Sagra kasztanowa 2019 - niedziela nr 2, czyli nic nigdy nie jest takie samo.

poniedziałek, października 14, 2019


Kiedy wieczorem siedziałam nad zdjęciami z drugiej niedzieli kasztanowej sagry, zastanawiałam się czy ja też kiedyś zobojętnieję na lokalne, powtarzające się cyklicznie atrakcje. Nie wiem czy to od nas samych zależy, od charakteru, wrażliwości, fantazji? Niektórzy marradyjczycy, nawet ci wiekowi, wciąż sprawiają wrażenie jakby na kasztanowe świętowanie czekali cały rok, ale słyszałam też komentarze - "eee wszystko to samo" i "co ty tam fotografujesz?”. 
Dla mnie nie to samo, nawet jeśli teoretycznie to samo - broniłam swojego entuzjazmu - dla mnie zawsze jest wyjątkowo i jeśli człowiek szeroko otworzy oczy, to zobaczy, że właśnie nie zawsze musi być tak samo. Na przykład bańki już były, ale w wykonaniu Leśnych Ludków, jeszcze ich nie widziałam. Wariactwa trupy teatralnej też znam, ale lekcję aerobiku to zdaje się urządzili po raz pierwszy. Muzyka jest każdego roku, na każdym rogu, ale ludzi tańczących razem Zorbę albo publiczności grającej na kastanietach to jak żyję tutaj, jeszcze nie widziałam. 

A że powtarzają się stałe punkty: skrzynie pełne kasztanów, a po południu całkiem puste, uśmiechy, radość, łupiny od caldarroste pod stopami, dzieciaki w fartuszkach ganiające z tacami, Paganini, który wczuwa się w rolę konferansjera z takim zaangażowaniem, jakby co najmniej festiwal w San Remo prowadził, najsłynniejszy na świecie bruschettaio, orkiestra dęta maszerująca w tłumie, kasztanowe tortelli, castagnaccio, budino di marroni, piwo kasztanowe, miody, sery, trufle, owoce jesienne, dynie dekoracyjne, koszyki z szyszek i wikliny, szale kaszmirowe, torebki skórzane, tandetne zabawki, vin brule’ - nawet jeśli jeszcze nie pora na rozgrzewanie się, rękodzieło, mniej lub bardziej finezyjne… I mogłabym tak wyliczać bez końca…

Na sagrę do Marradi zawsze warto zawitać, dać się wciągnąć, ponieść, wypić, zatańczyć… Nawet jeśli to samo - to jednak nie zawsze jest tak samo...

I wszystko byłoby pięknie, bo co ważniejsze pogoda wciąż zjawiskowa, tylko wiecie co? 
Lipy już zardzewiały…

Dobrego dnia! Dobrego tygodnia!

RDZA to po włosku RUGGINE (wym. rudżdżine)

Pozwólcie też, że po cichutku co jakiś czas będę się przypominać z Patronite. Jeśli ktoś ma chwilkę czasu i chęci, by puścić dalej będę bardzo wdzięczna. Jeśli już się przełamałam, by coś takiego zrobić, muszę co jakiś czas o tym wspomnieć. A wszystkim dotychczasowym Patronom jeszcze raz gorąco dziękuję! 


Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

0 komentarze