Monte Morello - jeszcze jeden widok na Florencję

sobota, lipca 04, 2020


Czas dokończyć niedzielną florencką opowieść... Został jeszcze jeden punkt naszej wyprawy, o którym również - jestem przekonana - tylko nieliczni wiedzą. Mowa o Monte Morello - najwyższej "florenckiej" górze. 
Monte Morello w najwyższych punktach ma ponad 900 metrów wysokości. To nie tylko kolejny punkt widokowy, z którego widać niemal całe miasto, ale przede wszystkim ulubiona letnia baza wypadkowa florentyńczyków. Mogą tu wędrować kilometrami malowniczych szlaków, urządzać pikniki, to tutaj też ruszają na poszukiwanie grzybów i dzikich szparagów. Kiedy Florencja rozgrzewa się w lipcu i sierpniu jak piec hutniczy, Monte Morello tuż "za płotem" kusi zielenią, powiewem świeżego powietrza i przestrzenią. 


Monte Morello znajduje się na północny zachód od miasta i zajmuje po kawałku terytorium trzech sąsiadujących ze sobą gmin: Sesto Fiorentino, Calenzano i Vaglia. Dziś góra jest bujnie zalesiona, dlatego właśnie florentyńczycy tak chętnie szukają tu wytchnienia od upałów, ale warto wiedzieć, że w XVI wieku za czasów Cosimo I lasy zostały niemal kompletnie wycięte, a drzewa z Monte Morello posłużyły jako materiał do budowy dachu Uffizi. 
Góra została ponownie zalesiona z inicjatywy Pietro Leopoldo pod koniec XVIII wieku. Wielki Książę zaangażował do tego mnichów z Vallombrosy, Camaldoli i sąsiedniego Monte Senario. 
Oprócz szlaków i przyrody na Monte Morello znajdziemy też kilka punktów restauracyjnych.

"Florencka góra", o której już pierwsze wzmianki na piśmie pochodzą z czasów Longobardów, może być ciekawą alternatywą dla tych, którzy spędzają wakacje w bliskich okolicach Florencji - przede wszystkim dla tych, którzy lubią trekking i po solidnej dawce renesansowego piękna spragnieni będą odrobiny wysokości i przestrzeni. 

I to już tyle w kwestii ostatniego florenckiego wojażowania. W międzyczasie we Florencji byłam jeszcze raz, ale już nie dla własnego odkrywania, tylko po to, by tym co do tej pory odkryłam podzielić się z innymi. M. i P. dziękuję za florencki wtorek i za wysłuchanie i za wino i za wspólnie przedreptane naście kilometrów... To są takie chwile, kiedy szczególnie mocno czuję jak bardzo kocham to co robię.


 Oczywiście planuję już kolejną wycieczkę, bo tyle miejsc spisanych w notesie czeka na sfotografowanie, tyle wciąż historii do opowiedzenia. Tyle jeszcze nowości dopisałabym do pierwszej części... Myślę coraz częściej, że jako uzupełnienie będę musiała przygotować również trzecią część Sekretów. Ale wszystko w swoim czasie... 


Tymczasem przed nami pierwszy lipcowy weekend. Chyba uda nam się wyciągnąć Mario nad rzekę. Burze z gradobiciem już się nad nami przetoczyły i zapowiada się kolejny piękny, upalny dzień. Mam nadzieję, że uda się złapać porządny oddech, bo po tym tygodniu zaczynam podpierać się nosem. Miałam jeszcze napisać publicznie "petycję" do Pani Basi, bo kilka inspiracji sukienkowych po głowie się telepie, ale to już zostawmy na jutro!

Dobrej, słonecznej soboty!

GRAD to po włosku GRANDINE (wym. grandine)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

2 komentarze

  1. Witaj,czekam z niecierpliwością na "petycję". Trafiłaś w mój czuły punkt.Ja kocham ludzi kreatywnych.

    Pozdrawiam serdecznie.
    ps.od rana chodzi mi po głowie pewien pomysł związany z Tobą i nie tylko, ale musi jeszcze trochę poczekać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu petycja zaraz będzie opublikowana:) Ja też lubię kreatywnych ludzi i tych, którzy inspirują mnie do nowych pomysłów!

      Usuń