Trekking pod wieloma tytułami
poniedziałek, marca 29, 2021Mogłabym ten trekking "ostatnio - niedzielno - marcowy" zatytułować na wiele sposobów. Na przykład "trekking, który zaczął się kwiatami nawet nad głową i skończył sercem na drodze" albo "trekking - dokończenie starego szlaku" czy też "trekking dwa razy pod tą samą górę" albo jeszcze banalnie "trekking Garibaldiego". Wiele epitetów mniej lub bardziej wyszukanych ciśnie się na usta, tak jak wczoraj cisnęły się słowa "no wypłaszcz się wreszcie" albo tak jak cisnęły się do oczu łzy wzruszenia, kiedy już schodziłyśmy, a przed nami jak na dłoni rozciągnęła się cała dolina Lamone i szczyty Apeninów aż po horyzont...
Mogłabym też zatytułować ten trekking jako ten, który dał nam porządnie w d..., ale wyrażać się tutaj nie będę, a poza tym takie trekkingi to ja właśnie lubię! Satysfakcja bezcenna! Mogłabym już dziś powtórzyć za osiołkiem ze znanej bajki: JA CHCĘ JESZCZE RAZ!
A oto jak nam było, powędrujcie z nami:
Ruszyłyśmy z Popolano wczesnym "poobiedziem" szlakiem Garibaldiego z tego samego magicznego miejsca, którym zachwycałam się tak niedawno. Kwiatów zatrzęsienie, kwiatów dywany u stóp, san Giuseppe nad głową. Dalej kawałek skorupki, a to jest zawsze piękny znak, że natura się odradza, że rodzi się nowe życie. Jeszcze dalej wodospad, który T. nazwała bardzo wyszukanym epitetem, ale to może niech zostanie off the record.
Musiałyśmy się trochę powspinać nim dotarłyśmy do pierwszych panoramicznych widoków, ale to dobrze, bo wtedy przystanek lepiej smakuje. Na szczycie czekał na nas pierwszy punkt charakterystyczny całej trasy - Ca di Go', którą zidentyfikowałyśmy na mapie. Tym razem T. oprócz niezbędnych cukierków miała też porządną mapę i ta mapa okazała się bezcenna. Niech się schowają "sresy dzipiesy" i guglemapy.
Od Ca di Go' szlak zaczął opadać w dół, co cieszyło i nie, bo jasnym było, że jeszcze przynajmniej jedna wspinaczka będzie nas czekać.
Za szczytem droga przez jakiś czas była szersza i wygodniejsza. Tym razem szłyśmy przez piękne kasztanowe gaje.
Na samym dole przywitał nas jeszcze jeden i rzecz jasna nie ostatni rajski widok. Mały kamienny domek z kwitnącymi przed nim magnoliami. Znów chwilę porozpływałyśmy się w zachwytach i dopiero potem ruszyłyśmy dalej. Musiałyśmy porzucić "gościniec", bo od domu szlak znów kierował się w górę kostropatą ścieżką.
Ścieżka miejscami była jak "gzymsik" - przywłaszczyłam sobie to określenie T., bo trudno o trafniejsze. Znów szłyśmy wąziutkim szlakiem z tysiącem prymulek, fiołków i przylaszczek u stóp, a T. pokazała mi jak wygląda i czym pachnie daglezja. Natychmiast jedna gałązka umaiła mój plecak.
Po około 45 minutach od przystanku na szczycie dotarłyśmy do drugiego ważnego punktu - do schroniska Valnera. Oczywiście w czasach pandemii nie pełni ono swojej funkcji, więc tylko przystanęłyśmy, żeby zerknąć na mapę, pozdrowić gospodarza i ruszyłyśmy dalej polną, sielską drogą, ku naszej radości chwilowo prawie po płaskim i co najpiękniejsze - z zachwycającym widokiem na budzące się do życia gaje kasztanowe.
Sielska droga doprowadziła nas do imponującego, opuszczonego kamiennego domostwa. Dalej znów zaczynała się chropowata od kamieni stroma ścieżka, na widok której T. aż usiadła, żeby odpocząć na zapas. Ten odcinek dał nam chyba najbardziej popalić, tym bardziej, że już jedno konkretne wejście miałyśmy w nogach i przemaszerowane kilometry nie były bez znaczenia.
Znów były kwiatki, w dołkach kupy bardzo kulturalnego zwierzaka, młode listeczki, gzymsiki i nasze sapanie... Aż w końcu dotarłyśmy na szczyt do miejsca, w którym poprzednio zawróciłyśmy.
Teraz mogłyśmy z ulgą pogratulować sobie tamtej decyzji, bo znając już trasę miałyśmy pewność, że w życiu nie zdążyłybyśmy wtedy przed nocą. W życiu!!!
Na Spianamonte czy też Pianamonte panował niezwykły spokój. Ciepłe wiosenne słońce oblewało łąki, a widoczne w oddali szczyty zdawały się ciągnąć bez końca... To są takie momenty, kiedy kończą mi się słowa. Słowa są zbyt banalne albo może ja nie znam odpowiednich słów, bo aby opisać ten niezwykły świat, tamten moment, chwilę nieprawdopodobną jak największy dar, potrzeba poezji!
A może najlepiej opisać je ciszą...
Złapałyśmy oddech i ruszyłyśmy dalej - czekało nas jeszcze jedno małe podejście nim szlak na dobre zaczął opadać w dół. I tam gdzie zaczął opadać - znów wyrwały nam się z ust zachwyty.
Człowiek tak stoi i mówi: "jak pięknie!" I zaraz to "pięknie" wydaje się takie banalne, nie na miejscu, takie nijakie.
Miejsce tak wyjątkowe, że chce się rozłożyć ręce i przytulić je do serca.
Potem jeszcze jeden kamienny dom, konie na pastwisku, szpalery cyprysów przy drodze. I wreszcie na koniec serce na drodze zupełnie jak kropka na końcu zdania - kropka na koniec bajkowego trekkingu.
T. z serca dziękuję za towarzystwo i nowy szlak, który kto wie kiedy bym odkryła. Mam nadzieję, że szybko znów zmienią nam kolory i powędrujemy szczytami do Crespino.
Dobrego dnia!
KROPKA to po włosku PUNTO
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
11 komentarze
Uczta dla moich oczu, dziękuję za dużo zdjęć :*
OdpowiedzUsuńCala przyjemnosc po mojej stronie:)
UsuńNic do kawy dziś mi nie potrzeba,ten wpis wystarczy.Dziękuję bardzo !
OdpowiedzUsuńBardzo mile slowa, dziekuje:*
UsuńTe domy...ach...cudne!Rozmarzyłam się. Szkoda, że są takie samotne, opuszczone, nie ma w nich życia. Stoją i umieraja!
OdpowiedzUsuńSa w tak niedostepnych miejscach, ze trudno sie czasem dziwic. Bardziej dziwi jak kiedys zyli tu ludzie. Jakos dawali rade...
UsuńAleż się znowu rozmarzyłam...jaki balsam dla oczu i duszy :)
OdpowiedzUsuńMilo mi:)
UsuńNie mogę się doczekać swojego kolejnego górskiego trekkingu po tych wpisach.
OdpowiedzUsuńdzięki za cudne widoki. Pozdrawiam - wielbicielka papierowych map
OdpowiedzUsuńJest nas jednak troche:) papier gora!!!
Usuń