Serce i bogactwo

wtorek, listopada 24, 2020


Zamiast zaczynać od tego czy jest słońce czy mgła czy że zrobiło się już późno, zacznę od tego, że serce Mario ma się dobrze, czy też jak sam przed chwilą napisał - nawet bardzo dobrze i ma zamiar jeszcze trochę "pobić". Nie pisałam nic wcześniej, żeby nie siać paniki, ale w ostatnich tygodniach Mario kilkakrotnie wylądował na pogotowiu i skarżył się na złe samopoczucie. Diagnoza powtarzana na pronto soccorso też nie była zbyt optymistyczna - że tak pozwolę sobie pozostać przy eufemizmach. Dzisiejszej wizyty i badań bał się więc Mario bardzo, tym bardziej, że do pewnych zabiegów podchodzi - powiedzmy - nieufnie.
Na szczęście, tak jak już napisałam - ma się dobrze, a sercu nic kompletnie nie dolega. Dobrze, że udała się w ogóle sama wizyta, bo teraz jak wiadomo czas na chorowanie wyjątkowo słaby.


Od rzeczy ważnych do największych banałów - czyli teraz dzielę się z Wami zdjęciami słynnego lustra, które nad kominkiem znalazło zacne miejsce. Dla większego efektu wersja dzienna i wersja wieczorna, kiedy to świece grają pierwsze skrzypce. 

Jeszcze dużo rzeczy - pewnie około połowy - nie jest na swoim miejscu, ale na to wszystko potrzeba czasu. W niedzielę przyszedł stolarz obejrzał kuchnię i obiecał, że blat i półki zamontuje przed świętami. Już się cieszę na samą myśl. Nie mogę się doczekać tej mojej kompletnej wymarzonej kuchni. Martwią trochę okna, bo dwa na gwałt są do wymiany, ale i temu jakoś się zaradzi. 


Słońce dziś bardzo wstydliwe. Poranki bardzo zimne. Dni tak pełne pracy, że czasu na śniadanie nawet jedzone w przelocie zwyczajnie brak. Obmyślam gdzie tu powiesić kalendarz adwentowy i jak kupić choinkę skoro do innej gminy, a co dopiero regionu nie można się przemieszczać. Pomarańczki trzeba ususzyć... Jutro przyjedzie Domenico, to zrobię zapas cytrusów i swojskiej oliwy. Z Ikei wędrują kolejne duperele przede wszystkim do pokoju Tomka, który najbardziej z naszej trójki mieszka na kartonach. I tak to się wszystko plecie...


I to chyba już wszystko, bo zrobiło się naprawdę późno, a obiad jeszcze nie do końca gotowy.  

Na koniec już jedna mała refleksja. W tych dziwnych czasach, zamkniętych, odizolowanych ja czuję się wyjątkowo komfortowo. Na szczęście pracuję bardzo dużo, na szczęście jesteśmy zdrowi i oby tylko tak zostało. Dobrze mi w tym czasie "zatrzymania", dobrze mi, bo obiad, a potem kolacja trwają czasem nawet godzinę, bo znów przez chwilę nikt nie pędzi. Znów mamy więcej czasu dla siebie samych, na tworzenie, na swoje sprawy, na wieczorny film, na rozmowy... Jest dla mnie w tym czasie coś wyjątkowego. Ta sytuacja uświadamia mi jak bardzo mimo tylu ograniczeń, mimo tylu problemów lubię to moje życie. Jak bardzo jest ono bogate - nawet teraz...

Dobrego dnia!

BOGACTWO to po włosku RICCHEZZA (wym. rikkecca)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

2 komentarze

  1. No to Mario znowu strachu napędził, ale dobrze , że jest dobrze :) Moc uścisków dla Niego! Piękny kącik lustrzano -kominkowy, upiększaj Kasiu Wasze nowe gniazdko! Pozdrawiam Was wszystkich bardzo serdecznie Aneta(mama)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdrówka dla Mario, a lustro piękne �� o każdej porze dnia ��

    OdpowiedzUsuń