Szkolne nowości i chwilowy brak melancholii
wtorek, października 27, 2020W poniedziałek rozeszła się wieść o wchodzącym w tym tygodniu w życie częściowo zdalnym nauczaniu. Dla chłopców to znaczy, że nie muszą się codziennie zrywać o piątej trzydzieści i oczywiście to ich cieszy, ale...
Ja sama jestem zmartwiona. Zmartwiona tym, gdzie to wszystko zmierza. W zdalne nauczanie zwyczajnie nie wierzę. Wiem, że teraz tak trzeba i nie ma co dyskutować, ale żal mi dzieciaków. Mam nadzieję, że przynamniej tym razem nie potrwa to przez cały semestr. Na ten moment mamy plan lekcji na najbliższy miesiąc.
Wiem, że to działanie mające na celu wyjście na prostą przed Bożym Narodzeniem, jednak im bardziej się nad tym zastanawiam, tym smutniej mi się robi. Chciałabym, aby moje dzieci miały znów swobodę i to samo życie co przedtem.
Z drugiej strony cieszę się, że w tym całym "bałaganie", Marradi wciąż dzielnie się broni i nawet wczoraj przy kolacji mówiliśmy, że gdyby nie maseczki na twarzach ludzi, nic byśmy nie zauważyli. Ja oczywiście nie jestem wyznacznikiem, bo nie prowadzę nocnego życia, a i w restauracjach bywam od święta, więc pewnych zmian, które zaszły nie zauważam.
Pogoda nadal jest przyjemna. Postraszyli prognozami zimnem podszytymi, a tymczasem wciąż jest całkiem ciepło, przez większość czasu dosyć słonecznie i w takim też duchu mają mijać ostatnie październikowe dni. Zaciskam kciuki byśmy wyrobili się z przeprowadzką, nim aura postanowi się zbiesić.
Co do przeprowadzki to wczoraj zrobiliśmy spory krok do przodu, bo po pracy przyjechał Mario i te 100 metrów Rangerem hurtowo pudła przewiózł. Ricky tak jak obiecał zabrał się za malowanie, a widok braku gruzu i jaśniejszych ścian podziałał na mnie kojąco. Dziś kolejna wyprawa w stronę Rimini po kilka brakujących drobiazgów i pod koniec tygodnia zacznę pucować, montować, rozstawiać i układać życie w nowym miejscu. Pozostają nadal dwie niewiadome, które mam nadzieję wyjaśnią się na dniach: piec i internet. W tej kwestii od wczoraj nic się nie zmieniło. Cierpliwości... Cierpliwości...
Nawet jeśli zieleni wciąż dużo w krajobrazie, to z lip już prawie całkiem opadły liście. Mimo zmian w kolorach i w krajobrazie to chyba pierwszy rok, kiedy jesień nie wywołała we mnie melancholii. Tak mi się spieszy do nowego domu, tak na tych domowych zmianach jestem skupiona, że pal sześć łyse lipy, pal sześć coraz krótsze dni i chłód który w końcu nadejdzie. Pal sześć!
Dobrego, zdrowego dnia! I oby internet dał radę!
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
4 komentarze
Witam! Ostatnio oglądam program w TVN Style "Jestem z Polski" i pomyślałam (nie wiem czemu dopiero teraz), że Pani mogłaby w nim wystąpić. Myslała Pani o tym (pytanie, czy zna Pani ten format, pewnie gdzieś w necie można coś znależć)? Oglądałam kilka odcinków i znając Pani blog jestem przekonana, że odcinek z Pani udziałem mógłby być naprawdę ciekawy :) Do przemyslenia :)
OdpowiedzUsuńPopieram, tez wypatrywalam Kasi w tym programie.
UsuńKasia praska
Kasiu, na ostatniej fotce to nespolo?
OdpowiedzUsuńUsciski Malgosia Neuss
Dokładnie!
Usuń