Przedostatni dzień jesieni, "żółty" dzień bez planu

niedziela, grudnia 20, 2020


W sobotę udało mi się wyciągnąć chłopców na spacer i to obydwu na raz, ale musiałam obiecać, że nie będę już do wieczora "... zawracać".  
- Matka tak mówi, a potem znów coś będzie chciała.
- Nic już dziś nie będę chciała. Obiecuję!
Poszliśmy w stronę Campigno, bo tam przynajmniej Mikołaj mógł na rowerze dalej doskonalić swoje akrobacje. Postanowiliśmy dojść choć do ściętych drzew, by zobaczyć czy "mózg" dalej jest. 

- Zobacz Pusia. Jest. I to wciąż tak obrzydliwy jak wcześniej. 

Od rzeki ciągnął chłód, ale było całkiem przyjemnie, w oddali niosło się pokrzykiwanie myśliwych, słońce popołudniowe ciepłym światłem rozlewało się po jednej stronie doliny, malując czubki wzgórz na pomarańczowo. Było tak pięknie... no może poza tym "mózgiem".


Szliśmy i rozmawialiśmy o podróżach...
O podróżach życia, o tych, o których jeszcze marzymy. Tomek mówił o tym jak chce przewędrować Stany z dało do góry i dojść do Kanady, a ja o tym jak chcę wyruszyć z Doliny Aosty i dojść na samo południe Półwyspu Apenińskiego, a potem przewędrować też przez Sycylię i Sardynię. Wymienialiśmy się pomysłami co do takiej wyprawy jest konieczne, jak się trzeba przygotować, o czym pamiętać i na co zwrócić uwagę. To była przepiękna dyskusja...
 
- Chciałbyś iść sam czy z kimś?
Tomek się zamyślił. 
- Nie wiem. Trudno iść z kimś. 
- To prawda. Ja mam chyba tylko trzy osoby, z którymi mogłabym wędrować i to też nie cały czas. Chciałabym mieć moje ulubione towarzystwo na niektórych odcinkach, ale generalnie wędrować sama. 
- Teraz nie znam nikogo z kim mógłbym iść. 
- Jeszcze poznasz. Ja znam tylko kilka osób. Musi to być ktoś, kto idzie mniej więcej twoim rytmem. Ktoś z kim zawsze masz o czym rozmawiać, ale jednocześnie potraficie razem milczeć i ta cisza nie jest krępująca...
W myślach dodałam: ktoś, kto pochyli się nad kwiatkiem, zatrzyma przy kozie skubiącej trawę za płotem, sfotografuje żuka, dziwną chmurę czy zeschniętą kiść winogron. 

Nie mogę się doczekać tej mojej wyprawy marzeń, tak jak i Tomek swojej. Oby tylko zdrowie było.


A dziś pierwsza od dawna niedziela w żółtej strefie. Aż człowiek głupieje i nie wie co z taką niedzielą zrobić. Myślałam, że jak nas odblokują to pognam gdzieś jak pies spuszczony ze smyczy, a tymczasem...
Od Florencji w taki dzień odstraszyły mnie masy ludzi, które w ten weekend wylegają tłumnie na ostatnie prezentowe zakupy. Może Emilia Romagna? Może światełka w Faenza? Może jakieś szopki? Chciałabym gdzieś, a jednocześnie jestem tak zmęczona, że siadła mi kompletnie decyzyjność. 
Zobaczymy co przyniesie dzień. Dzień jeszcze mglisty, ale z wizją słońca na potem. Dzień z rześkim porankiem. Przedostatni dzień jesieni. Niech to będzie dobry dzień. 

Chyba najbardziej gór mi potrzeba. Gór, CISZY i przestrzeni. 

 TŁUM to po włosku FOLLA (wym. folla)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

6 komentarze

  1. A może przejść szlak muszli? Drogę św.Jakuba? Jak Marek Kamiński "3 biegun" ?
    c-ó

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele szlaków... Życia zabraknie! Mnie jednak włoskie najbardziej inspirują (nudna jestem) - a Tomek patrzy daleko. Marzę o tym by kiedyś przyjął mnie na towarzysza choć na kilka dni.

      Usuń
  2. Eureka! Znalazlam miejsce gdzie sie zostawia komentarze....
    Bardzo lubie czytac o Waszych wspolnych spacerach i rozmowach .
    Aga T

    OdpowiedzUsuń
  3. A mnie ten "mózg" zdecydowanie przypomina fragment mapy z Afryką. Tylko jakoś te kontynenty już przedryfowały, bo Indie i Australia ciut za blisko się przykleiły ;-)
    Pozdrawiam serdecznie,
    Anka

    OdpowiedzUsuń