Aktualności z pełnoletniego lipca
sobota, lipca 18, 2020
Czas znów jakby przyspieszył. Nie wiedzieć kiedy, lipiec zrobił się pełnoletni...
Cały piątek uwijałam się jak w ukropie, więc kiedy po kolacji Mario wyciągnął mnie do baru na kawę byłam mu wdzięczna, jakby zrobił nie wiem co... I jak już usiadłam przy stoliku, to myślałam, że żadna siła mnie nie ruszy. To był bardzo pracowity dzień... Lekcje od bladego świtu, sprzątanie na przyjazd Gości, jedno pranie za drugim, zakupy, rachunki, gdzieś w biegu obiad i pizza na kolację, która myślałam, że tym razem wyląduje w koszu, bo jak się człowiek spieszy, to się diabeł cieszy, ale pizza o dziwo była zjadliwa. Mało tego Mario powiedział, że kokietuję, bo pizza była dobra jak zawsze. Boh...
Po tym pracowitym po kokardy piątku dziś w planie przede wszystkim relaks. Relaks przez wielkie R. Od jutra bowiem zaczynam maraton turystyczny, który potrwa do końca sierpnia. Dziś - jak tylko uporam się z lekcjami - planuję kucharzenie eksperymentalne, bo tegoroczny lipiec kulinarnie w mojej kuchni jeszcze nic nie urodził, a darów ogródkowych mam już dwa kartony. Dziś też w planie małe gadu gadu i wymiana myśli z Ellen, które zawsze jest dla mnie jak balsam na duszę.
Poza tym dziś już bez planu chciałabym choćby najkrótszy spacer, a potem chłodne wino na tarasie i lekturę i nicnierobienie wieczorne i film z chłopcami... Chciałabym to i tamto, ale najważniejsze, żeby to był spokojny dzień...
Mikołaj już od świtu siedzi w górach z myśliwymi. Pomaga przy jakimś udoskonaleniu szałasu czy czegoś tam. W każdym razie cieszył się na ten męski poranek jak wariat i mam nadzieję, że i on będzie miał dobry czas. Wróci pewnie objedzony i ubawiony po południu, a to znaczy, że do obiadu zasiądziemy tylko we dwoje. Taki czas też bardzo lubię.
Na koniec nim powiem Wam dobrego dnia. Kilka informacji turystycznych.
Po pierwsze wybaczcie, ale nie zawsze mogę odpisywać na wiadomości we wszystkich możliwych komunikatorach. W całym moim napiętym dniu czasem brak czasu na odpoczynek, a co dopiero na bycie informacją turystyczną. Pytacie mnie często jak przedstawia się sytuacja w Italii i czy jechać na wakacje.
Jak wygląda aktualnie sytuacja najlepiej widać na wykresach Protezione Civile - każdego dnia nowe szczegółowe dane. A czy jechać czy nie jechać? Ja naprawdę nie mogę wziąć odpowiedzialności za Wasze decyzje.
W Marradi i Toskanii jest spokojnie, z tego co widzę zdecydowanie bezpieczniej niż w Polsce. Maseczki trzeba nosić w zamkniętych pomieszczeniach, na dworzu tylko kiedy nie ma możliwości zachowania minimum metra odległości. Wszędzie są odkażacze do rąk. Włosi po dwóch miesiącach zamknięcia są bardzo ostrożni i sami unikają ryzyka.
Z szacunku do restauratorów, którzy odnotowali ogromne straty, którzy też musieli ponieść koszty związane z przystosowaniem lokali do nowych standardów, odwołane są w tej chwili - przynajmniej u nas - wszystkie sagry i duże festy. To wydaje się bardzo mądre i sprawiedliwe. W Marradi na ten moment planowany jest tylko cykl degustacji dawnych smaków - przez kolejnych kilka czwartków. Poza tym nie ma Nocy Czarownic, Graticoli, ani nocnych wypraw.
Mamy za to ciszę i spokój, góry i rzekę, Florencję i Bolonię pod bokiem. Morze nie całkiem daleko i Faenzę i Brisighellę i malowane słonecznikami Mugello i wiele więcej...
DOBREJ SOBOTY!
PEŁNOLETNI to po włosku MAGGIORENNE (wym. madżdżiorenne)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
1 komentarze
Witaj
OdpowiedzUsuńDobrego odpoczynku życzę.
Barbara