Smutek, ale też nadzieja i włoska pogoda ducha mimo wszystko...
piątek, marca 13, 2020
Ale...
Na szczęście Włosi potrafią się jednoczyć jak mało kto. Ta ich stadność, potrzeba bycia razem - które sprawiły, że wirus tak bardzo się tu rozprzestrzenił - nie zniknęły na szczęście wraz z zarządzeniem kwarantanny. Włochy to wyjątkowy kraj.
Zaczerpnięte z facebook grupa Sei di Marradi... |
Zaczerpnięte z facebook grupa Sei di Marradi... |
Coraz więcej tęczowych malunków dzieci powiewa na budynkach, w jakimś mieście nastolatki wywieszają ogłoszenia na klatce, żeby starsi sąsiedzi nie wychodzili nawet po zakupy, bo oni dostarczą wszystko co trzeba, grupa studentów medycyny zgłasza się jako wolontariusze do pracy w szpitalu, Neapol wychodzi na balkony i śpiewa w najlepsze - POSŁUCHAJCIE.
Wielkie śpiewanie będzie też dziś wieczorem, a za tydzień - 22 marca cała Italia będzie śpiewała, grała na czym kto umie, nawet na pokrywkach od garnków hymn włoski. Wszyscy razem. To słynne włoskie "razem" wielokrotnie na blogu wychwalałam. To "razem" przechodzi teraz próbę w ogniu i to, co się dzieje utwierdza mnie w przekonaniu, że jestem tu gdzie być powinnam, w moim miejscu na ziemi.
Wiem, że martwicie się o nas. Piszecie, dzwonicie tak często, że czasem nie nadążam z odpowiedziami. Być może kogoś bez odpowiedzi zostawiam, więc za to przepraszam, ale zwyczajnie nie sposób to ogarnąć. Pracy na szczęście mam dużo, bo siedzenie w domu akurat lekcjom sprzyja. Ja szczerze mówiąc bardziej martwię się tym, co u Was...
Zaraz zakwitną glicine, tulipany już tuż tuż... Mam nadzieję, że jakoś to wszystko udźwigniemy. Tym czasem zrobiło się późno. Na mnie już czas. Certyfikat do kieszeni, torba w garść i po zakupy marsz. Kolejny raz cieszę się, że nie mam samochodu. Przynajmniej te trzy kilometry w nogach zostaną, a głowa choć odrobinę się przewietrzy. Walczyć w markecie nie muszę, wszystko albo prawie wszystko jest, codziennie świeży chleb, świeże warzywa mięso... Może tylko słynnej "amuchiny" brak, ale na dezynfekcję są inne sposoby.
Miejmy się wszyscy dobrze!
WALCZYĆ to po włosku LOTTARE (wym lottare)
Wiem, że martwicie się o nas. Piszecie, dzwonicie tak często, że czasem nie nadążam z odpowiedziami. Być może kogoś bez odpowiedzi zostawiam, więc za to przepraszam, ale zwyczajnie nie sposób to ogarnąć. Pracy na szczęście mam dużo, bo siedzenie w domu akurat lekcjom sprzyja. Ja szczerze mówiąc bardziej martwię się tym, co u Was...
Zaraz zakwitną glicine, tulipany już tuż tuż... Mam nadzieję, że jakoś to wszystko udźwigniemy. Tym czasem zrobiło się późno. Na mnie już czas. Certyfikat do kieszeni, torba w garść i po zakupy marsz. Kolejny raz cieszę się, że nie mam samochodu. Przynajmniej te trzy kilometry w nogach zostaną, a głowa choć odrobinę się przewietrzy. Walczyć w markecie nie muszę, wszystko albo prawie wszystko jest, codziennie świeży chleb, świeże warzywa mięso... Może tylko słynnej "amuchiny" brak, ale na dezynfekcję są inne sposoby.
Miejmy się wszyscy dobrze!
WALCZYĆ to po włosku LOTTARE (wym lottare)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
11 komentarze
Piękne i wzruszające. Dacie radę :)
OdpowiedzUsuńI obyśmy też dali radę.
Ola N.
Trzeba dać radę!
UsuńKasiu!
OdpowiedzUsuńPięknie napisane! Pięknie zauważone! Pięknie podkreślone!
Twoja wrażliwość jak to mówisz na kadry zdjęciowe jest też wrażliwością na "kadry" życia.
Grazie. Molto grazie.
A.
Przede wszystki to wyjątkowo lekkomyślne podejście do zagrożenia pokazali mieszkańcy tego wyjątkowego kraju. Niestety ...
OdpowiedzUsuńA czy Polska w tej chwili uczy się na błędach? Zdaje się, że nie bardzo. Jak łatwo oceniać innych...
UsuńŚwięta - jakkolwiek by to nie brzmialo w polskiej rzeczywistości - racja Kasiu ! Maria
UsuńTo nie prawda,ze Polska nie uczy sie na błędach. Polska uczy się na błędach. Wloski pacjent zero zakaził 600 osob, w Lubuskiem mamy jedno zarażenie od tygodnia -wlasnie pacjenta 0. Zamykają granice, szkoły zamknięte od czwartku. Ludzie robia zakupy - fakt, ale na ulicach pusto. W wielu miejscach płyn dezynfekcyjny i ludzie z niego korzystają. Byłam zimą we Włoszech i stosunek do tej choroby i w ogóle czystości mnie bulwersował (okolice Rzymu i Neapolu). Uwielbiam Włochy, to niezwykły kraj, ale uważam, ze m.in. przez ich nieodpowiedzialność sytuacja wygląda tak, a nie inaczej. Szkoda. Można było przewidzieć-patrząc na Chiny-jak to się skończy.Anna
OdpowiedzUsuńZnam z kręgu przyjaciół takie sytuacje, że aż uwierzyć trudno - to tak w kwestii podejścia Polski na serio do problemu. Ale chyba w tej całej sytuacji ostatnią rzeczą powinno być teraz wytykanie sobie winy, bo to niczemu nie pomoże, a siedzenie w kwarantannie nie jest miłe. To takie polskie podejście szukanie winnych i przykre słowa w trudnym czasie. Dlatego napisałam, że wolą być tu gdzie jestem. Włosi oczywiście powinni poddać się wcześniej kwarantannie, ale kiedy się już poddali siedzą grzecznie w domach i razem śpiewają, bez szukania winnych. Lepiej nikogo nie opluwać. Jeszcze kilka tygodni temu z nieufnością wszyscy patrzyli na Chiny, a dziś do Italii tylko stamtąd płynie pomoc. Uważajmy więc z ostrymi słowami, na te zawsze jest czas. I jeszcze raz powiem - tak po ludzku - więcej życzliwości wobec innych!
UsuńNie wiem, czemu oskarżasz mnie o nieżyczliwość - pisałam o faktach w stosunku do słów "A Polska w tej chwili uczy się na błędach?". Jestem tu w Polsce i tak - Polska uczy się na błędach bardzo wyraźnie, wiem, bo siedzimy w domach i naprawdę - przynajmniej w Warszawie, na ulicach jest pusto. Dzieci i młodzieży - jako potencjalnych bezobjawowych nosicieli- niemal nie widać na ulicy. Ponadto odniosę się do słów "to takie polskie podejście szukanie winnych i przykre słowa w trudnym czasie" Szukanie winnych nie jest w sytuacji epidemii niczym złym. Gdy znajdzie się winnego, który np. rozsiewa wirusa po świecie, to można jakoś zareagować, zachować się racjonalnie, wyciągnąć wnioski właśnie. Złości mnie nieodpowiedzialność. Ale też Wam współczuję, patrząc na statystyki, jest teraz po prostu we Włoszech dramat. Na koniec życzę Wam i nam, aby jak najszybciej ten koszmar się skończył. Bo to jest koszmar zwłaszcza dla osób chorych i ich bliskich i też dla tych, którzy ryzykując życiem, opiekują się tymi chorymi. Mamy obecnie w Polsce 3 ofiary śmiertelne i jest to bardzo, bardzo przykre.
OdpowiedzUsuńNikogo o nic nie oskarżam, apeluję tylko o więcej życzliwości i podkreślam, że szukanie winnych chyba niczego teraz nie zmieni. Poza tym już właściwie nie mam siły udowadniać niczego. Przytoczę tekst, który napisała wczoraj Renata z https://www.kalejdoskoprenaty.com (Renia mam nadzieję, że wybaczysz kopiowanie, ale ujęłaś dobrze to co sama myślę), bo i ją zabolało w końcu to obarczanie nas winą i wytykanie (mówię nas, bo ja też jestem częścią włoskiego społeczeństwa:
Usuń"Od wczoraj myślę, czy napisać ten tekst. Na szali przeważyła wiadomość od znajomego: Wy Włosi jesteście temu winni, że ta zaraz przyszła do Włoch (usunęłam ze znajomych)! Aż mi się źle zrobiło, od tej wylanej żółci.
...
Każdy w tym momencie szuka kozła ofiarnego, memy: „Nie bądźcie jak Włosi” przeprawią mnie o gęsią skórkę, w złym tego słowa znaczeniu!
Pytacie, dlaczego Włochy? Przecież to właśnie Włochy podeszły najszybciej poważanie do tematu, nie zamiatali problemu pod dywan - w tym momencie inne kraje nie robią nic. Po zgonie pacjenta 0, po 2 godzinach zamknięto szpital, a miasteczko, z którego pochodził zamknięto na następny dzień!
Popatrzcie na rząd angielski, myślą, że wygrają prawem stadła (tak się mówi we Włoszech). Nie mówiąc o angielskim lekarzu, który powiedziała, że dla Włochów Koronawirus to wymówka, żeby mieć sjestę!
Hiszpania 6.000 zarażonych i nawet w połowie nie jest nic zatrzymane tak jak we Włoszech!
Italia nie ukrywała, że ma problem, rośnie ilość zarażonych, wiele krajów w mediach bagatelizuje temat, w czasie, w którym Włosi robią testy i badają każdy prawie przypadek. Inne kraje nie raczą nawet przeprowadzić podstawowych badań polegających na badaniu temperatury osób wracających już z symptomami wirusa, a co dopiero test. Mogłabym Wam przytoczyć tekstów polskich podróżników, co im odpowiedział sanepid!
...
Cd...
UsuńGdy we Włoszech pojawiły się pierwsze przypadki zarażeń w całej europie, we Francji i Niemczech było już ponad 20 chorych. Dlaczego ich nie obwiniacie, o nie wzięte środki ostrożności!
To są fakty! Ponad połowa zarażonych jest bezobjawowych, czyli są zarażeni, ale tym nie wiedzą, a czują się świetnie i mogą nadal zarażać.
Pierwszy pacjent we Włoszech właśnie taki był, przez to tyle zarażeń na północy.
Co to w ogóle za stwierdzenie, że roznieśli Włosi. Włosi jako jedyni zawiesili loty z Chinami. Włosi są pierwszym krajem w Europie, który zmaga się z tak dużą ilością zachorowań na taką skalę. To nie są błędy Włochów, to są tylko doświadczenia, na których inne kraje powinny się uczyć.
A co robią inne kraje? Dalej patrzą i reagują myśląc, że wystarczy przeczekać, albo zaraza nie dojdzie. Jedyne błędy są popełniane przez państwa europejskie, które mając doskonały przykład i doświadczenia Włoch, nadal patrzą z założonymi rękoma. To są błędy. Aktualne zaszczuwanie działań włoskich to chyba tylko wymówka na własne nieudolności, o czymś trzeba mówić. Trzeba znaleźć kozła ofiarnego!
Włochy jako pierwsze w Europie zawiesiły loty z Chin, a że przylatywali do innych państw Europy, gdzie nie było kontroli i stamtąd wracali do Italii drogą lądową to już inna sprawa.
Zostało to już potwierdzone, że to nie Chińczycy przywieźli do Włoch wirusa, a Niemiec. Chińczycy gdy wrócili, sami sie odizolowali. Przykładem jest miasto Prato. Chińczyków we Włoszech jest bardzo dużo. Prato w Toskanii to małe Chiny - 200 tys. mieszkańców, w tym 20 % Chińczyków. I ani jednego zakażonego Chińczyka. Wszyscy Chińczycy zaraz po przyjeździe z Chin poddali się tu kwarantannie. Ale tutaj nie ma znaczenia, kto to przywiózł! Nikt nie jest temu winny!
Proszę, walczcie ze stereotypami, przynajmniej ci, którzy do tego dorośli intelektualnie. O tym, czy Włosi na zagrożenie odpowiedzieli dobrze, czy źle porozmawiajmy po epidemii, czytając biuletyny sanitarne.
Rząd i obrona cywilna a także zwykli ludzie, wieloktronie nawoływali by stosować się do zasad, ale niestety nie wszyscy potrafili czy chcieli się dostosować. I to ta grupę należy winić, a nie całe społeczeństwo. To dzieje się również w tym momencie w Polsce!
Niestety wirusisko nauczyło nas, nauczy i Was.
Nie dam powiedzieć złego na włoską służbę zdrowia! Kropka! "
koniec cytatu
zdrowia nam wszystkim i cierpliwości!