Dywagacje, projekcje, wyobrażenia i wiosna!
sobota, lutego 20, 2021Byłam z siebie zadowolona. Przeszłam siedem kilometrów i ciut i głowa zrobiła się odrobinę lżejsza. Cała wypełniła się trelem ptaków, oczy nasyciły kolorem świeżych łąk i kwiatów świętego Józefa, płuca wypełniły głębokim oddechem ciepłego powietrza, a nogi nacieszyły przedreptanymi kilometrami, samotną drogą i szlakiem Dantego. Pogoda była wspaniała, to już nawet nie przedwiośnie tylko początek prawdziwej wiosny.
Starałam się "rozluźnić" tę biedną głowę. Myśli jak psy gończe spuściłam ze smyczy ciekawa w jakim kierunku pobiegną. Mimo radości z wiosny, mimo słońca i tylu dobrych rzeczy dookoła, te myśli wciąż krążyły wokół niedzieli. Pewnie potrzeba więcej czasu. Czasu i cierpliwości.
Na szczęście wrócił spokojny sen. Sen jest ważny, bo przynajmniej mimo tych myśli krążących wokół minionych wydarzeń, udręczenie jest już lżejsze, już tak bardzo nie ciąży. Wieczorem Mario zadebiutował komentarzem na blogu i przypomniał mi, że potrafi świetnie pisać. Znów - tym razem przez telefon - przegadaliśmy pół wieczoru o tym co się wydarzyło. Rozmowa ma wielką moc.
Do kolacji usiedliśmy we trójkę i to był bardzo dobry czas. Znów paplaliśmy o tym i o tamtym, znów zaśmiewaliśmy się tak jak kiedyś.
- Wyobraźcie sobie, że możecie się cofnąć w czasie tylko w jeden wybrany moment, w jedno miejsce. I warunek jest taki, że musicie tam pozostać przez dwa lata, ale jeśli Wam się spodoba to możecie zostać na stałe. Gdzie się przenosicie?
- Ja byłbym dziewiętnastowiecznym żeglarzem! - Powiedział Tomek. Zaraz dodał też do swojej mapy Amerykę tamtych czasów.
Mikołaj był przewidywalny:
- Albo samuraj albo wiking albo jeden z husarii Sobieskiego.
- A ja chciałabym się urodzić w latach pięćdziesiątych we Florencji.
- Po co? - Mikołaj spojrzał na mnie z takim zdziwieniem, jakbym nagle zapragnęła życia na Kamczatce.
- Jak po co?
- Co by Matka robiła? Nawet by miecza nie miała!
- Miałabym vespę, siedziałabym w barze z przyjaciółmi, a na wakacje jeździłabym na Sardynię.
- I?
- Co i? Miałabym proste, piękne życie!
- Nuda! Ale co by matka robiła?
- Byłabym pisarką!
Mikołaj prychnął niemal z pogardą.
- Takie nudne czasy.
- A popatrzcie! Gdyby tak człowiek mógł cofnąć się w czasie to mógłby też zmienić bieg historii, od drobnych rzeczy po te największe... Ja na przykład pocieszyłabym Van Gogha - nie wiedzieć czemu wśród wszystkich nieszczęść zapisanych w historii świata akurat Van Gogh i jego nędza przyszły mi do głowy.
- A ja bym Kolumbowi powiedział, że płynie w złym kierunku - powiedział Tomek i zaraz z szubrawym uśmiechem dodał - na Grenlandię bym go wysłał. Albo na przykład do starożytnego Egiptu bym się przeniósł z latarką w kieszeni i zadziwiałbym ludzi, że potrafię na zawołanie stworzyć światło. Stałbym się dla nich bogiem!
- Można byłoby zapobiec jakimś wojnom...
- Na przykład wpłynąć, żeby się Mussolini nie bratał z tym panem z wąsikiem - powiedział Mikołaj.
Siedzieliśmy tak jeszcze długo po kolacji i mieszaliśmy w historii Majów, Rzymian, Napoleona. Uruchomiliśmy fantazję i prawie stworzyliśmy nową historię świata.
To był naprawdę dobry wieczór... Tymczasem teraz życzę Wam dobrego weekendu. Nie wiem jak u Was, ale w dolinie Lamone wiosna jak malowana!
NĘDZA to po włosku MISERIA (wym. mizeria)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze