O tym jak światło, ludzie i spacer czynią cudownym ostatni listopadowy dzień
niedziela, grudnia 01, 2019
I tak oto listopad pożegnał się z nami w wiosennym przebraniu. Jego ostatni dzień godny był marcowego przydomka. Słońce, ciepło, światło miękkie otulające wzgórza, mięta rosnąca wzdłuż szlaku, jeżyki - pozostałości październikowych słodyczy zbite w bure kupki, odcinające się mocnym kontrastem od soczyście zielonej trawy, która odrodziła się pod listopadowym deszczem.
W pięknej, zacierającej nieco rzeczywisty obraz otoczce listopad 2019 przeszedł do historii…
Dzień dobry grudzień.
Plan na sobotę wykonaliśmy na dwieście procent.
Z pracą uporałam się raz dwa, zadania z włoskiego na nowy tydzień wysyłałam z tarasu korzystając z ostatniego ciepła. Jeszcze przed obiadem na ścianie zawisł adwentowy kalendarz. Lniane woreczki, które wyhaftowałam kilka lat temu, wypełniłam wczoraj łakociami i mądrościami. Na kominku i na stole znalazły się świąteczne "durnostojki", a w oknie rozbłysły gwiazdki. Tomek ze szkoły wrócił radosny. Zjedliśmy po talerzu pożywnej zupy z ciecierzycy i ruszyliśmy na spacer, z którego tym razem nikt się nie wyłamał.
Wspięliśmy się do biforkowego gaju kasztanowego, po prawej stronie od Castellone. Gaj już wyciszony, nagi, uśpiony... Ale krajobrazy tak piękne dookoła, dolina jak malowana, słońce jak artysta...
Udało mi się wyłączyć w głowie zmartwienia na cały dzień. Pomogły góry, słońce, doborowe towarzystwo, ruch, ciepłe słowa...
Ze spaceru przynieśliśmy pungitopo. Zdaje się jakby wczoraj Tomek, który wtedy chodził jeszcze do szkoły podstawowej podzielił się ze mną bajką o rodzinie myszek, która uciekała przed wilkiem. Krzak myszopłochu miał je ponoć zaprosić, by skryły się w jego kolczastych gałązkach. Zwierzątka życie swe ocaliły, ale na gałązkach już na zawsze pozostały kropelki mysiej krwi.
Gałązki pungitopo to część świątecznego wystroju...
Jakby tych wszystkich radości było mało, wieczorem nim zaległam w łóżku, whatsapp zasypał mnie gradem wiadomości. Za wszystkie słowa i uśmiechnięte twarze dziękuję i przy okazji gorąco pozdrawiam wakacyjne "Grono Pedagogiczne".
Ps. Obiecałam, że nie napiszę jak bardzo sapał i dyszał zmęczony Paw próbując dotrzymać nam kroku. Obiecałam, więc nie napiszę!
Dziś miejmy nadzieję, że dzień też będzie dobry i przed kolejnym tygodniem podaruje odrobinę pozytywnej energii. W Marradi mamy dziś pierwsze w tym roku mercatini świąteczne - Marron d'Inverno. Już jutro pokażę Wam czym pachnie i smakuje grudniowe Marradi.
MYSZ - to po włosku TOPO
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze