Pochwała naturalności
czwartek, kwietnia 02, 2020
Nie martwię się tym, czy plastik na paznokciach trzeba uzupełnić, czy coś powinnam wstrzyknąć, ufarbować, pomalować, wymasować... I tak poza włosami raz na kilka miesięcy, reszta mnie nie dotyczy, więc kwarantanna nic w tej kwestii nie zmieniła. W obecnej sytuacji jeszcze bardziej cenię sobie moje skromne życie. Mama Foresta Gumpa mówiła, że ludzie niewiele potrzebują dla siebie, reszta jest na pokaz. Coś w tym jest.
Coraz bardziej doceniam swobodę i naturalność. Choć to do mnie niepodobne - ostatnio częściej występuję bez makijażu, tylko w wybrane dni z jego namiastką. Niech to będzie pochwałą naturalności! To nic, że siwizna przebija na odrostach, to nic, że w chłodne dni paraduję w dresie i to donoszonym po chłopcach, to nic, to wszystko nic. To wszystko przecież tak naprawdę jest zupełnie bez znaczenia. W twarzy i tak najładniejszy jest uśmiech i tego staram się nie tracić.
Teraz, zresztą tak jak i zawsze, najważniejsze jest zdrowie. Zdrowie, zdrowie, byśmy tylko byli zdrowi - powtarzam codziennie.
Teraz ważne jest też, żeby było na chleb, na kilka pomidorów, kawałek sera, jajka i drożdże i na rachunki, wodę, gaz, internet...
Teraz jest ważne, żeby była wiosna i ładna pogoda i słońce i ciepło również w nocy.
Nie martwię się dziś lokatą, samochodem, kredytem. Stety albo niestety - nie mnie oceniać. Nie martwię się, bo takich "dóbr" już od dawna w moim życiu nie ma, tak samo jak nie ma plastikowych paznokci i nowych butów od Prady. Im mniej mamy tym mniej boimy się stracić. Ja już kiedyś to wszystko straciłam, ja dobrze wiem jak to jest - mieć i nie mieć.
Tak wiele zmartwień mnie dziś nie dotyczy.
Teraz najważniejsze jest zdrowie i żeby było na chleb...
Martwię się dziś nie o siebie, ale o moich bliskich w Warszawie. Martwię się, czy każdy ciężar zmian udźwignie. Wciąż wszystko to co przed nami jest jedną wielką niewiadomą.
W środowy wieczór wykres nowych zakażeń znów skoczył w górę. Znów wszyscy zaczęli bić na alarm i przypominać: restate a casa!!! Gmina publikuje kolejne komunikaty: dostępne maseczki dla mieszkańców i propozycja przywiezienia zakupów do domu skierowana już do wszystkich, byle jak najbardziej się chronić, byle już to wszystko się skończyło. Ci, którzy hejtowali, wieszali psy na Italii, powinni wszystkie złe słowa odszczekać. Ja sama przyznaję mojej adopcyjnej ojczyźnie medal za organizację, za troskę, za zaangażowanie.
Za nami ostatnia (chyba! oby!) mroźna noc. Nad półwysep ciągnie prawdziwie wiosenna aura. Już wczoraj na tarasie było przyjemnie, dziś ma być jeszcze przyjemniej, a jutro i pojutrze prawdziwy, wiosenny szał! Czas wyciągnąć nie tylko sukienki (już sterta leży i czeka na ulokowanie w szafie), ale też tarasowe poduchy i zeszłoroczne donice!
Dobrego czwartku!
MALOWAĆ SIĘ to po włosku TRUCCARSI (wym. trukkarsi)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
2 komentarze
Kasiu Ty się naprawdę nie musisz malować ;-)
OdpowiedzUsuńŚwięta racja . Poza potrzeba zwyczajnego , godnego życia i od czasu do czasu coś miłego dla duszy to naprawdę extra gadżety nie są konieczne . Maria Acha , delikatny makeup baardzo odmładza dodaje swiezosci ��
OdpowiedzUsuń