Wieczór taki jak dawniej...
piątek, lipca 24, 2020
Wracałam do domu w euforii.
W takiej euforii, że nawet myśl o całkiem późnej (jak dla mnie) porze i o tym, że budzik zadzwoni już za kilka godzin, nie była w stanie tej euforii umniejszyć. Jak dobrze było zobaczyć i Tinę i Franco i Evę i Sandro i Giancarlo i wielu innych.
W przedostatni czwartkowy wieczór lipca tego przedziwnego roku marradyjski plac zapachniał polentą i dzikiem. Ponadto można było zjeść swojską romagnolską piadinę i napić się wina. Był to pierwszy prawdziwie imprezowy wieczór w Marradi po zdającej się nie mieć końca kwarantannie.
Obawiałam się troszkę, że ludzie jednak nie przyjdą, że zostaną w domach, ale chyba jednak potrzeba smakowania razem lata na placu, przy muzyce była silniejsza niż wszystko inne. Czwartkowe wieczory od dawien dawna są przecież częścią marradyjskiej letniej tradycji.
Cieszę się, że taki wieczór udało się złapać naszym Gościom. Nie każdy zachwyci się polentą, ale przecież nie o menu w tym wszystkim chodzi. Takie wieczory są okazją do "posmakowania" Marradi.
Oczywiście przez cały wieczór zachowane były środki ostrożności. Kto akurat nie jadł, a był blisko innych ten w maseczce, ręce protezione civile odkażała nam dwa razy. Staramy się wrócić do dawnych zwyczajów, ale jednak w pamięci wciąż bardzo świeże wspomnienia o zamkniętym marcu i kwietniu, więc raczej wszyscy są bardzo ostrożni.
Dla przypomnienia jeszcze o samym wieczorze. Czwartkowe mercatini - na których starsi, ale przede wszystkim młodsi sprzedawali zawsze to, co w domu zalega w ostatnich latach straciły na popularności. Potrzebowały czegoś nowego, by znów ludzi przyciągnąć. I tak oto od zeszłego roku wzbogacono je degustacją dawnych, często zapomnianych już smaków. To był strzał w dziesiątkę!
Wczoraj na placu ustawiono też karaoke, ale nie wiem czy w końcu ktoś się zebrał na odwagę, czy przez cały wieczór musiał zabawiać innych jego właściciel. Większość obecnych włoskie szlagiery podśpiewywała nieśmiało pod nosem.
Gdyby nie to, że dziś rano musiałam wstać grubo przed słońcem, siedziałabym na placu do nocy. To był piękny wieczór...
Odrobina beztroski w tych dziwnych czasach, odrobina odskoczni dla głowy przeładowanej problemami...
Dziś do Marradi dotrą starzy Przyjaciele, dziś znów będę pławić się we florenckim splendorze, dziś mają przejść burze, dziś dzień będzie długi. Dziś jest dziś - ogromny dar - i mam nadzieję dobrze go wykorzystać.
Dziś do Marradi dotrą starzy Przyjaciele, dziś znów będę pławić się we florenckim splendorze, dziś mają przejść burze, dziś dzień będzie długi. Dziś jest dziś - ogromny dar - i mam nadzieję dobrze go wykorzystać.
BEZTROSKA to po włosku SPENSIERATEZZA (wym. spensieratecca)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze