O Domu z Kamienia i październikowych oczekiwaniach
piątek, października 02, 2020Jedno jest pewne! Nowy dom jest bez wątpienia domem z kamienia! Otynkowany to fakt, ale pod tynkiem nie żadna cegła tylko kamień najprawdziwszy. Widziałam na własne oczy, więc wiem co mówię!
Rano kiedy siedziałam przed komputerem zajęta lekcjami, kątem oka zauważyłam jak zaraz po śniadaniu zjawił się za rzeką murarz. A zatem zaraz po lekcjach, złapałam torbę, by gnać po chleb i drobne zakupy, ale wcześniej zatrzymałam się w nowym domu, by wybadać jak prace postępują i przede wszystkim co z tą wodą.
Murarz właśnie kładł nowy tynk w miejscu, gdzie niedawno była paskudna plama po zalaniu. Tynk musiał zedrzeć aż do kości, to znaczy do kamienia, bo brązowa plama można powiedzieć przeszła na wylot. Widząc moje zdumione i zmartwione spojrzenie zapewnił, że już i z wodą zaradził i że wszystko będzie ładnie. Oby!
Murarz wrócił też po obiedzie i "wyrwę w tynku zalepił do końca" - jak zapewnili mnie chłopcy, których przed wieczorem wysłałam z kolejnymi kartonami do przeniesienia. Mam nadzieję, że dziś dalej ten sam ferwor będzie posuwał prace do przodu.
Ja postanowiłam, że będę codziennie pakować jeden karton lub torbę. Trwam w tym postanowieniu już trzy dni i jednocześnie coraz głośniej i z coraz większym poirytowaniem pytam samą siebie - po co komu tyle książek? Wyniesione trzy kartony, a książek jakby w ogóle nie ubyło!
- Pusia, a czy w nowym domu będzie zimą cieplej?
- Taką mam nadzieję!
Zima jeszcze nie nadeszła, a nam już zimno. Tomek dziś rano założył rękawiczki, choć termometr przed barem pokazywał 16 stopni! Powiedziałam mu, że oszalał, sama stojąc opatulona w koc po uszy, ale dalej upierał się przy swoim. Zdaje się, że my naprawdę już inaczej odczuwamy temperaturę...
Piątek. Pierwszy październikowy piątek.
Normalnie cieszyłabym się z weekendu, ale tak naprawdę coś takiego jak weekend przynajmniej dla mnie przestało istnieć. Postaram się jednak uszczknąć jak najwięcej wolnego czasu, postaram się zrobić coś co naładuje mi baterie. Najlepiej oczywiście byłoby iść w góry...
Ostatnio znajomy na fejsbuku taką piękną trasę pokazał, że zaraz mnie stopy zaswędziały. Nawet jeśli w Marradi wciąż jest bardzo zielono, to wyżej buki zaczynają powoli rdzewieć. Wspaniale byłoby tymi widokami nacieszyć teraz oczy. Jakoś to trzeba zorganizować.
Myślałam też o Florencji, ale w weekend w sercu Toskanii pogoda ma być fatalna, więc Florencja musi poczekać. Lepiej już zostać na tarasie z Orianą i cieszyć się jesiennym słońcem, którego w tych dniach w Marradi nie powinno brakować.
TYNK to po włosku INTONACO (wym. intonako)
spódnica i bluzka: www.madame.com.pl
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
2 komentarze
Szałowe zdjecia Kasiu! Uściski, a szczególne dla Tomka. Ela
OdpowiedzUsuńGrazie! Elu czy Ty nie dostałaś maila ode mnie?
Usuń