Dzień świra
środa, sierpnia 12, 2020
Zdawało się, że szkielet "niby - szałasu" ustawiony z pali wyrzuconych przez morze czekał specjalnie na nas. Zamontowaliśmy na nim moje pareo i telo, by mieć namiastkę cienia dla mniej odpornych na słońce i po kilku minutach mieliśmy miejscówkę jak z obrazka. Mogły się schować przy niej wszystkie gwiazdkowe hotele na całej riviera romagnola!
- Pijesz? - pyta jeden.
- Ja piję? - odpowiada pytaniem drugi lub druga.
- Kto prowadzi?
- Ty prowadzisz.
- Czerwone? A może bianco frizzante?
- To kto pije?
I tak dalej...
- Kasia to ma dobrze! Nie musi prowadzić.
- Kasia to jest w pracy - wcinam się żartem - i do moich obowiązków należy między innymi napicie się z moimi Gośćmi wina na plaży.
- Komu pasta fredda? Komu pizza?
- Mogę kanapkę?
- Jedz kanapkę. Jedz, jedz, jedz...
- Pizza! Proszę! Z cebulą A. jedz! Dla ciebie. Ty lubisz!
I tak mniej więcej. Mniej lub więcej. Zaczęliśmy każdą wypowiedź parafrazować Koterskim. Boki zrywać.
- Muszelek bym nazbierała - mówi A.
- Zbieraj, zbieraj, zbieraj!
- Ale on mi nie pozwala!
- Co ci nie pozwala?
- Bo już za dużo ich.
- To wazonik sobie nimi wylepisz.
- Wazonik już mam.
A. śmieje się w kułak. Boki zrywać.
Szumi morze do snu. Morze w temperaturze przestudzonego lekko rosołu. Morze w południe pełne meduz.
- No nie rzucaj w niego meduzą! - drę się na Mikołaja, kiedy ten znów podnosi rękę z gotowym glutem. - No nie kładź mu na głowie meduzy! Zlituj się!
Z. patrzy szeroko otwartymi oczami szczerze ubawiona.
- Tak, tak. To jest Dom z Kamienia od kuchni. Jutro ukaże się artykuł jak bardzo poetyckie były te meduzy, tymczasem prawdziwe życie jest inne.
Z. śmieje się tymi swoimi cudnymi oczami, a ja drę się dalej.
- No nie rzucaj, mówię przecież!
Boki zrywać. Dzień świra.
- A którą scenę najbardziej lubicie?
- Tą jak przychodzi po wypłatę - odpowiada B. nauczyciel.
Boki zrywać.
- A my z Tomkiem to mamy dzień świra często.
- Dlaczego? - pyta A. zdziwiona, więc Mikołaj zaraz hojnie zdradza rodzinne sekrety.
- Bo chucha, bo dmucha...
- Bo o równej godzinie do lekcji siada - dołączam się do litanii.
Dzień Świra.
Nawet jeśli dzień był dniem świra, to jednak bardzo pięknym dniem. Dziękujemy naszym Gościom, że zabrali nas ze sobą i tym sposobem nawet ja mogłam przez kilka chwil podarować sobie odrobinę beztroski.
Dziś uśmiecham się do świeżych wspomnień. Żeby tak móc częściej, żeby tak jeszcze raz...
Tymczasem karuzela wiruje dalej i ani myśli zwolnić! Dobrej reszty dnia!
ŚWIR to po włosku PAZZO (wym. pacco)
sukienka: www.madame.com.pl
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
1 komentarze
Dzień świra trwa nadal, śmiech do rozpuku również, wino smakuje niezmiennie wspaniale, góry dzisiaj jak zwykle niezwykłe, konkluzja jest jedna: przyjazd na tydzień jest zdecydowanie za krótki, jeszcze tyle jest do zrobienia, do zobaczenia, o rety!!!
OdpowiedzUsuńKasiu grazie już i to nie żadna wazelina.
Asia op. i reszta drużyny.