Garść drobnych atrakcji na koniec wakacji - Bologna!
piątek, września 13, 2019
Na przestrzeni ostatnich dwóch miesięcy, była to moja trzecia wyprawa z chłopcami do Bolonii, ale tak jak mówiłam - to przecież ich ulubione miasto. Nigdy nie mają dosyć i sami taki cel zaproponowali. Wprawdzie muszę uczciwie przyznać, że Tomek po moim wczorajszym wpisie poprawił mnie i powiedział, że ulubione to jest Marradi, a wszystkie inne są potem. To oczywiście tylko miło połechtało moją duszę i oczywiście sama podpisuję się pod tym obiema rękami.
Tak czy inaczej boloński dzień udał nam się wspaniale. Każdy miał swoją porcję atrakcji i w kolejnych dniach zarzucę Was opowieściami o moich nowych odkryciach. Pokażę Wam dwa niezwykłe kościoły, dwa niby kompletnie różne, ale obydwa przebogate w historię i zachwycające architekturą. Tak po cichutku przyznam, że w moim prywatnym rankingu wskakują na podium przed Duomo i katedrą. Tak, tak...
Ale to oczywiście będzie moje bardzo subiektywne spojrzenie.
Taki spacer z chłopcami to dla mnie niesamowita radość i przy okazji satysfakcja, że wciąż jeszcze coś nowego bez dalekich podróży mogę im pokazać. Przypadkiem znaleźliśmy dom Marconiego - włoskiego noblisty i wynalazcy. To właśnie jego imię nosi lotnisko w Bolonii.
Po obiedzie wdepnęliśmy też do muzeum archeologicznego, bo to jedna z ulubionych dziedzin chłopców. Wprawdzie muzeum dużą część w tej chwili ma zamkniętą ze względu na prace renowacyjne, ale dzięki temu też płaci się za bilet tylko 3 euro, dzieciaki wchodzą gratis i można pooglądać kolekcję egipską oraz zanurzyć się w prehistorię na terenach obecnej Bolonii.
Dział egipski jest nieco biedniejszy niż zbiory florenckiego muzeum, ale to tu po raz pierwszy widzieliśmy mumie zwierzaków! Jednym słowem - warto!
Za nami dobry czas, a przed nami ostatni już niestety wakacyjny weekend. Plan jest bogaty i już jutro mam nadzieję na piękną wyprawę. Oby pogoda nam sprzyjała i wrześniowe lato dało z siebie wszystko. Na niedzielę chłopcy jednogłośnie zapowiedzieli ze swojej strony "zbijanie bąków", a ja natomiast już zacieram ręce na myśl o żywych obrazach w Modiglianie. Pamiętajcie feste dell'Ottocento już w ten weekend, a ich największa ozdoba - quadri viventi w niedzielę od 10.30 do 12.30 i potem od 14.30 do 18.30.
Od poniedziałku wszystko wróci na stare tory, a mnie z żalu aż w gardle ściska... Najpiękniejszy czas w roku dobiega końca. Mieć chłopców w domu swobodnych i wakacyjnych to dla mnie najcudowniejsze co może być. Lato na szczęście trwa w najlepsze i jeszcze przez kilka dni będziemy się cieszyć taką aurą. A potem?
A potem chłopcy znów zaczną odliczać do wakacji, rozmyślać nad listami do świętego Mikołaja, a ja zabiorę się wreszcie za przewodnik, zrobię jeszcze kilka konfitur, nazbieram kasztanów i niestety zmienię też blogową wizytówkę... Nawet jeśli wciąż jest tak błogo ciepło, to jednak astronomiczna jesień zacznie się już za dokładnie 10 dni...
ZABRAĆ SIĘ ZA ROBIENIE CZEGOŚ to po włosku METTERSI A ... (wym. mettersi a...)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
2 komentarze
W pełni zgadzam się z Tomkiem :)
OdpowiedzUsuńPiotrek
Dziękujemy za wycieczkę i te słowa. Miejsca, do których raczej już nie dotrzemy w życiu miło ogląda się podczas wirtualnej podróży. Byliśmy we Włoszech 0 może jeszcze kiedyś sie wybierzemy, ale na pewno nie damy rady zwiedzić wszystkich miast z takimi szczegółami - nawet z muzeum egipskim, które jak widać warte jest zobaczenia.
OdpowiedzUsuń