A wszystko to przez Caterinę... oraz mała petycja
niedziela, lipca 05, 2020
Czasem otwieram szafę i patrzę na te wściekle seksowne sandałki od Roberto Cavalli, na te zamszowe, soczyście fioletowe szpilki Miu Miu, na te Cesare Paciotti, których obcas jest jak miniaturowa rzeźba i jeszcze te i tamte i inne... Tak, tak, to moja szafa. Moje buty. Relikty dawnych, odległych jak cywilizacja Etrusków, innych, dziwnych, "lekko" nowobogackich czasów, za które dziś kiedy trudno związać koniec z końcem tak bardzo mi wstyd.
Patrzę i czasem mnie ściska na wspomnienie tej durnoty. Teraz taka para butów to często nasz budżet na dwutygodniowe przeżycie albo i lepiej... Pewnie, że lepiej! Co mogłam sprzedałam w ostatnich latach, ale to i tamto zostało, bo jaki sens sprzedawać za pięć euro parę butów, za które można było przez miesiąc przyhamować głód w Afryce. Leżą sobie gdzieś w szafie i tyle, bo i tak na co dzień śmigam w starych, wygodnych sandałkach, które jeszcze chwila i się rozpadną. Kiedyś w kilkunastocentymetrowych szpilkach mogłam uprawiać biegi przełajowe, dziś jednak, kiedy tacham siaty z zakupami byłabym w takim wydaniu karykaturą samej siebie.
Czasem jednak na wyjątkowe okazje, a częściej nawet bez okazji, bo drzemie we mnie przewrotna dusza, ot dla kaprysu wyciągam te relikty przeszłości i przez jeden wieczór zgrywam divę, choć każdy wie, że z divy zostało we mnie tyle, co z pomidorów w ogródkach marradyjczyków po ostatnim gradobiciu.
"Divę" zgrywałam właśnie wczoraj wieczorem i przyznam się uczciwie, że winna temu była... Caterina de Medici! Tak, Katarzyna Medycejska tak mi w głowie namieszała, że ku zaskoczeniu chłopców, postanowiłam przez jeden wieczór przydać sobie odrobinę czegoś tam... Jak się tak głębiej zastanowić to okazja była słuszna - kolacja w jednej z najlepszych restauracji jakie znam - Santa Barbara.
- Wino? - zapytałam jak tylko dotarliśmy do świętej Barbary.
- Wino? - zapytał Mario.
- Wino i zdjęcie.
Mario popatrzył i zaraz zniknął, by chwilę później pojawić się posłusznie z kieliszkiem chłodnego sangiovese.
- Wiesz kto wymyślił szpilki?
- Nie - Mario patrzył na mnie tak, jakby każdą komórką próbował zrozumieć o co mi w ogóle chodzi.
- Szpilki wymyśliła Caterina de Medici! A teraz zrób mi zdjęcie. O tu.
Zrobił zdjęcie, jedno drugie, piąte dziesiąte, a Tomek za plecami przedrzeźniał to jego to mnie - matkę - divę - a ja w międzyczasie tłumaczyłam jak to z tymi szpilkami było...
Ważnym czasem w historii mody był na pewno XVI wiek. Wtedy to swoją pozycję ugruntował but na szpilce. Od 1550 roku zaczęto produkować buty, w których podeszwa i obcas były już dwoma osobnymi elementami. But miał być wygodniejszy, stabilniejszy, ale też subtelniejszy.
Caterina de' Medici już jako czternastolatka była zaręczona z przyszłym królem Francji. Sama niskiego wzrostu i drobniutkiej postury onieśmielona była osobą swojego przyszłego męża, całym dworem, wizją zostania królową oraz słynną kochanką Henryka Dianą de Poitiers. Aby więc poczuć się silniejszą, wyższą i oszołomić nie tylko męża, ale też cały francuski lud, na przyjęcie weselne zestroiła się w buty na siedmiocentymetrowej szpilce...
Każda kobieta albo przynajmniej zdecydowana większość wie, że szpilki na nogach to inna postawa, inny, uwodzicielski krok, inna pewność siebie - i za ten wynalazek musimy być dziś wdzięczne właśnie Katarzynie Medycejskiej.
To wszystko wyczytałam w czasie sobotniej sjesty i dlatego moje szpilki na jeden wieczór wyszły z dna szafy. Przez jeden wieczór być jak tamta słynna Caterina...
Do szpilek oczywiście jedna z sukienek Pani Basi jako przyczynek do dzisiejszej petycji:
Basiu "postulaty" są dwa.
Jeden od moich Czytelniczek. Zacytuję: "A czy Pani Basia mogłaby zaprojektować sukienkę bez talii, bo nie wszystkie mamy talię taką jak twoja". Ja akurat uwielbiam podkreślać talię, ale może Basiu jakieś pomysły dla kobiet, które akurat tego w swojej figurze nie lubią?
Drugi postulat jest mój. Jak wiesz uwielbiam sukienki i w ogóle cały rok mogłabym w sukienkach paradować i gdybym tak nawet w moje ukochane góry w sukienki mogła się stroić to już byłoby całkiem pięknie! Może pomyślisz o modelu sukienki dla "kobiet wędrowniczek"? Ale nie taką w stylu Indiana Jones czy ciężkim militarno sportowym, niech mimo przeznaczenia "trekkingowego" będzie maksymalnie kobieca, niech ma więcej kieszonek, niech nie będzie ani za długa - bo będzie zaczepiać się o krzaki i jeżyny, ani za krótka, bo czasem na kamieniu z kanapką trzeba przysiąść. Niech będzie piękna, kolorowa by nawet na szlaku móc być kobietą, a nie zwykłym drwalem.
To tyle w kwestii petycji - może jeszcze inne Czytelniczki dodadzą coś od siebie.
A wracając do naszego wieczoru - piękny był jak nie wiem co. Taki leniwy, sentymentalny, bo nagle na wspominki się nam zebrało. Mario w wyjątkowym nastroju do bajania opowiadał o dawnych czasach, a opowieści tych ja mogłabym słuchać bez końca. Wspominaliśmy Puglię i Lutirnao i Pianorosso i nasze wojażowania...
Ruszyliśmy już spacerem do domu - ja oczywiście w ukochanych rozciapanych sandałkach, bo ileż można udawać kogoś innego, ale wcześniej Mikołaj jako najwyższy z grupy wdrapał się z nożyczkami na drabinę i ceramiczną świętą Barbarę nad wejściem oczyścił z nadmiaru bluszczu, wypucował Mario samochód, nawygłupiał się za wszystkie czasy i tak wspaniały lipcowy wieczór dobiegał końca...
A dziś niedziela i plany na dziś są wyjątkowo bogate. Na mnie już czas, bo filmowe śniadanie ktoś musi przecież przygotować. Dobrego dnia!
sukienka: https://madame.com.pl/pl/
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
15 komentarze
Kasia i co ja mam powiedzieć? Do roboty się biorę i już.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
ps.w butach tanich czy drogich wyglądasz jak milion dolarów, a do tego w mojej sukience.
Dziękuję:)))
UsuńDusza kobiety bardzo potrzebuje od czasu do czasu odrobiny luksusu bo inaczej marnieje! Choćby malenka próbka dobrych perfum , jedwabna apaszka z second handu .. cokolwiek , byle nie tandeta. Maria
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest!
UsuńZapomniałam napisać , że czerwone '' Louboutiny '' Mario są nie do przebicia ! Maria
OdpowiedzUsuńW kwestii butów Mario... Ostatnio w drodze do Marradi po zakupy wstąpiłam do niego na chwilę, dosłownie na dwa słowa, a Mario zaraz powiedział, że nie jest zajęty i chętnie się ze mną do Marradi przejdzie. Miał na nogach właśnie te śliczne butki, bo pracował w ogródku. Niewiele myśląc powiedziałam, że jak chce może mi towarzyszyć, tylko niech te buty zmieni!
UsuńPosłuchał bez dwóch zdań i zaraz ukazał się gotowy do wyjścia w parze klapek basenowych typu "kubota"... Jak ja żałowałam, że się w ogóle odezwałam:)))))
Ha , ha , ha ...I jak tu nie kochać Mario ?? Od lat marzę o takim Przyjacielu ! Maria
UsuńKiedyś funkcjonowało w modzie coś takiego jak spódnico-spodnie. Myślę, że takie w wersji midi, odpowiednio szerokie i z ciekawego materiału mogłyby być dobrym patentem na wędrówkę po górach w "wydaniu kobiecym" ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Anka
P.s. A szpilki cudne! I mimo, że ja na taką wysokość nigdy się nie wespnę to zazdroszczę ;-)
Ja tu widzę Dive i Divo ;) Oboje prezentują swoje butki z wdziękiem ;) W kwestii szpileczek, wyglądają pięknie....ale jak w tym chodzić to zawsze jest dla mnie zagadka. Chybabym sobie krzywdę zrobiła. Może dlatego nie chodzę. Ale jeśli komuś daje to dobre samopoczucie, to czemu nie, każdy sposób dobry. Znam pewną panią - Włoszkę, która ma ok. 260 par butów. Takie hobby. Mąż jej zbudował szafę tylko na buty, a i tak wszystkie się nie zmiesciły.
OdpowiedzUsuńJa natomiast mam podobne odczucia do Cateriny i dawniej w szpilkach biegałam:) Ale teraz to wiadomo inna sytuacja...
UsuńTeż pomyślałam o spodnico spodniach. Miałam w młodości z dżinsu i były świetne Maria
OdpowiedzUsuńA ja właśnie myślę o czymś bardziej kobiecym, niestandardowym, żeby iść w te góry i dalej powiewać falbankami. Mogłyby być pod tymi falbankami jakieś spodenki dla "bezpieczeństwa", ale żeby jednak nie były w harcerskim stylu:))
UsuńTo może Kasieńko pod spodem delikatne pantalony z koronką na dole ? A na nich co tam w duszy zagra �� Marią
OdpowiedzUsuńWcale nie głupi pomysł:))) Serio jak chodzę w góry to mi tych kobiecych sukienek brakuje:) Latem oczywiście, bo w zimnym sezonie, to chyba jedna ciężko.
UsuńSpódnico-spodnie mogą być też z lekkiego materiału, mocno szerokie, tak, że wyglądają jak zwiewna spódnica póki się odpowiednio wysoko nogi nie zadrze ;-)
OdpowiedzUsuńA.