Burzowa noc, oleandry i nie tylko.
sobota, czerwca 15, 2019
W nocy przyszła burza. Mocny grzmot obudził mnie po 3.00. - Szlag! - przeleciało przez zaspaną głowę - wszystko na zewnątrz: poduchy na ławkach, suche pranie, buty... Może przejdzie bokiem?
Kolejny grzmot przełamał nocną ciszę. Chyba jednak nie przejdzie...
Wyszłam boso przed dom, pozgarniałam co było do pozgarniania i wróciłam do łóżka. Niebo zamruczało może jeszcze dwa razy i przestało. Tak to już jest wychodzisz z domu bez parasola - pada, weźmiesz parasol - chmury się rozejdą. - Odwieczne prawo i złośliwość natury - pomyślałam. - Gdybym nie wychodziła i zostawiła wszystko na zewnątrz, lunęłoby na bank...
Po jakiś pięciu minutach, kiedy już zaczęłam znów zapadać w sen, w niebie ku mojemu zaskoczeniu ktoś odkręcił jednak kurek. Lunęło jak z cebra. Padało nie długo, ale padało. Ciepły, letni deszcz, który wyręczył mnie dziś z podlewania ogródka i być może pomógł grzybom...
Grzybom i oczywiście kwiatom. Mój taras zrobił się sielsko kolorowy. Po roku przerwy zakwitły znów oleandry! Kiedy dwa lata temu przetoczył się nad nami Burian z Burianem Bisem i całą resztą, stojącym cały rok na tarasie oleandrom zbrązowiały liście. A. poradziła wtedy, żeby zdrapać "korę" paznokciem i sprawdzić czy pod spodem jest zielono. Jeśli tak, to znaczy, że rośliny przeżyły i należy je tylko przyciąć i dać czas na ponowne odbicie. Tak właśnie zrobiłam. Oleandry zazieleniły się na nowo, ale nie miały czasu już zakwitnąć. Dopiero w tym roku zdołały odrosnąć tyle ile je przycięłam, a kilka dni temu pojawiły się pierwsze kwiaty: białe, czerwone i różowe. Uwielbiam oleandry... Przypominają mi nasze podróże do Puglii...
Pół piątku spędziliśmy w Faenzie. Pojechaliśmy sprawdzić jak mają się Tomka końcowe oceny i takie tam inne nasze sprawy. I cóż ja mogę powiedzieć? Chyba tylko zaklaskać ręce i Tomka pod niebo wychwalać, bo pierwszą klasę liceum zakończył z bardzo dobrymi wynikami. Zuch chłopak!
Dziś nareszcie wolne i nawet ja nic nie muszę. To znaczy prawie nic, bo zamówienie na poranne naleśniki złożone zostało już wczoraj. Tak czy inaczej trudno to nazywać obowiązkiem, poranne naleśniki to przecież sama przyjemność.
Jedyne plany na dziś dotyczą wieczora - właśnie dziś wieczorem czeka nas pierwsza w tym roku stralunata! Latarki się ładują, a nogi relaksują!
Uciekam już, bo te naleśniki same się przecież nie usmażą. Jeszcze tylko informacja dla naszych Gości, których pobyt przypadnie na czas La Notte delle Streghe. Temat imprezy w tym roku bardzo uroczy: "Czarne charaktery" disnejowskich bajek. Ja sama mam już dwa pomysły!
Dobrej soboty!
PRZYJEMNOŚĆ to po włosku PIACERE (wym. piaczere)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
3 komentarze
Chyba mój przydługaśny komentarz nie wszedł... może tak miało być :D.
OdpowiedzUsuńDzięki za informację na temat oleandrów, myślę, że można to zastosować i do innych krzewów.
Mam prośbę, bo widzę, że interesują Cię rośliny, możesz napisać post o zwykłych ogrodach jakie tam są? Ale takich zwykłych Włochów, którzy po prostu mają ogród.
Pozdrawiam :)
Cos sie dzieje z bloggerem dzis Bo i mojego wlasnego komentarza nie opublikowal. Od Ciebie Nic nie przyszlo do moderacji. O ogrodach z przyjemnoscia napisze:) buona giornata:)
UsuńO? to dobrze, bo myślałam że coś z moim lapkiem się dzieje... Głupio mi tak o coś prosić czy sugerować temat bo nadal czytam archiwalne posty i może już o tym pisałaś. :)
Usuń