Ogródkowo wiosenne nowości i życie dziś
środa, maja 13, 2020
Jakiś bandyta z muszelką na plecach dobrał mi się do ogórków. A już myślałam, że w tym roku nie będę musiała używać drastycznych środków. Trudno... Nie było wyjścia, nie mogłam przecież pozwolić, żeby te małe bestie wyżarły mi wszystkie ogórki i cukinie. Na ratunek pospieszył Mario i przy okazji uczynnie podrzucił też jeszcze jedno wiaderko swojskiego nawozu.
- Przywiozłem ci "mer...." - obwieścił dumnie od progu!
- Wzruszające! I ile w tym finezji!
Żarty żartami, ale ziemia musi dostać to i owo, ale żadnej chemii oczywiście! Sama natura. Jak ma być "eko - sreko" to niech będzie w każdym calu. Na ślimaki też bym się z niczym nie zasadzała, ale same się bestie prosiły!
We wtorek dokupiłam jeszcze sadzonki bakłażanów - białych, żeby nie było banalnie, poza tym dwie z ulubionej odmiany dyni, którą Mario miał u siebie posadzić i jakiś nową odmianę cukinii.
Pomidory po poniedziałkowym deszczu jakby się wyprężyły, nabrały wigoru i naprawdę mam wrażenie, że gdybym zatrzymała się i patrzyła na nie przez dłuższą chwilę, to widać byłoby, że rosną w oczach.
Z tym zatrzymaniem oczywiście to pobożne życzenie...
Nie chce się wierzyć, ale lipowe gałązki już mają kwiaty. Jeszcze nie kwitną, ale już są! Jeśli będzie dalej tak ciepło, to pewnie za tydzień w powietrzu rozniesie się najpiękniejszy zapach świata.
Tymczasem przed domem pachnie biała glicynia, a pachnie tak, że drzwi od rana do zmroku trzymam otwarte na oścież i nawet kiedy wykładam o tych nieszczęsnych pronomi, czy konwersuję o technofobiach to zapach czuję taki, że aż w głowie się kręci.
Naprawdę piękny ten czas teraz...
***
Włoski rząd zdecydował przyspieszyć otwarcie barów, restauracji, fryzjerów. Zamiast czekać do 1 czerwca, wszystko ruszy już w poniedziałek, oczywiście na nowych zasadach. Zobaczymy co się wydarzy potem. W tej chwili nawet to co za tydzień jest jedną wielką niewiadomą.
Żyjemy z dnia na dzień i szczerze mówiąc bardzo mi się życie w tym rytmie podoba. Przecież przynajmniej częściowo - można powiedzieć - żyję tak już od jakiegoś czasu, z tą różnicą, że teraz w czasach pandemii czuję się w pełni usprawiedliwiona.
Dziś - teraz najważniejsze jest to, że jesteśmy zdrowi, cieszę oczy Mikołajem przygotowującym obiad, bakłażanami i pomidorami w ogródku, zapachem akacji i glicine...
Dziś - teraz.
Wiem, wiem. Już późno...
ŚLIMAKI to po włosku LUMACHE (wym. lumake)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
2 komentarze
W moim ogrodzie te same kwiaty i te same problemy ze ślimakami.Delikatnie je zbiera mój mąż i wynosi w bezpieczne miejsce.One są szalone i żrą wszystko co jest na ich drodze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiwm
U mnie w zeszłym roku chyba trzy razy dosadzałam ogórki i cukinię, niestety musiałam sięgnąć po bardziej drastyczne środki. Wyżerały do ziemi wszystko:(( I to w nocy, więc rano wstawałam i śladu po roślince nie bylo. Pomidorów i kwiatów u mnie nie ruszają.
Usuń