Rok, w którym nic nie jest tak jak było i pierwsze prace
niedziela, sierpnia 16, 2020
Przy obiedzie Mikołaj znów zamęczał mnie pytaniami o jakieś fakty historyczne, a ja znów jak ten tuman odpowiadałam: nie wiem, nie wiem, nie wiem...
- Słuchaj! Ja naprawdę jestem denna z historii. Nas nie uczyli w taki sposób, żeby nas zaciekawić, tylko tak żebyśmy tę materię znienawidzili na całe życie.
- Wiem, wiem... J. też tak mówiła.
- No widzisz! Zadajesz takie pytania nieodpowiedniej osobie. To tak jak ja bym pytała ciebie o Michała Anioła.
- Pytaj!
- Tak? No dobrze! Ile lat Michelangelo rzeźbił Dawida?
- Kilka - odpowiada bez chwili namysłu - trzy?
- Bravo! Widzisz. To jest moja działka, tu mam pojęcie, ale...
- Jak jesteś taka mądra z Florencji, to powiedz, w którym roku umarł il Magnifico - Mikołaj przerywa mi w pół słowa i jednocześnie przechwytuje wyzwanie.
- W 1492! Ha! Zagnij mnie inaczej! - popisuję się.
- A co jeszcze było ważnego w tym roku?
- ...
- Nieeee wieeeesz????
- No co?
- Kolumb odkrył Amerykę i...
- i...?
- I tak skończyła się epoka średniowiecza.
- Że Kolumb to wiem, tylko nie połączyłam faktów.
- No to niech się matka już nie chwali.
Ferragosto 2020 tak jak cały ten wariacki rok również postanowiło się zapisać w historii. Mniej więcej w porze obiadu nadciągnęła nad dolinę burza z gradem i piorunami. Już już miałam wychodzić, a tu pac pac jedna, dwie krople... "Eee to nic" - pomyślałam sobie - "nawet nie ma sensu ściągać poduszek z tarasu". I dosłownie chwilę potem uwijaliśmy się jak w ukropie, by to co suche jeszcze ocalić.
Do Marradi dotarli jedni Goście, potem drudzy. Z jednymi nawet udało mi się nawet przysiąść chwilę na placu, gdzie wieczorem zaplanowany był jakiś koncert, choć ja do samego koncertu już nie doczekałam, bo wizja kolejnej wczesnej pobudki gnała mnie do domu.
Nasz dzień Ferragosto był bardzo mało świąteczny. Nie tylko ja uwijałam się jak w ukropie. Chłopcy pod kierownictwem Mario złapali za szpachelki i dalej skrobać, drapać, pylić. Stałam w kuchni i przygotowując kolację, podglądałam ich prace po drugiej stronie rzeki.
Wyglądali na bardzo zaangażowanych i przejętych. Z całym sercem złapali się za wicie naszego nowego gniazdka. Bardzo się cieszą z tej przeprowadzki i chórem za innymi powtarzają, że mam się tym wszystkim tak nie stresować.
Łatwo powiedzieć...
Dziś znów słonecznie, choć ranek jeszcze upałem nie męczy. Plan na rozpoczęcie drugiej połowy sierpnia mam bardzo przyjemny. Znów w miłym towarzystwie będę wędrować uliczkami Florencji. Może jutro kolejny raz opowiem Wam o moim ukochanym mieście coś, czego jeszcze nie wiecie? Czas pokaże i czas nagli. Dobrej niedzieli!
SZPACHELKA to po włosku SPATOLA (wym. spatola)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
4 komentarze
Brawo Tomek i Mikołaj!Szpachelki i pędzle w dłoń i do dzieła jak mały rycerz.Wiesz jaka to frajda zrobić sobie samemu pokój na ulubiony kolor i być dumnym z dzieła.Brawo Mario za pomoc i naukę .Jak fajnie ze masz takich wspaniałych pomagierow.Wszystko będzie dobrze zobaczysz.Pozdrawiam cala czwórkę i czekam na ciekawe relacje z frontu robót. Marta uk
OdpowiedzUsuńBardzo dziękujemy!!!:)
UsuńKasiu, daj proszę info, gdzie jest ten nowy dom, w jakiej odległości od poprzedniego nad Lamone, czy musisz od nowa obmyślać trasy: tędy i tyle minut na stację, tędy do sklepu, tędy na lody. Jestem ciekawa jak nie wiem co :) :) Pozdrawiam. Hanka
OdpowiedzUsuńHaniu dokładnie po drugiej stronie rzeki:) Jak lustrzane odbicie! Czyli na stację bliżej o jakieś 200 metrów. Ciszej, bo już nie przy głównej ulicy. Więcej będę pisac jak uporam się z turystycznym sezonem.
Usuń