Wspomnieniowy przegląd
czwartek, sierpnia 27, 2020
- Jemy obiad w domu, czy kanapki nad rzeką?
- Kanapki nad rzeką!
- Obiad w domu!
- Ja też jestem za kanapkami, czyli przegłosowane.
Śmignęłam szybko do sklepu po świeżą bagietkę i trochę szynki, narobiłam kanapek, zapakowałam dodatkowo trochę śliwek i ciastka i ruszyliśmy nad rzekę do ulubionego zakątka chłopców. Lato już na ostatniej prostej, a ja w tym roku ani razu wcześniej nie podarowałam sobie takiego dnia. Chłopcy to owszem - bywali nad rzeką często, a ja jak to ja... zawsze coś.
I tak dopiero wczoraj mieliśmy prawdziwie leniwe popołudnie we troje nad rzeką Lamone, tak jak lubimy.
Woda nie wiedzieć czemu, bo wieczory przecież wciąż bardzo ciepłe, już zrobiła się nieco chłodniejsza, a dryfujące liście smutno przypominały o schyłku lata. Ale tak było dobrze z nimi być, zupełnie jak kiedyś, kiedy byli mali, kiedy jeszcze drżałam, jak sami schodzili nad rzekę.
Żartowałam sobie z nich, że się zestarzeli, bo już nie szaleją tak jak kiedyś niezmordowani, teraz już rzeka czasem i dla nich za chłodna, teraz już lubią poleżeć na ręczniku i pogrzać się w słońcu, wszystko się zmienia...
To był piękny kawałek dnia.
Przez cały dzień podsyłaliście mi marradyjsko - biforkowe, ale też florenckie i bolońskie wspomnienia z naszego wspólnego czasu. Bardzo Wam dziękuję za odzew i dziś zostawiam krótki przegląd tych chwil. Niektóre zdjęcia dodatkowo wyszperane w telefonie, czy na fb - dodałam już od siebie. Nie wiem ile osób przewinęło się przez te lata przez Dom z Kamienia, na pewno dużo, dużo więcej niż tu na zdjęciach. Mam nadzieję, że ta galeria dalej będzie się powiększać.
Jedni przemknęli tylko raz - to zdecydowana mniejszość, inni więcej razy, jeszcze innych nazywam już "recydywistami". Jest też garstka, która z wakacyjnych Gości przemieniła się w prawdziwych przyjaciół - tak dziś ich postrzegam. Niektórzy piszą dosyć często, inni raz na jakiś czas, z niektórymi wymieniam myśli nawet codziennie. Za wszystko to z serca Wam dziękuję.
Czasem Goście uwieczniają lekko absurdalne chwile:) |
I chwile największej kompromitacji:) Ale czego się nie robi! |
Były czułe i radosne powitania, były też łzawe pożegnania. Oby było ich przed nami jak najwięcej.
Niektórych zdjęć nie mogłam opublikować, bo niestety były za małe i na blogu zrobiły się nieczytelne.
Na koniec już pokażę Wam coś jeszcze. Okazuje się, że wywozicie z Biforco nie tylko zdjęcia ale też i słowa. Ania podzieliła się ze mną wczoraj swoim pisanym wspomnieniem. Wzruszyłam się, więc za zgodą Ani dzielę się nim z Wami.
11.06.2019 zapisałam:
"Siedzę sobie na tarasie i czuję zapach siana pomieszanego z innymi delikatnymi zapachami, które przypominają mi te zapachy, kiedy byłam mała. Obok szumi rzeka Lamone. Jest czyściutka. Nawet z tarasu widać jak ryby pływają. Jest cudnie. Przypomniała mi się Pieśń Słoneczna św. Franciszka z Asyżu. Niby takie proste rzeczy, a takie piękne. To piękno i ta prostota wnika tak do głębi mnie, czuję zachwyt. Jestem tu i teraz. Rodzi się wdzięczność Panu Bogu."
Ja już zmykam, bo czeka dziś na mnie bardzo intensywny dzień. Jeśli jeszcze ktoś chce dodać swoje wspomnienia do galerii, wysyłajcie mailem lub watsapp.
Jeszcze raz dziękuję i dobrego dnia!
WSPOMNIENIA - to po włosku RICORDI (wym. rikordi)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze