Opróżnianie
wtorek, października 13, 2020Po obiedzie złapałam za pudła i zaczęłam upychać w nich wszystko co podleciało mi pod ręce. Nim się obejrzałam kuchnia na górze opustoszała, a w salonie zostało już TYLKO trzy czwarte biblioteczki. Do przyspieszenia obrotów zmotywował mnie szczerze mówiąc Mario, któremu wpadł wolny od pracy dzień i tak zaoferował się na przewożenie hurtem kartonów. Powolutku zaczyna być dostrzegalne ubywanie klamotów i powolutku też coś sentymentalnie ściska mnie w gardle. Jakkolwiek idiotycznie to zabrzmi - czuję się trochę jak zdrajca, jakbym wystawiała do wiatru przyjaciela, zupełnie jakbym opuszczała kogoś bliskiego...
Biedny domek...
Biforkowy Pomarańczowy Dom z zielonymi okiennicami to dom, w którym dorośli chłopcy i w którym na swój sposób dorosłam też i ja. Dom, który był świadkiem wielu zmian tych oczywistych, dostrzegalnych na pierwszy rzut oka i tych gołym okiem zupełnie niewidocznych. Pomarańczowy dom to świadek mojego toskańskiego osiadania.
Kiedy pakowałam szklanki, kubeczki, miski i talerzyki wspominałam też wielu Gości...
"O! Ulubiony kubeczek Anki! O! Kubeczek, z którym A. zawsze schodziła na kawę! A przy tym stole dopiero co razem siedzieliśmy i jedliśmy urodzinowy tort B..."
Wspomnienia galopowały przez głowę.
Dopisałam kilka rozdziałów, a może i cały tom do historii Pomarańczowego Domu i Wy niewątpliwie mi w tym pomogliście. Wiadomo nie od dziś, że historię każdego domu tworzą ludzie. Ja jestem pewna, że teraz dla miejscowych to będzie ten dom, w którym mieszkała polacca, bionda, Caterina czy po prostu Kasia.
Po południu Mario poszedł na zwiady za rzekę i - jak ocenił swoim okiem - prace są bardziej posunięte do przodu niż przypuszczał.
Oby się dziś z tym gazem udało i oby już ostatni specjalista mógł wejść i swoje zrobić. Potem zostanie tylko WIELKIE sprzątanie, przetransportowanie i zamontowanie na nowo pieca, kuchenki, malowanie i przeniesienie reszty klamotów. DROBIAZGI!
To całe zamieszanie z przeprowadzką ma też jeszcze jedną dobrą stronę. Zupełnie w tym roku nie ma moja głowa czasu na rozpamiętywanie tego jak żal mi lata i że zima idzie i że dni ubywa. Jakoś w tym roku to wszystko dzieje się kompletnie poza mną. Zanim się ze wszystkim ogarnę, zanim moja głowa poukłada się w nowym domu to już będzie czas wypatrywania pierwszych prymulek...
Ranek dziś obudził się bardzo zimny. Pierwszy taki tej jesieni. To dlatego, że niebo się wypogodziło i spadła z nas miękka kołderka ołowianych chmur. Dzień ma być słoneczny i tego się trzymajmy. Niech to będzie dobry dzień!
OPRÓŻNIAĆ to po włosku SVUOTARE (wym. swuotare)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
6 komentarze
Dzień dobry,piję kawę i widzę piękne zdjęcia,jak zwykle zresztą i pracę posuwają się do przodu.Nic tylko wkrótce rozsiąść się w nowym domu i cieszyć się nowym.
OdpowiedzUsuńCzekam na to jak na zbawienie:)
UsuńKasiu, od lat czytam każdy post. Widzę wszystkie zmiany i kibicuję ze szczerego serca. Właśnie zamykasz jeden rozdział i na naszych oczach zaczyna się coś nowego. Pędż do przodu, Kasieńko!
OdpowiedzUsuńAnstahe!!! Jak milo znów Cię "słyszeć"!!! Uściski serdeczne!
UsuńJuz nie moge sie doczekac na kawe w nowym domu.
OdpowiedzUsuńJa też:)
Usuń