Mikołaje, mikołajki, czyli tradycje wiecznie żywe
piątek, grudnia 06, 2019
Być może są jedynymi nastolatkami na tej planecie piszącymi jeszcze listy do świętego Mikołaja... W każdym razie uwielbiam to, bo śmiechu przy czytaniu jest potem co niemiara. Tak naprawdę to Tomek pisze w imieniu wszystkich, jest takim przedświątecznym sekretarzem. Prosi o coś dla każdego. Mikołaj idzie na łatwiznę - podaje Tomkowi listę "chciałbym", a Tomek to dyplomatycznie okrasza w ładne słówka. Chciałam pokazać Wam tegoroczny list, ale Tomek zabronił. Muszę uszanować. Tak czy inaczej uwierzcie mi na słowo, że ten był najzabawniejszy ze wszystkich.
***
- Pusia, a ty możesz sobie wyobrazić, że ktoś nie lubi piosenki "All I'want for Christmas..."
- Mogę... Ja jej nie lubię (uwaga Grinch!).
- Serio?
- To znaczy lubię ją tylko w filmie "Actually love", ale jak śpiewa ją Mariah Carey to już nieee. Taka infantylna...
- No wiesz! - Tomek zdawał się osobiście dotknięty moją krytyką.
- Ale lubię za to inne świąteczne piosenki. Na przykład "Feliz Navidad" - uwielbiam to! Albo też "Driving home for Christmas" wzrusza mnie niezmiennie.
- A Sinatrę lubisz?
- Lubię.
- "Santa Claus is coming to town"?
- Bardzo lubię! Nie jestem przecież aż taka wredna!
***
Poczta spisała się na medal więc jutro wielkie pierniczenie - jakkolwiek to brzmi. Dziś mikołajki, więc oczywiście drobiazg - niespodzianka już był. Oprócz listu zostawionego na stole było też ciasteczko i szklanka mleka. Zdecydowanie ciekawiej jest przy Befanie - wino i mandarynka. Tak czy inaczej tu nie ma nic byle jak. Wszystkie świąteczne zwyczaje idą z chłopcami w dorosłość.
Nasz domowy solenizant natomiast został wylewnie dopieszczony słowami.
***
A co poza tym?
Zdaje się, że coś drgnęło w sprawach biurokracji, ale jeszcze nie śmiem się tak do końca łudzić. Czas pokaże.
Moje zdjęcia zostały znów bardzo docenione i przed świętami wpadło nowe zlecenie. Tymczasem inne zlecenie, o którym pisałam kilka dni temu i na którym tak mi zależało, również zostało mi powierzone, z czego bardzo się cieszę, choć to dopiero na progu lata.
Dziś natomiast bardzo trudny dzień - będę bić rekordy w lekcyjnym maratonie. Wciąż marzę o wyprawie w góry, wyprawie na przynajmniej pół dnia, wyprawie daleko, wysoko, w dzicz. Tylko tej pracy tyle ostatnio, że nie ma nawet czasu na porządne zjedzenie śniadania, a co dopiero przemierzanie górskich szlaków tak jak lubię.
Raz dwa trzy... start! Dobrego dnia!
MLEKO to po włosku LATTE (wym. latte)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze