Stół, Przyjaciele i "Mama".
niedziela, lipca 26, 2020
Już od szesnastu lat siadamy razem przy tym samym stole. Z czasem zrobiło się trochę ciasno, bo nastolatki, które "wczoraj" pod nim wspólnie raczkowały postanowiły dorosnąć i zająć przestrzeń należną dorosłemu.
Sobotnie upalne popołudnie. Siedzimy przy tym samym stole. Na stole risotto, sałatka z zielonej fasolki i słodkie pomidory z ogródka. Patrzę na nas i wydaje mi się, że my to kompletnie się nie zmieniliśmy - znaczy z wyglądu się nie zmieniliśmy. My - czyli dorośli, bo dzieci to tak nam się zestarzały, że aż wstyd!
Sobotni lipcowy wieczór. Siedzimy przy tym samym stole. Na stole potrawka z bakłażana i soczewicy. Kolację przygotowali Goście, bo ja zestresowana uwijałam się w ratuszu przy ślubnych zdjęciach. Dobrze czasem zasiąść do stołu, kiedy ktoś wszystko pod nos podstawi i do tego wszystko takie dobre, że nawet Mario po kolacji, po kawie u siebie skusił się na degustację z dokładką.
Od szesnastu lat siadamy przy tym samym stole, teraz zdecydowanie rzadziej niż kiedyś. Teraz ostatni już raz pod tym adresem. Adresy się zmieniają, stół i przyjaźń pozostają. Tak mi się nawet spontanicznie zrymowało.
Sobotni, lipcowy, bardzo późny wieczór. Cykady ucichły. Na stole legendarne bezy "Babci Tereski". Bezy i drożdżowe z kruszonką, więc zaraz z lodówki wyjeżdża zimne mleko i jeden przez drugiego dalej rozwodzić się nad tym, co dziś z tych wszystkich przysmaków na stole było najlepsze.
Dzień był długi i męczący, bo jednak stres przed sesjami, w czasie których nie może być powtórki ujęcia zawsze mnie porządnie wymęczy. Dzień był długi i męczący, ale miły i radosny. Zdjęcia wyszły bardzo ładnie. Przyjaciele zasiedli przy tym samym stole, Goście postawili kropkę nad "i" przy swoich marradyjskich wakacjach, a kropką w tym wypadku była dobra pizza w lokalnej pizzerii.
I tak dotelepaliśmy się do ostatniej w tym roku lipcowej niedzieli...
Niech to będzie dobry dzień!
Wam wszystkim pięknego dnia, a miłym Paniom A. i A., która zyskała przydomek "mama" - bo jest wypisz wymaluj sobowtórem mojej Mamy - szczęśliwej podróży i wielkie DZIĘKUJĘ za wspólny czas!
SOBOWTÓR - to po włosku SOSIA
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze