Skrzynki i rzeczy sensowne
środa, listopada 20, 2019
Miniony wtorek nie był lepszy od reszty listopada. Wprawdzie momentami, kiedy niebo się przecierało, a reszki chmur rozciągały na zboczach pagórków, świat wyglądał całkiem do rzeczy, ale nijak nie udało się nic sensownego z takim dniem zrobić.
Choć ... W sumie to nie tak. Bzdury opowiadam.
Coś sensownego zawsze można zrobić i przecież ja też mam na koncie nie lada "dokonania" z wtorkowej szarugi. W góry może i nie poszłam, ale zrobiłam najlepsze ciasteczka na świecie. I kiedy mówię, że najlepsze, to znaczy naprawdę najlepsze. Mogliby zaświadczyć o tym Paw i Mario, którzy do słodkościowych łasuchów nie należą, jednak od blachy z ciasteczkami o poetyckiej nazwie "róże pustyni" nie mogłam ich odegnać. Do Pawia nawet argument - "zostaw coś dla dzieci" - nie bardzo przemawiał. Przepis na te cuda znajdziecie już po południu w Kuchni.
Do dobrych wtorkowych rzeczy, które pokolorowały deszczowy dzień należy na pewno powrót Domenico z całym dobrodziejstwem Południa. Spotkaliśmy go w Fognano przy drodze, a jego "ciężaróweczka" wyładowana była po brzegi klementynkami i pomarańczami. Owoce - jak zaręczył - jeszcze wczoraj wisiały na gałązkach, a dziś leżą w Kamiennym Domu, pachną i bosko smakują!
Jak dobrze, że w Italii nawet jesienią i zimą jest tak dużo sezonowych warzyw i owoców...
Tomek poprosił, żeby kupić mu trochę kaki, ale kupować je, kiedy na tylu drzewach dogorywają niezebrane resztki, wydaje się kompletnym absurdem.
Tak sobie myślę, że może warto pojechać też po kiwi do sąsiedniej doliny, teraz już na pewno skończyli je zbierać. Skrzynka jabłek, skrzynka kaki, skrzynka, kiwi, skrzynka pomarańczy i mandarynek i zima nam nie straszna. Poza tym mamy zapas migdałów z "mariowego" drzewka i w ogóle całą spiżarkę pełną wspomnień po lecie!
Kaki |
Dziś w końcu ma wrócić do nas piękna jesień i najbliższe dni mają być nareszcie "dla ludzi". Najwyższa pora! Mówią, że lepiej późno niż wcale, choć złego wrażenia po tegorocznym listopadzie już chyba nic nie zatrze.
DOBREGO DNIA!
POŁUDNIE to po włosku SUD (wym. sud)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
3 komentarze
Ale Pani zazdroszczę tych wszystkich świeżych warzyw i owoców w listopadzie. Niestety u nas pod tym względem okres późnojesienno-zimowo-wczesnowiosenny jest kiepski i muszą wystarczyć te kupne importowane z cieplejszych miejsc bądź przechowywane miesiącami w chłodniach. Nawet typowo polskie warzywa i owoce po pewnym czasie nie smakują już tak samo, chyba że ktoś mógł zrobić sobie samodzielnie odpowiedni zapas u rodziny i odpowiednio je przechowuje to ma szansę na prawdziwy smak. W ogóle mam wrażenie, że dla nas jesień i zima jest okresem smutnym i szarym i nie potrafimy bądź nie chcemy szukać w nich piękna i radości pomijając oczywiście okres świąteczny. Może dla tego, że w wielu rejonach dawno nie było prawdziwej zimy i białych świąt...za tym akurat bardzo tęsknię, mimo że za zimnem nie przepadam jednak zima ma swój urok jak tylko przestaniemy narzekać, że za zimno, za ciemno i trzeba odśnieżać ;). Pozdrawiam serdecznie, Karolina
OdpowiedzUsuńTo prawda. Tutaj jednak sezonowe warzywa i owoce mamy caly rok. I szczesliwie co wazne mamy dostep do tych Nie bardzo jeszcze skazonych chemia. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńOch jak dobrze, że ten armagedon Was ominął i cieszycie się wszystkimi słodkimi podarkami jesieni.
OdpowiedzUsuńDzisiaj takie smutki mnie dopadły po tych wiadomościach o ulewach i zniszczeniach... Jednak jest radość, że macie się dobrze!
Uściski.
Asia C.