Gdzie mógłby kończyć się świat

piątek, lipca 10, 2020


Florentyńczycy z ironią mówią o sobie, że są tymi, którym nic się nie podoba, bo przecież  każdego dnia dane im jest żyć tym, co najlepsze. Mówią, że za każdym razem, kiedy patrzą z Piazzale ogarnia ich duma. Podkreślają, że żyją przekonani, iż świat mógłby tak naprawdę tutaj się kończyć. Tutaj czyli we Florencji. 
Coś w tym jest. Nie, nie coś... Sama prawda! 

Florencja to chyba najdumniejsze miasto świata, a ja Florencją i to w miłym towarzystwie będę zachwycać się znów jutro i jak zawsze tego momentu nie mogę się doczekać. Zastanawiam się czy kiedyś nadejdzie taki moment, że powiem: basta, wystarczy? 

W tej chwili to jest zupełnie nie do pomyślenia... 

Już mam w głowie nowe historie i pewnie znów przez cały tydzień będę zasypywać Was nowo poznanymi ciekawostkami, legendami, zasłyszanym, wyszperanym, wyczytanym...

Tymczasem dziś od natłoku lekcji dzień pęka w szwach tak, że nawet myśli do pisania trudno sensownie poskładać. Przychodzą takie momenty, że potykam się o własne nogi. Tak czy inaczej zmęczenie miesza się na szczęście z tym, co dobre: 
Dobre, uzdrawiające rozmowy z bliskimi osobami, intrygujące wieści od Pani Basi, ambitny plan na weekend,  napoczęta lektura, niespodziewane zlecenie fotograficzne, słońce palące, dojrzewające pomidory i pachnący cząbrem obiad...

Florentyńczycy mawiają, że wszyscy inni mają przeszłość, a oni sami natomiast mają historię. Ja też lubię tak o sobie myśleć - za moimi plecami nie przeszłość, a historia. Historia pełna doświadczeń, które kształtują to co dziś. 

Przy obiedzie znów dyskutujemy o hymnach. Tym razem do dyskusji przyłącza się Mario i on też po wysłuchaniu całej listy "przebojów", przychyla się jak ja do pierwszego miejsca dla hymnu Italii. Z drugiej też strony zgadza się z Mikołajem, że w tej roli o wiele lepiej sprawdziłby się słynny utwór Verdiego. Przy takich klasykach mija nam obiad. 

Pisanie wyszło dziś chaotyczne, bo i myśli zbierane były na raty. Miałam pisać w ogóle o czymś innym. Miałam podzielić się nieco abstrakcyjną i kontrowersyjną dyskusją o tym, gdzie kto chce być pochowany. Opowieścią o cmentarzach samurajów, o prochach rozsypanych w górach i małych, symbolicznych grobach na pustyni gdzieś w Arizonie. Ale niech to zostanie w rodzinnych notesach, dla potomnych, na kiedyś tam.

Florentyńczycy mawiają, że... Nie, nie! O tym już innym razem...

A tymczasem dobrego weekendu!

INNYM RAZEM - UN'ALTRA VOLTA (wym. un'altra wolta)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

1 komentarze

  1. Wysłuchałam i przeczytałam treść hymnu włoskiego i Kazachstanu oba są podniosłe ale przychylam się do Kazachstanu.Pozdrawiam Krystyna

    OdpowiedzUsuń