Piękni i młodzi - historia z Porte Sante i wiosenna, grudniowa Florencja
wtorek, grudnia 17, 2019
Mario i Maria Mazzone młodzi, uśmiechnięci, zwróceni do siebie, jakby zaraz mieli chwycić się za ręce... Na pierwszy rzut oka mogą wydawać się parą zakochanych nowożeńców. W rzeczywistości jednak byli bratem i siostrą. Mario urodził się w 1919 roku, był pilotem, który zginął w bombardowaniu w czasie II wojny światowej w kwietniu 44 roku. Maria zmarła dokładnie rok później na kilka dni przed swoim ślubem...
W 1947 roku matka postanowiła uwiecznić swoje dzieci, zamawiając figury naturalnych rozmiarów - on w mundurze lotnika, ona w sukni ślubnej. Tacy młodzi, uśmiechnięci, patrzący na siebie z czułością... To chyba najbardziej poruszający grób na Porte Sante - cmentarzu, który otacza kościół San Miniato al Monte.
Kiedy S. powiedziała, że lubi cmentarze, wiedziałam, że muszę ją tam zaprowadzić. To miejsce poza zapierającą dech panoramą jaka się stąd rozciąga, jest jednocześnie jak galeria sztuki pod gołym niebem.
Poza nagrobkiem rodzeństwa Mazzone są też inne pomniki imponujące symboliką, kunsztem i finezją. Na wielu widnieją stylowe zdjęcia z dawnych czasów, inne zdobione są wymownymi rzeźbami, wszędzie dominuje marmur, który przy ładnej pogodzie kontrastuje z lazurem nieba... Wśród znanych nazwisk, jakie można znaleźć na nagrobkach są: Pellegrino Artusi, Giovanni Spadolini, Franco Zeffirelli, Carlo Collodi, Giovanni Papini oraz Paszkowski, założyciel słynnej florenckiej kawiarni.
San Miniato al Monte to jedno z moich ulubionych florenckich miejsc. Wprawdzie zagląda tu coraz więcej osób, ale w końcu i ja sama przykładam do tego rękę, niemniej wciąż pozostaje widowiskową odskocznią od obleganych przez turystów "topowych" (nie lubię tego słowa) miejsc toskańskiej stolicy.
Po fakcie błogosławiłam czwartkowy śnieg. Dzięki zawirowaniom pogodowym zmuszeni byliśmy nasz florencki spacer przełożyć na niedzielę, a grudniowa niedziela - jak widać na zdjęciach - zdawała się dniem niemal kwietniowym. Nie ma tego złego...
Do Florencji zawsze warto przyjechać - to kwestia bezdyskusyjna, ale w tym przedbożonarodzeniowym czasie warto podwójnie. Florenckie ulice ozdobione światełkami i dekoracjami wyglądają jeszcze piękniej. Na piazza Santa Croce pachnie smakołykami - do świąt plac jest miejscem świątecznego jarmarku rodem z Tyrolu.
Podziwiajcie, smakujcie, zachwycajcie się baz granic! Ja kolejną florencką wyprawę planuję już w najbliższych dniach.
Niestety nie udało mi się skończyć przewodnika przed świętami. Zawirowania, problemy i w końcu nawał pracy wytrąciły mnie kompletnie z rytmu. Brakuje już tylko kilku drobiazgów, ale potrzebuję ciszy, spokoju i wolnej głowy do tego końcowego szlifu. Mam nadzieję, że pierwsza część florenckiego e-booka będzie gotowa w styczniu.
Znów zrobiło się późno, więc czas już na mnie. Zostawiam Was z fotograficznymi migawkami z mojego ukochanego miasta i mówię: DOBREGO DNIA!
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
3 komentarze
Zdjecia są ....urzekające .PIĘKNY POST.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję:)
UsuńWspaniałe, dziękuję
OdpowiedzUsuń