Cierpliwość na oparach, oczekiwanie i kciuki potrzebne bardzo!
czwartek, października 29, 2020Siedząc przed komputerem i wykładając odmianę czasownika andarsene kątem oka zauważyłam, że przed Domem za Rzeką ktoś rozłożył jakieś rury czy też "węże". Nie mógł to być malarz, ani raczej elektryk, więc w moim sercu zapaliła się iskierka nadziei, że oto do ostatniego, najważniejszego działania ruszył hydraulik.
Oczywiście hydraulik pracował już od dawna: wszystkie drobiazgi powymieniał, ponaprawiał, jednak pozostała rzecz najważniejsza - wymiana pieca gazowego. Nie miałam pojęcia ile będę musiała na to czekać, a jak łatwo się domyśleć to jedna z fundamentalnych spraw przed ostateczną przeprowadzką.
Ciekawość musiałam trzymać na postronkach, aż do "po obiedzie". Najpierw zakupy na wariata, żeby zdążyć przed sjestą, potem obiad, potem to, siamto, owamto... W końcu złapałam pierwszy lepszy tobół zalegający w salonie i poszłam za rzekę. Swoją drogą w starym domu mamy teraz prawdziwy tor z przeszkodami i kiedy muszę przejść do kuchni czuję się niemal jak Mario Bros.
Za rzeką przywitał mnie miły obrazek. Nie dość, że wszystkie pomieszczenia były już prawie odmalowane, posprzątane z największego syfu (nie czas na eufemizmy), nowe kontakty zamontowane, to jeszcze hydraulik kończył instalację nowego pieca! Bajka! Coraz bliżej celu!
Zaraz po euforii nadciągnęło jednak zmartwienie - bo co z tego, że niemożliwe stało się możliwe i mieszkanie w październiku jest gotowe, skoro TIM milczy, a bez internetu to ja sobie mogę... Gdyby chodziło tu tylko o moje lekcje, to z bólem serca zastopowałabym na kilka dni, ale kiedy jest zdalna szkoła to internet w domu jest tak samo potrzebny jak gaz czy woda.
Wróciłam do starego domu, złapałam za telefon i dalej wydzwaniać do operatora i ponaglać w wyjątkowej sytuacji. Miła kobieta zapewniła, że dziś (czyli wczoraj) lub jutro (czyli dziś) dostanę sms z informacją o wizycie technika. Czekam, choć cierpliwość moja osłabła już zdecydowanie.
Przeniesienie pieca na pellet umówiłam trochę w ciemno na wtorek, bo jeśli nie wtorek, to najbliższy wolny termin - dopiero kolejny tydzień. Mam nadzieję, że do tego czasu zjawi się TIM. Teraz tylko pytanie, czy właścicielka starego domu będzie miała do sprawy ludzkie podejście i nie będzie kazała płacić całego czynszu za kolejny miesiąc, czy jednak nie... A tu przecież o te finanse się głównie rozchodzi.
Tak czy inaczej jutro ruszam ze ścierą i składaniem mebli. I coś Wam powiem - będzie ślicznie, jak to wszystko się już poukłada. Widzę to oczami wyobraźni, a tej mi przecież nie brakuje.
Pogoda na szczęście jest piękna. Idzie do nas kolejna fala słońca i ciepła. Nie wiem jak to nazwać, czy parafrazując październikowe ciepło, to będziemy nazywać "novembratą"?
Mniejsza o terminologię, najważniejsze, że kolejny tydzień zapowiada się słonecznie. Obyśmy zdążyli z ostatnim klamotem zanim nadejdą listopadowe słoty.
A może te w ogóle nie nadejdą?
W tym wszystkim zaczynam coraz mocniej tęsknić za Florencją. W ostatnich tygodniach znalazłam tyle nowych ciekawostek, że aż mnie palce swędzą, by jak najszybciej o nich opowiedzieć. W duchu planowałam sobie florencką sobotę, ale potem Mario zadeklarował pomoc w wyprawie po kuchenkę, więc Medyceusze i renesansowe historie będą musiały poczekać.
Pewnie już Was znudziło to ciągłe czytanie o pudełkach, pakowaniu i remontach, ale cóż takie życie... Potem przyjdzie czas, że będę pisać o tym jak nowe wnętrza nabierają życia, o tym jak opadają ostatnie liście, o pieczeniu pierników. Wiecie, że po raz pierwszy nie będę musiała się martwić gdzie wcisnąć choinkę? Choć zmieniamy dom na o połowę mniejszy, to paradoksalnie miejsca teraz dla nas samych będzie, że ho ho!
DOBREGO CZWARTKU!
Ps. Potrzymajcie kciuki, żeby ten kochany TIM uwinął się w trymiga. Ładnie proszę!
IŚĆ SOBIE to ANDARSENE (wym. andarsene)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
5 komentarze
Tak to jest z przeprowadzkami, wszystko pomalutku się poukłada trzeba być dobrej myśli. U nas w UK też czeka się na zmianę int. 2 tyg. Ale uwijają się szybciej. Pozdrawiam z mokrego UK.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy również, ze słonecznej na szczęście Toskanii:)
UsuńTrzymam kciuki, to po pierwsze. Kasiu, napisz do czego Wam piec na pellet, skoro piszesz o piecu gazowym? To tak gwoli rozjaśnienia mojej wyobraźni, bo cały czas oczami wyobraźni widzę Wasze nowe lokum :) wyobrażam sobie i widzę, że jest fajnie. Pozdrawiam. Hanka
OdpowiedzUsuńPIec gazowy - dwufunkcyjny jest tutaj standardem na wyposażeniu mieszkania, ale ponieważ ogrzewanie gazowe jest drogie, to w ostatnich latach ludzie kupują piece na pellet - co daje dużo więcej ciepła i mniej kosztuje. Domy włoskie są zimne generalnie. Ja piec na pellet kupiłam po spaleniu się komina i od dwóch lat zima jest znośniejsza. Piec ten jest już mój więc wędruje za mną. Z ogrzewania gazowego korzystam tylko doraźnie. Np. w czasie bardzo zimnych nocy - tych u nas jest malutko ustawiam termostat i ogrzewanie gazowe załącza się w nocy, żebym nie miała bardzo zimnej pobudki. Kiedy ja wstaję zaraz włączam piec na pellet (ten oczywiście też można zaprogramować na nocne włączanie się). O! Chyba teraz już jaśniej:)
UsuńPiec gazowy być musi - bo on przede wszystkim grzeje też wodę.
A z piecem aktualnie wyszła ciekawa historia, ale to już jutro opowiem:)
Jutro, jutro, a mnie już język do d... ucieka z ciekawości :):) Z piecami już wszystko kumam, dzięki. H.
Usuń