla nas wiosna zaczęła się prawdziwym ciepłem, które mogłabym określić wypadkową życzliwości wielu osób. Najpierw przyszedł Franco, który naprawił Tomkowi mikrofon i klawiaturę, potem dziewczyna w sklepie, która przy zamówieniu i dobieraniu okularów sprawiała wrażenie, jakby spełniała najważniejszą w życiu misję i mimo maseczki na twarzy uśmiech tryskał jej w spojrzeniu, a do tego widząc moje przejęcie niebotycznym wydatkiem zaproponowała zniżki i rozwiązania o jakich mi się nie śniło. 
I na koniec jeszcze ten kierowca autobusu poczciwy i uprzejmy tak zwyczajnie, po ludzku... 

Włochy mają najpiękniejszy krajobraz, najwspanialszą sztukę, kuchnię, klimat, ale to właśnie ta ludzka życzliwość sprawia, że serce bije mocniej, że mimo wielu problemów tak człowiekowi tu dobrze. 
A może to ja mam szczęście do dobrych ludzi?

Faenza Dom z Kamienia, blog o życiu w Toskanii

Tymczasem nastał pierwszy w tym roku niedzielny wiosenny poranek. Nadal jest zimno, ale niebo pogodne i z każdym dniem ma nam ciepła przybywać. Obiecałam chłopcom dziś czekoladowe wypieki. Obiecałam też kaloryczny, banalny obiad! Kiedy uporam się ze wszystkim mam nadzieję, że wystarczy sił, by wyjść choć na dwa kroki. Niech to będzie piękny dzień!

UPRZJMOŚĆ to po włosku GENTILEZZA (wym. dżentilecca)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

0 komentarze