O śniegu, pewnym przywileju i końcu ferii świątecznych
czwartek, stycznia 07, 2021Nie, nie, to nie jest tak, że nagle pokochałam śnieg miłością bezwarunkową. Dalej zimy nie lubię i pewnie nic tego już nie zmieni i w ogóle nie ma co na ten temat dyskutować. Ale...
Czy czasem nie jest tak, że zachwyci nas obraz artysty, za którym szczególnie nie przepadamy?
Mnie tak właśnie zachwyciły wczoraj Apeniny (znowu!), bo śnieg jak prawdziwy malarz niezwykle pocieniował góry.
Na czubki, na szczyty i granie śniegu nasypał obficie zupełnie jak Mikołaj cukru pudru na swój kawałek pandoro, a doliny jak do tej pory oszczędził. W dolinach wciąż bardziej jesień. To kolejny przywilej życia w tym miejscu, można sobie w piętnaście minut, w dziesięć kilometrów przeskoczyć do zupełnie innej pory roku. Na tak małym dystansie to się wydaje aż nieprawdopodobne.
Wytarzali się za wszystkie czasy. Jak wariaci turlali się z góry na dół, a mnie tylko ciarki przechodziły od samego patrzenia. Ale jak powtarza zawsze Mikołaj - szczęśliwe dzieci to szczęśliwa Matka. No szczęśliwa, pewnie, że szczęśliwa! Co ma nie być szczęśliwa, kiedy widzi dwa stare konie, które turlają się po stoku pokrytym dziewiczym, nienaruszonym śniegiem.
Mimo czerwonej strefy takich poszukiwaczy wrażeń jak my było wczoraj całkiem sporo. Myślę jednak, że nikt nikomu krzywdy nie zrobił jeśli sam na odludzie pojechał ulepić swojego bałwana czy zrobić swoją "storię" na instagrama. Więcej krzywdy z notorycznego, nieruchomego siedzenia w domu.
I tak oto tym zabawowym akcentem zakończyły się ferie świąteczne. Dziś chłopcy wracają przed komputer, a od poniedziałku do ławki szkolnej. Wizja wstawania "w środku nocy" nie jest nam miła, bo rozbestwiliśmy się jak nie wiem co, ale jednak szkoła w ławce to szkoła w ławce. Choćby nie wiem jak nam było we trójkę miło w domowych pieleszach, to przecież nic nie zastąpi kontaktu z rówieśnikami i całej otoczki siadania w szkolnej ławce.
Miejmy nadzieję, że kolejne miesiące będą spokojne i stabilne.
Ja dziś mimo natłoku lekcji mam chytry plan zdemontowania wszystkich co do jednego reliktów minionych świąt.
Nie powiem, że czekam na wiosnę, bo już dawno przestałam tak sobie czas przyspieszać. Czas i bez mojego ponaglania gna jak głupi. Wiosna przyjdzie w swoim momencie, a tymczasem już sama świadomość, że dnia wyraźnie przybyło raduje serce i umysł.
DOBREGO DNIA!
WYDŁUŻAĆ SIĘ to po włosku ALLUNGARSI (wym. allungarsi)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
2 komentarze
U nas podobnie z pogodą - pod Gdynią mamy pełno śniegu, a kilka kilometrów dalej, w Gdyni czy w Sopocie - śniegu brak :) Pozdrawiam, Ewa
OdpowiedzUsuńNie myślałam, że na nizinach też tak bywa:0
UsuńUściski!