10 lat od pierwszej marradyjskiej jesieni...
czwartek, października 17, 2019
Dnia zdecydowanie ubyło. Przed siódmą jasnego nieba jest zaledwie skrawek, a samo słońce już wcześniej znika za górami. Chyba najgorsze w tej porze roku to właśnie to ubywanie światła...
Na szczęście październik spełnia swą powinność i spisuje się na medal. Toskański październik taki właśnie powinien być.
Dokładnie dziesięć lat temu po raz pierwszy zawitałam do Marradi jesienią, to był koniec października. Pamiętam tamten moment jak dziś. Zostawiliśmy zimną, deszczową Warszawę, a przywitało nas słoneczne, ciepłe Marradi. Jeśli wcześniej miałam jakiekolwiek wątpliwości czy naprawdę chcę tu zamieszkać - w końcu znałam Toskanię tylko w letniej szacie, a latem przecież wszędzie jest uroczo - to po tym pobycie zniknął ostatni, najmniejszy cień wątpliwości. Październik w Toskanii, w Marradi chwycił za serce i już nie puścił. To z tamtej podróży przywiozłam mój ukochany jesienny fioletowy sweter i postanowienie, że kiedyś NA PEWNO zostanę tu na zawsze...
Wtedy nie przyszło mi nawet do głowy, że na następną kasztanową sagrę przyjdzie mi poczekać kilka lat, ale też że ta następna będzie oglądana przeze mnie już stąd...
Październik 2009 |
Po zakupy w środowe popołudnie poszłam okrężną drogą, nawet jeśli czasu miałam nie za wiele. Jest teraz tak pięknie, że żal mi każdego mijającego dnia, każdej słonecznej chwili. Bluszcz na ceglanym moście zaczął "płonąć", a Cardeto choć jeszcze zielone już powoli tapla się w jesiennych kolorach. Słońce przedwieczorne przeciskało się między domami. W miękkim świetle widziałam Giorgio kuśtykającego o lasce, jego krok z każdym dniem zdaje się coraz bardziej zmęczony. Czas nie jest łaskawy...
Po obiedzie natomiast, nim poszłam po te "okrężne" zakupy, uwijaliśmy się jak w ukropie całą trójką przy generalnych, "po-letnich" porządkach zarządzonych na okoliczność przyjazdu niemieckiego Gościa i jeszcze kogoś. Furczało, kotłowało się, trzepało, jazgotało... Aż nas wszystkich w nosach zakręciło.
Najbliższe dni będą stały trochę na głowie i mijały w nieco innym rytmie. Mam nadzieję, że to będzie dobry czas.
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
1 komentarze
Przepiekne fotki z bluszczem!
OdpowiedzUsuńczeko