Brać się z życiem za bary i szukanie pozytywów
środa, lutego 12, 2020
Przez cały ranek zastanawiałam się jak te myśli w głowie poukładać, żeby dobrze się ze słonecznymi, wiosennymi żonkilami komponowały. I im więcej się nad tym zastanawiałam, tym smutniejsze ogarniało mnie przekonanie, że wtorek - chciał nie chciał - był dniem tak do kitu, że aż boli. I im bardziej widziałam go do kitu, tym bardziej upierałam się, by jednak coś dobrego w nim znaleźć i na tym dobrym skupić całą uwagę. Już nie chcę popadać w rozpacz...
A zatem z dobrych rzeczy...
Mikołaj wrócił uszczęśliwiony z wycieczki do Florencji (już sam cel Florencja jako wycieczka szkolna to... wiadomo) i z entuzjazmem pokazywał mi zdjęcia w telefonie znanych i mniej znanych dzieł sztuki. Energia rozpierała go do wieczora, a szczęścia dopełniała podarowana mu przez przyjaciela jako souvenir z wycieczki miniatura piłki do rugby. Jak dobrze, że czasem do szczęścia wystarczy tak niewiele...
- Napiszesz o tym, co widziałeś artykuł na bloga?
- Nie chce mi sie pisać o Uffizi.
- To napisz o czymś innym.
- O pandach i niedźwiadkach!
- ...
W dzienniku elektronicznym u Tomka zawisły oceny półroczne. Oczy wytrzeszczyłam ze zdumienia, jak popatrzyłam na piękne cyferki. I nie, że mam fiksację na punkcie ocen, ale że on tak sam z siebie... Każda jedna ocena jest przez niego wypracowana. Ja się do tego kompletnie nie wtrącam.
Mikołaja świadectwo odbiorę już jutro i z tego co on sam przebąkiwał, spodziewam się podobnych wyników. Jakie to szczęście, że wśród tych wszystkich problemów nie muszę się przynajmniej przejmować tym, czy chłopcy szkolnie sobie radzą. Moja rola ogranicza się do piania peanów!
Wiatr ustał i w dolinie zapanowała jeszcze bardziej wiosenna aura. Zerkam na kwadraciki pogodowe na dwa tygodnie do przodu i zimowych niespodzianek raczej na horyzoncie nie widać, nie licząc oczywiście nocnych przymrozków od czasu do czasu, a zatem? Czy można już się łudzić?
Pąki magnolii pęcznieją, kwiatów coraz więcej, dni coraz dłuższe...
Z dobrych rzeczy jeszcze: odpowiedź od jednego wydawnictwa. Nie, nie, to nie to co myślicie! Od razu powiem, że odpowiedź negatywna! Ale... Przecież mogli w ogóle nie odpowiadać albo mogli mnie znów skwitować niemiłymi epitetami, a tymczasem wymiana korespondencji była bardzo miła, próbka pisania nie została skrytykowana. Jedyną przeszkodą okazał się fakt, że to mój debiut... Tak czy inaczej nawet tu wydawnictwo gotowe było wyjść mi naprzeciw z partycypowaniem w kosztach, ale dziś to w ogóle nie ma o czym gadać. Najpierw musze związać koniec z końcem.
Pół dnia znów łamałam sobie głowę nad tym co ja jeszcze mogę i przy okazji dziękuję Wam za pomysły i podpowiedzi. Dziękuję J., dzięki której zarejestrowałam się w banku zdjęć i staram się zrobić użytek ze zdjęć zalegających na dyskach, tutaj możecie podglądać moją wstępną galerię, nowe zdjęcia dodaję każdego dnia. Dziękuję też A., która sypnęła pomysłami na nowe e-booki. Ze wszystkiego zrobię użytek.
Oczywiście chciałabym rozwinąć skrzydła jeszcze bardziej, zrobić jeszcze więcej, ale bez wsparcia ciężko ruszyć z miejsca. Podlinkuję jeszcze raz - wciąż tak samo onieśmielona - gdyby ktoś z Was chciał pomóc lub rozesłać dalej - mój PATRONITE.
Po cichutku też przypomnę moją prośbę o dodanie recenzji na stronie fejsbukowej Domu z Kamienia. Kto u nas się bawił, kto ze mną wędrował, uczył się... Skrobnijcie w wolnej chwili dwa słowa. Wasze rekomendacje znaczą dla mnie bardzo wiele.
Po cichutku też przypomnę moją prośbę o dodanie recenzji na stronie fejsbukowej Domu z Kamienia. Kto u nas się bawił, kto ze mną wędrował, uczył się... Skrobnijcie w wolnej chwili dwa słowa. Wasze rekomendacje znaczą dla mnie bardzo wiele.
I na koniec, jeśli już za podklejanie linków się zabrałam - WARSZTATY KULINARNE. Jeszcze kilka miejsc czeka na Was! Dołączcie! Będzie wspaniała zabawa!
A dziś?
Dziś czekam na miłe odwiedziny. To cały czas ta sama blogowa pajęczyna. Wzruszam się niezmiennie, kiedy ktoś cały jeden dzień swoich toskańskich wakacji przeznacza na to, by zawitać w nasze skromne marradyjskie progi.
DOBREGO DNIA!
ZWIĄZAĆ KONIEC Z KOŃCEM to po włosku ARRIVARE IN FONDO AL MESE (wym. arriware in fondo al meze)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze