Dwujęzyczność, dziękuję i znów pod górkę...

piątek, lutego 14, 2020


W czwartek cała moja uwaga skupiła się na świadectwie Mikołaja. Tutaj jest taki zwyczaj, że na półrocze dostaje się "mini świadectwo". W minionych latach dostawało się to właściwe, ale z ocenami tylko na półrocze. Wiedziałam, że Mikołaj w tym roku wzbił się na wyżyny, ale nie przypuszczałam, że aż na takie góry! Brawa dla tego naszego "bobasa", brawa, brawa, aplauz na stojąco! A do tego jako jedyny w klasie test z angielskiego kwalifikujący do certyfikatów z marszu, bez żadnego przygotowania napisał na B1, a to oznacza, że już w maju będzie się starał o pierwszy w swoim życiu certyfikat. 
Na świadectwie dopisana była również sugestia nauczycieli odnośnie wyboru szkoły, w której jednomyślnie napisano - liceum językowe. 
Patrząc na chłopców, widzę jak wielką mają przewagę jeśli chodzi o naukę języków obcych. Dwujęzyczność otwiera w głowie to i owo. Mam wrażenie, że każdy następny język, nowe słowa zapamiętują z niezwykłą lekkością. Tomek na przykład uczy się od swojego kolegi z klasy neapolitańskiego dialektu, a Gennaro od Tomka łatwych polskich zwrotów i liczenia do dziesięciu...

O i tak oto w tym miejscu utknęłam rankiem, bo praca dziś zaczęła się ciemnym świtem, a potem znów ramiona zrobiły się ciężkie jak ołów od starych problemów i tak kawa Wam już pewnie do reszty wystygła. Może więc te kilka słów będzie dziś do kawy poobiedniej jako popołudniowa lektura.   

Dzień znów jest piękny - przynajmniej pogodowo wiosna jak ta lala i korzystając z tej bajecznej aury miałam już o tej porze być na spacerze w górach, ale niestety nie zawsze się tak da... Jak się plącze, to na całego. 

Może po południu... Góry na szczęście mają cierpliwość, będą na mnie czekać tak długo jak trzeba.

Zadań na weekend całkiem sporo, głowa huczy od pomysłów, tylko jednocześnie tak tej głowie ciężko, że zebrać się nie może, by te wszystkie pomysły wcielić w życie. Przy okazji muszę jeszcze raz napisać: DZIĘKUJĘ. Dziękuję tym wszystkim, którzy w prywatnych wiadomościach pisali, martwili się, po nocach nie spali (ach ten wiatr!), radzili, pomysły nowe podsuwali, pomagali każdy jak umiał. Dziękuję...

Czas już na mnie. Popatrzę jeszcze raz na laurkowe świadectwo Mikołaja i pozachwycam się jakie to dzieci mam mądre i fajne i tym się będę karmić przez cały dzień. Wiosną trochę też. 
Zima już nie wróci, prawda?   

DWUJĘZYCZNY to po włosku BILINGUE 

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

0 komentarze