Okrycie
sobota, września 26, 2020Przez cały piątek wiał taki wiatr, że oszaleć można było. Ja już naprawdę wolę deszcz. Deszcz może i jest smętny, senny, budzi melancholię, ale raczej nie sieje strachu. Wiatr natomiast zdecydowanie źle na mnie działa... Wiatr wychodzi dobrze jedynie na zdjęciu, fotogeniczności na pewno nie można mu odmówić.
W piątek ten wiatr był tak silny, że mimo pozamykanych okien - co nawiasem mówiąc miało miejsce po raz pierwszy od kilku miesięcy - i tak miałam w domu przeciąg. No dobrze... Okna w domu nie znają słowa szczelność, ale wiatr był naprawdę silny. Mam nadzieję, że w nowym domu z racji ciut innego usytuowania nawet bardzo silny wiatr nie będzie wydawał się aż tak upiorny.
Tomek z ustnego egzaminu wrócił zadowolony tak sobie. Spełniła się jego obawa, że będzie zdawał - zdaje się w parze - z osobą słabszą od niego i generalnie słabą w interakcji. Co miał powiedzieć - powiedział, ale żal mu było, że z tą interakcją wyszło jak wyszło. Na rezultaty czekamy do grudnia.
Przez ten przeklęty wiatr musiałam przeprosić się ze swetrem. Wyszłam do sklepu, jak mawia A. - "ogacona" prawie całkiem jesiennie... Było mi najzwyczajniej w świecie ZIMNO! Buty jeszcze odkryte, ale ich dni też już pewnie policzone.
Patrzyłam z niedowierzaniem na taras i zastanawiałam się jak to możliwe, że ledwie tydzień wcześniej leżałam na rozgrzanej posadzce, niczym na romagnolskiej riwierze i wytapiałam się w słońcu. Wczoraj to wszystko zdawało się jakąś odległą przeszłością.
Oczywiście nie narzekam, bo co mają powiedzieć w Livigno, gdzie spadł śnieg? Ot jesień... Taka kolej rzeczy. Trzeba więc chyba zaangażować Mario do okładkowego zdjęcia. Za palącym słońcem będę tęsknić jak wariat, ale szczęśliwie kolejny tydzień przynajmniej w kwestii pogody maluje się całkiem przyjemnie.
Przede mną florencka sobota. Może uda mi się między jedną opowieścią, a drugą wyłapać i dla siebie coś nowego. Florencja za każdym razem potrafi czymś zaskoczyć, nawet kiedy spaceruję z turystami. Mam też wielką nadzieję na sfotografowanie pewnego historycznego wydarzenia, które właśnie dziś ożywi ulice i place toskańskiej stolicy, ale o czym mowa opowiem już jutro.
Dobrej soboty! Dobrego ostatniego w tym roku wrześniowego weekendu!
OGACIĆ się jak mawia A. na OKRYCIE SIĘ to po włosku COPRIRSI (wym. koprirsi)
dres: www.madame.com.pl
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
2 komentarze
W Polsce też nagła zmiana temperatury i z żalem schowałam letnie ubrania. A jeszcze nieco ponad tydzień temu spacerowałam po górach w trzydziesto stopniowym upale więc doskonale Panią rozumiem. Uwielbiam ciepło choć marzy mi się taka prawdziwa śnieżna zima, ktorej nie widziałam od kilku lat. Pozdrawiam Karolina
OdpowiedzUsuńWłaśnie! Zmiana niemal z dnia na dzień:( Ale i jesień staram się oswoić. Co do zimy jednak to mam z nią klopot. Ja zwyczajnie źle znoszę zimno.:(
UsuńSerdeczne pozdrowienia