Karnawałowy szał, czyli wyszło na dobre oraz mikołajowe dylematy
niedziela, lutego 23, 2020
Koniec końców, wyszło bardzo dobrze. Miałam w planach florencki karnawał, który po stu latach miał powrócić do miasta z przytupem, ale ponieważ Mikołaj poprosił po cichutku, żebym nigdzie nie jechała, żebym z nim została, machnęłam ręką na przebierańców i światowej sławy szczudlarzy i zostałam w Biforco. Chyba nawet cieszyłam się z tej jego prośby, bo karnawał karnawałem, ale ja naprawdę byłam zmęczona i tak przynajmniej miałam pretekst, żeby nigdzie nie jechać. Koniec końców, wyszło bardzo dobrze...
Dobrze, bo czas z chłopcami to czas, z którym nic nie może się równać. Dobrze, bo popołudnie, kiedy już Tomek wrócił ze szkoły, upłynęło nam na pierwszym w tym roku spacerze do miasteczka na lody. Dobrze, bo po obiedzie usiadłam z Michałem Aniołem na leżaku i zaraz zasnęłam, a spało mi się cudnie w wiosennym słońcu - można powiedzieć, że mam za sobą też pierwsze w tym roku opalanie się. Dobrze, bo kulinarne poczynania zaowocowały dwoma genialnie udanymi eksperymentami. Jednym już się z Wami podzieliłam. Spróbujcie sami moich chiacchiere - to alternatywa dla klasycznych faworków, składniki to tylko mąka i mascarpone i jeszcze kieliszeczek limoncello, ale efekt zwala z nóg!
Koniec końców, wyszło bardzo dobrze...
- To za co ja mam się w końcu przebrać? - Mikołaj dopytywał się, kiedy szliśmy na lody. Zdesperowany zmuszał nas kolejny raz do burzy mózgów - za kogo lub za co przebrać się na ostatni karnawałowy szkolny bal.
- Niech Tomek coś wymyśli, ja przez cały obiad podrzucałam pomysły.
Tomek zmarszczył czoło, ale nic mu nie przychodziło do głowy.
- Może ostatni Mohikanin?
- Nieee.
- Może za Dantego?
- Nie mam takiego nosa!
- Może Padrino?
- Nieee. Skąd wezmę strój?
- A pamiętasz Tomek jak się przebrałeś za człowieka w żelaznej masce, a moi Czytelnicy myśleli, że byłeś kamieniem albo ziemniakiem? - uśmiechnęliśmy się do starych wspomnień.
- To może Giacobazzi?
- A kto mnie rozpozna, tylko Melania go zna.
Generalnie Mikołaj dyskwalifikował każdą naszą propozycję.
- To ja już nie wiem! Przebierz się za Królewnę Śnieżkę, to przynajmniej każdy cię rozpozna! - skwitowałam z nutą złośliwości.
- Za Królewnę Śnieżkę już się ktoś przebiera - znów skomentował z nabzdyczoną miną.
- Ale słuchaj to w sumie całkiem zabawne, może rzeczywiście przebrałbyś się za kobietę. Może za Kleopatrę?
- Nieeee. Nie mam takich włosów.
- Ale nie, że Kleopatra czy nie, że kobieta w ogóle?
- Pusia, a wiesz, że inspiracją do Urszuli z Małej Syrenki byli drag queen? - zapytał Tomek.
- Nie wiedziałam. Ale to jest myśl! Mikołaj...?
Zmierzył mnie piorunującym wzrokiem i jeszcze bardziej się zachmurzył.
- Oj to sam sobie coś wymyśl! Wiesz co? Załóż czerwoną czapeczkę krasnoludka i ze swoją twarzą masz gotowy strój! Brontolo jak malowany!
Dom z Kamienia z Gburkiem na czele życzy Wam dobrej niedzieli!
GBUREK to po włosku BRONTOLO
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
2 komentarze
Ha ha ... to ja wtedy wyskoczyłam z tym "ziemniakiem". Tomku - przepraszam ;)
OdpowiedzUsuńTo było 5 lat temu. I wychodzi na to, że co najmniej tyle czasu zaglądam w Wasze blogowe progi ;)
Pozdrawiam serdecznie.
HaHaHa! Naprawdę? Ale to miło, że jesteś już tyle lat u nas:) Czas gna, prawda? :)
Usuń