Analiza codzienności i szmaragdowe jezioro
wtorek, stycznia 21, 2020
Codzienność tutaj jest kozą pasącą się na łące, szmaragdowym zimą jeziorem, jest kwitnącą w styczniu prymulką i przyprószonym śniegiem szczytem Sambuki. Codzienność tu jest kostropatą drogą, stromym urwiskiem, ciszą. Jest terkoczącym na wybojach Rangerem, Nikonem na szyi, spaghetti na talerzu, winem w kieliszku.
W moją toskańską codzienność wpisany jest profil gór, szemranie Lamone, uśmiech i życzliwość...
Nawet jeśli poniedziałek jest zwykle jednym z bardziej zajmujących dni w całym moim tygodniu, jakimś cudem udało mi się wczoraj wyrwać kilka godzin dla siebie. Wiem, wiem - powinnam siedzieć i pisać, ale... nie siedziałam i nie pisałam.
Najpierw popatrzyliśmy na majaczący w oddali szczyt Lavane pobielony sobotnim "deszczem", a Mario zaproponował, że skoro mam czas, to może sprawdzimy od jakiej wysokości zaczyna się to "pobielenie"? Potem dodał, że skoro już będziemy na "passo", to możemy zahaczyć też o Tramazzo...
I tak dotarliśmy nad Lago di Ponte, które niezmiennie zimą zachwyca kolorem. Jest jak szmaragd ukryty w burości styczniowych gór. Latem to już nie to samo, latem wtrąca się zieleń drzew, a zimą jakby było w nim wyłącznie odbicie nieba.
Sfotografowałam tabliczki wskazujące nieznane mi jeszcze szlaki, żeby potem wszystkie je na spokojnie posprawdzać. Układam powoli plan na wiosnę i na lato, bo na najbliższe miesiące tyle osób zapowiedziało się na wspólne wędrowanie. Chciałabym Was zaskoczyć czymś nowym, czymś czego jeszcze nie było, pokazać inną część Appennino Tosco - Romagnolo.
Nad Lago było zimno, ale śniegu ani grama. Zamiast niego prymulki, wybijająca spod ziemi świeża zieleń i nawet niektóre pąki na drzewach, jakby zaraz miały eksplodować. Przejechaliśmy przez passo jedno i drugie, ale śniegu dalej nie było, tak nie było.
Tylko czubek Lavane przyprószony w oddali, tak ledwo ledwo jak bożonarodzeniowe pandoro i dalej Sambuca, na której śnieg jakby linijką ktoś odrysował. Na Falteronie może ciut więcej, ale też nie żeby nie wiem ile... Nic tylko sobotni deszcz na wysokości ponad 1000 metrów musiał przeobrazić się w śnieg... Kto wie, czy przyjdzie jeszcze prawdziwa zima.
Tymczasem wszystko wskazuje na to, że nasza choinka przetrwała święta. Mario dał jej nowy dom nad brzegiem Lamone przy Santa Barbara. Tacy jesteśmy ekologiczni! Miłego dnia!
W ODDALI to po włosku IN LONTANANZA (wym. in lontananca)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze