Kosy, jajka, donice - małe radości w kolejnym dniu kwarantanny
czwartek, kwietnia 09, 2020
Środa była kolejnym dobrym dniem. Tak... Nawet dni w kwarantannie mogą być dobre. Nie mogę powiedzieć, że wcześniej nie doceniałam drobiazgów. Już dawno nauczyłam się cieszyć głupotami jak mało kto, ale w obecnej sytuacji te pozytywne drobiazgi cieszą chyba podwójnie albo i potrójnie.
I środa właśnie w te drobiazgi była całkiem bogata. Wystarczyła jedna "dobra wiadomość", potem zupełnie niespodziewany telefon, postawienie w e-booku po wszystkich korektach i poprawkach ostatniej, już naprawdę "najostatniejszej" kropki. I niby nic nic się konkretnego nie wydarzyło, ale jednak wszystko razem sprawiło, że to był po prostu dobry dzień...
Poza tym pogoda dalej dopisywała, jak na cudny toskański kwiecień przystało, jednak tym razem zamiast opiekać się z kolejnego boku, zabrałam się w końcu za donice z zeszłorocznymi kwiatami, bo babranie się w ziemi odkąd żyję w Biforco, to dla mnie jedno z najbardziej relaksujących zajęć.
- Ile masz jutro lekcji? - pytam Tomka przed snem.
- Pomyśl Pusia.
- Ojej... Weź! Bez zagadek, powiedz o której zaczynasz.
- Pusia, ale pomyśl... Przecież ty sama wcześniej mówiłaś.
Myślę...
- Aaaa!!! Przecież wy od jutra macie ferie wielkanocne!!
W normalnej sytuacji dziś byłaby wielka radość, ulga, wreszcie dzieciaki w domu, bez wstawania o świcie, upragnione wakacje, a tak... To się w ogóle ledwo zorientowałam.
A zatem od dziś dzieciaki mają wolne. Ja pracuję prawie tak jak zawsze - na szczęście.
Dziś czwartek, a więc czas na zaplanowane zakupy. Część warzywno owocowa bez mojej fatygi przyjedzie jutro prosto do domu. Dziś pozostaje mi tylko market i chleb. Chleb niby wczoraj upiekłam, ale... Chleb? Był jakiś chleb?
Z pomidorami, porami, cukinią i cytrynami, przyjadą też pierwsze w tym roku truskawki. Niech te dzieciaki mają na święta coś wyjątkowego. Poza tym jeśli chodzi o święta to mam colombę, Mikołaj obiecał upiec sernik, a ja kawałek mięsa i tyle. Wczoraj w woreczku przy bramie "dobra dusza" zostawiła świeże jajka. Aż mi się łza zakręciła... Czego nam zatem więcej potrzeba?
Dwa kosy od rana urzędują w ogródku, w ogóle teraz o świcie ptaki tak szwargoczą, że aż się serce raduje. Tulipany zakwitły już prawie wszystkie, natomiast z glicine po marcowym mrozie ocalało niestety tylko kilka kiści...
Zrobiło się trochę późno. Niech i czwartek będzie dobrym dniem!
TRUSKAWKI to po włosku FRAGOLE
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
2 komentarze
Jakie piękne zdjęcia! Kasiu , może Mikolaj ma sposób na sernik ,żeby nie siadł ? Bo mój taki śliczny , wyrośnięty , właśnie , jak zwykle siadł ... beeee Maria
OdpowiedzUsuńHm... Nasz troszkę też zawsze opada ale nie tak bardzo, a robił Mikołaj o ten: https://kuchniawkamiennymdomu.blogspot.com/2015/01/sernik-po-wosku.html tylko bez kruszonki od góry
Usuń