Wpis nie bardzo optymistyczny
czwartek, listopada 14, 2019
W ostatnich dniach nad Italią przetoczyło się kilka prawdziwych kataklizmów. Obrazki z południa i północy Włoch mroziły krew w żyłach. Najpierw Matera, której ulice zamieniły się w rwące rzeki, a potem Wenecja...
W środę "Miasto na wodzie" było już na ustach całego świata. Aqua alta osiągnęła drugi co do wysokości poziom w całej historii pomiarów. Ostatnio tak dramatyczna sytuacja była w 1966 roku - w tym samym czasie, kiedy historyczna powódź powaliła na kolana Florencję. Internet pękał w szwach od zdjęć i filmików, jednocześnie często pojawiały się komentarze w stylu -"eee, co roku jest to samo!"
Ktoś, kto tak mówi, nie ma pojęcia o tym co się dzieje. Wierzcie mi - nie jest to samo. Tu nie chodzi o wodę po kolana i ucieszonych zjawiskiem turystów spacerujących w kaloszkach po piazza San Marco.
Sytuacja w Wenecji jest krytyczna, zalane zostało 80% miasta, a zniszczenia szacowane są na kwoty, których moja matematyka nie ogarnia.
W takim momencie nawet nie śmiem narzekać na pogodę. U nas z krótkimi przerwami tylko deszczowo, ale bez żadnych ekscesów. Dorabiam sobie teorię, że jeśli teraz non stop leje, to grudzień będzie piękny i słoneczny, a to dla mnie ważne, bo przecież zawita do Domu z Kamienia Mama ze Świtą!
Poza tym trudno mieć do listopada pretensje za deszcze i bure niebo. Minie i paskudny listopad, jak wszystko co złe. Mam nadzieję...
Podobno księżyc w tych dniach był w jakiejś pozytywnej pełni (powiedzcie to wenecjanom!), że niby w byku... Cokolwiek to znaczy. Świat pełen jest bzdur, a już internet kipi od takich farmazonów, że strach się bać! Jakby od księżyca miało zależeć czyjeś powodzenie w życiu. Nie jestem nawet pewna, czy zależy od niego to w jakim momencie powinniśmy sadzić w ogródku czosnek czy kapustę, a co dopiero czyjeś losy.
W każdym razie mnie ten księżyc w byku nic dobrego nie przyniósł. I szczerze mówiąc wyparował ze mnie cały dotychczasowy optymizm. Ze zmęczenia, ze stresu, z braku gór, przestrzeni, powietrza i słońca zaczynam podpierać się nosem i tylko jak na zbawienie czekam na pozytywne wieści i rozwiązanie problemów. Wtedy może znów zacznę normalnie oddychać.
Ale żeby nie było tylko tak depresyjnie, to na deser kilka pozytywów:
Chłopcy w szkole radzą sobie jeszcze lepiej niż wcześniej! Obydwaj wzbijają się na wyżyny.
Turystyczny zimowy sezon w Kamiennym Domu zapowiada się bardzo intensywnie.
Dopisałam w tych dniach kilka stron do e-booka.
Dzisiejszy ranek obudził się bez deszczu.
DRAMATYCZNY to po włosku DRAMMATICO (wym. drammatiko)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
4 komentarze
Alez oczywiscie, ze wlasnie od fazy ksiezyca zalezy, czy ten czosnek posadzony bedzie dorodny, czy tez marny. To wiedza znana od pokolen, i jestem pewna, ze stare wiejscie włoskie kobiety tez maja o tym pojecie. A ze ksiezyc w byku nie przynosi komus na pstryk wora szczescia - to tak nie dziala. Nie ma w zyciu nic na pstryk. Nawet lampa nie zawsze zaswieca za pierwszym pstryknieciem!
OdpowiedzUsuńczeko
Wiem... Wiem... Ostatnie dni sa bardzo na Nie. A co do pstryk to kto jak kto ale jà dobrze wiem, ze nic Nie jest na pstryk. I niestety kiedy cos przeciaga sie na lata czlowiek czasem spuszcza nos na kwinte. Zawsze powtarzal, ze jestem tylko czlowiekiem.
UsuńO wlasnie! Ostatnie dni sa bardzo na Nie. - to własnie wpływ pełni!
OdpowiedzUsuńO przeciaganiu na lata, o wszystkim nie na pstryk i byciu "tylko" czlowiekiem - to ja tez zawsze powtarzam, ze to piesn o mnie!
Miłego!
czeko
Pani Kasiu, każdy z nas czasami spuszcza nos na kwintę....to naturalne. Tak jak Pani napisała - jestem tylko człowiekiem. Są takie momenty , i nawet nie należy mieć o to do siebie pretensji.
OdpowiedzUsuń