Wakacje do ostatniej chwili
poniedziałek, września 14, 2020Nie był Tomek do tego morza bardzo przekonany, argumentując swoje nieprzekonanie desperacką potrzebą snu...
- Ale przecież ty od trzech miesięcy przede wszystkim śpisz, a mówisz tak jakby właśnie ta niedziela była wreszcie dniem, kiedy możesz pospać.
Na to moje stwierdzenie już nie miał argumentów, więc tylko przewrócił oczami, uśmiechnął się pod nosem i na powtórzone przeze mnie pytanie - "to jedziemy?"- na znak zgody kiwnął głową.
W rewanżu obiecałam, że nikogo bladym świtem nie będę zrywać. Sama się zerwę, żeby przygotować kosz, ale nad morze ruszymy około 10.00.
Uwinęłam się rano z cotolette di pollo - bo Mario dzień wcześniej kupił piersi z kurczaka i bardzo o te cotolette prosił, w przypływie weny twórczej zakręciłam też na szybko ciasto z ricottą i śliwkami i zaraz kilka minut po dziesiątej z pełnym koszem i ręcznikami w garści gotowi byliśmy do drogi.
- Toskańskie "Kwiaty jesieni" na plaży w Romanii - zaprezentował Mario butelkę wina.
- Dobre! I jaka wymowna ta nazwa...
Ulokowaliśmy się przy małym krzewie, żeby kto potrzebujący miał odrobinę cienia. Ludzi było tyle, co w środku lata. Nawet z parkowaniem mieliśmy problem - paradoksalnie po raz pierwszy w tym sezonie. Zdziwienie nasze było tym większe, że A. z nizin, która też w Lido spędzała ostatnią wakacyjną niedzielę donosiła, że ludzi mało...
Zrobiliśmy trzy rundy po parkingu, aż w końcu fartem na ulicy trafiliśmy w moment, kiedy ktoś odjeżdżał. Nawet w okolicach ferragosto takich cyrków z parkowaniem nie było.
Woda była ciepła, ale już nie gorąca. A może to my mamy już włoskie odczuwanie temperatury...
W każdym razie Tomek się popluskał, Mikołaj to chyba tylko po pas w wodzie pospacerował i tyle...
- A teraz... - Mario zawiesił głos i sięgnął po plecak. Zaraz potem jak magik z kapelusza zeprezentował nam triumfalnie maszynkę do kawy.
- Nieeee nooo to dzisiaj aż taki luksus?
Zaraz za maszynką wyciągnął Mario palnik biwakowy i hop siup w kilka minut kawa bez wędrowania do baru była gotowa!
Jaki to był wspaniały nadmorski dzień. Staraliśmy się odganiać myśli o tym, że już za kilkanaście godzin wszystko wskoczy na dawne tory - na tory, po których już nie bardzo pamiętamy jak się jeździ.
- Och! Czemu ty jesteś taki zapiaszczony?! - zapytałam Mikołaja, który bezpardonowo gruchnął na mój pięknie wytrzepany ręcznik.
- Bo jesteśmy nad morzem?
- Och! Czemu ty jesteś taki zapiaszczony?! - zapytałam Mikołaja, który bezpardonowo gruchnął na mój pięknie wytrzepany ręcznik.
- Bo jesteśmy nad morzem?
- To ci powiedział... prawdę - mruknął Mario spod krzaka.
Choć w tym roku to sukienki Pani Basi ubrały moje lato, to wszystko tak naprawdę zaczęło się od mojej ukochanej makowej spódnicy - gdyby nie ona i moje wiosenne zdjęcie na okładce bloga - skromne przedstawienie wiosny w kwarantannie - kto wie czy Pani Basia wpadłaby na pomysł naszej letniej współpracy...
Makowa spódnica zaczęła ciepły czas i niech symbolicznie go w tym roku zakończy, nawet jeśli patrząc na pogodę o końcu lata trudno tu jeszcze mówić i oby tak było jak najdłużej.
- Co ty tam skrobiesz? - zapytał Mario z lekkim cieniem sarkazmu. - To dziennik pokładowy?
Jaki Ranger, taki dziennik:
Z korkowego notesu, 13 września 2020 roku:
Lubie teraz te nasze ostatnie powroty z nadmorskich dni. Lubię widok pół już zaoranych, przykurzonych, widok winnic jeszcze ciężkich od złota i fioletu, widok przaśnej kukurydzy spalonej słońcem na wiór, dyń porozrzucanych w bezładzie. Lubię tę równinę, która jesienią żegna nas jednostajną linią i prawie nudną harmonią. Lubię widok starych "poderi" porzuconych w polu, lubię wyłaniający się w oddali falujący wzgórzami nasz toskański horyzont... Jaki to był piękny dzień, jeszcze jeden dobry dzień...
A dziś? Ha! Co było dziś rano, to oczywiście już na spokojnie opowiem jutro. Dzień dobry szkoło! Dzień dobry podwójnie liceum! Tylko jedno zdjęcie:
ODGANIAĆ to po włosku MANDARE VIA (wym. mandare wia)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
2 komentarze
Moja kochana Makowa Panienko :). Pozdrawiam. Hanka
OdpowiedzUsuńMoja kochana makowa spódnica:) Uściski!
Usuń