Wiosna, czerwień, łopotanie i inne bolońskie impresje
środa, lutego 05, 2020
Bologna przywitała nas prawdziwą wiosną. Wiosną obsypującą kwieciem wiśnie na via Orefici. Wiosną odbijającą się słońcem w kropelkach wody tryskającej z fontanny u stóp Neptuna. Wiosną i ciepłym wiatrem, który jak malarz artysta targał czerwonym szalikiem J.
Zastanawiałam się cały wczesny ranek jak opisać ten niezwykły boloński dzień - czy na śmiesznie - opowiadając o naszej gonitwie za pociągiem, który miał odjechać dopiero za godzinę i o nerwowym kasowaniu biletu, o jednym takim zielonym z uszami, przytaczając dialog, jaki prowadziły między sobą uda J., wspominając historie, którymi dzieliła się ze mną - jak choćby ta o przechodzeniu przez ulicę w dalekim kraju "na chińską babcię” i o „tysiącletnich” jajach…
Czy może jednak na poważnie? Próbując uderzać w poetyckie tony, opisując czerwony, łopoczący szalik i dudniące łopotem tak samo czerwone zasłony na Santo Stefano, wielbiąc sztukę i zatracając się w zachwycie nad rzeźbą, która krzyczy, a krzyczy tak, że aż w sercu wszystko wibruje, dzieląc się opowieściami o niby niestarannym street arcie, za którym jednak podąża głęboka filozofia ubrana w mity?
Sama nie wiem…
To był wspaniały dzień i ponieważ zwykle wiele zależy od "pierwszego razu”, cieszę się, że ten pierwszy raz J. w Bolonii udał się nam tak pięknie. Mam nadzieję, że stanę się częścią czyjś dobrych wspomnień, to dla mnie wielkie wyróżnienie i zaszczyt.
Nie będzie na poważnie, ani na śmiesznie, będzie opowieść obrazami:
Lampa, która zapala się za każdym razem kiedy w Bolonii rodzi się dziecko |
Opłakiwanie - najbardziej poruszające ze wszystkich dzieł sztuki Bolonii |
Santo Stefano |
"Kiedy wąż gryzie swój ogon - rodzi się wszechświat" |
Pamiątka po bolońskim getcie, |
Pamiątka po bolońskim getcie |
W tym miesiącu zawitam do Bolonii jeszcze kilka razy i kilka razy zawitam również do Florencji. To oczywiście niezmiennie ta druga jest moją największą miłością, ale też nikt nie powiedział, że nie można kochać kilku miejsc na raz. Bolonia jest inna, Bolonia daje zupełnie inne emocje, ma inny smak i zapach…
Wracałyśmy do domu, kiedy już mrok ogarniał ziemię, a słońce w widowiskowy sposób żegnało się z mijającym dniem. J. Zachwycała się światłem, ja rozmyślałam o tym, czym ją zaskoczyć w środę, czym omamić, czym zachwyt podsycić…
I na koniec krótkie ogłoszenie. Słuchajcie napisała do mnie Czytelniczka z prośbą, bo rozesłać wieść. Ponieważ musiała odwołać swoją podróż do Mediolanu, są do odkupienia/ przejęcia bilety na dwie cudowne atrakcje. Pozwolę sobie przekopiować część maila:
"2 bilety na czwartek 6 lutego godzina 20 do Teatro Alla Scala na operę Il trovatore Turno Prime nie chciałybyśmy aby one się zmarnowały dlatego chętnie je odstąpimy po nawet bardzo symbolicznej cenie. Jeżeli Pani albo ktoś ze znajomych chciałby skorzystać to proszę o kontakt meilowy albo telefoniczny
Mam też wykupione bilety na Ostatnią Wieczerzę Leonarda da Vinci. Rezerwacja jest na moje nazwisko, bilety kupione na stronie Vivaticket. Też są do oddania"
Jeśli ktoś z Was jest zainteresowany, dane do kontaktu na priv. Ja sama niestety nie mogę skorzystać.
Dziś już czas na mnie. Układam plan na kolejne dni. Mam nadzieję, że J. dalej będzie trwać w zachwycie.
ŁOPOTAĆ to po włosku SVENTOLARE (wym. zwentolare)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
1 komentarze
Pani Kasiu bardzo dziękuję za zamieszczenie informacji o atrakcjach w Mediolanie i wycieczkę po Bolonii. Trzymamy kciuki, może ktoś się odezwie i skorzysta :))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie. Asia.