Piękne dłonie i pech nad pechami
wtorek, maja 28, 2019
Czasem są takie dni, że nawet największemu optymiście trudno doszukać się tego pozytywnego czynnika. Czasem są takie dni, kiedy nic nie idzie tak jak iść powinno. Takie dni, kiedy człowiek zaczyna myśleć, że wszystko sprzysięgło się przeciwko niemu. Kiedy ten biedny człowiek nie może się doczekać wieczora, by już iść do łóżka, zasnąć i przywitać nowy dzień, w nadziei, że poprzedni wyczerpał to co złe. Taki właśnie dzień był wczoraj...
Do tego stopnia niefartowny, że wieczorem już wszystko zakrawało na pełną abstrakcji groteskę.
Ki diabeł??? - myślałam na głos - ani piątek 13 ani 17, ani czarnych kotów na drodze nie było...
A już w ogóle idealnie, kiedy takie rzeczy dzieją się zaraz z poniedziałku... Nic tylko płakać! Albo może lepiej się śmiać. Groteska...
Po bardzo pracowitym poranku ruszam przed siebie do kolejnych zajęć. Postaram się wierzyć, że dziś wszystko będzie dobrze, że już na ten tydzień limit wyczerpałam.
Z Korkowego Notesu.
Borgo San Lorenzo, majowe popołudnie, przed barem dworcowym.
Przy stoliku obok usiadła kobieta. "Kobieta z zagubioną głową". Paliła jednego papierosa za drugim, a z jej ust wydobywał się potok niezrozumiałych słów. Potok był jednak na tyle rytmiczny, że głowę dałabym uciąć, że recytowała poezję. Twarz miała smutną i zniszczoną, a spojrzenie nieobecne. Nie sądzę jednak, by miała tyle lat, na ile wyglądała. Jej - z pewnością - piękna kiedyś twarz, nie była poorana zmarszczkami. Zdawała się "tylko" okropnie zmęczona życiem i być może nie bardzo pozytywnymi doświadczeniami. Kto wie, co odcisnęło piętno na tej smutnej twarzy, ni starej ni młodej... Kto wie, dlaczego kąciki ust opadły zrezygnowane w nie-uśmiechu...
"Kobieta z zagubioną głową" zapaliła kolejnego papierosa i przesiadła się na próg baru. Nie mogłam oderwać wzroku od jej dłoni. W życiu nie widziałam dłoni tak idealnie pięknych. Smukłe palce, skóra opalona na brzoskwiniowo z lekko zaznaczoną siateczką żył. Nawet resztki buro - fioletowego lakieru nie były w stanie zrujnować widoku.
Kobieta dalej recytowała poezję, a piękna dłoń układała się w gesty dla postronnego obserwatora zupełnie niezrozumiałe.
Życie przed barem jakby zastygło. Typowe włoskie popołudnie.
Wolnym krokiem przydreptało dwóch Azjatów, maleńkich jak dzieci ze szkoły podstawowej. Zaraz przypomniała mi się taka jedna amerykańska komedia, z dosyć niewybrednym humorem.
- Dammi una sigaretta! - rzuciła przez ramię "Kobieta z zagubioną głową i pięknymi dłońmi".
Myślę, że powiedziała to do Azjatów, bo przecież chyba nie do mnie. Tak czy inaczej mężczyźni zignorowali ją i zniknęli w głębi baru. Kobieta podniosła się i zaraz wyszperała z torebki garść drobnych.
Megafon ogłasza mój pociąg. Dopijam moje prosecco i z żalem opuszczam teatr. Teatr życia to najbardziej emocjonująca ze wszystkich dziedzin sztuki. Ostatnio mam tak mało czasu, by się nim zachwycać, ale kiedy tylko mogę...
DAMMI UNA SIGARETTA - DAJ MI PAPIEROSA (wym. dammi una sigaretta)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
4 komentarze
Zachwycona jestem wpisem z korkowego notatnika, treść pełna poezji, przenośni, porównań, metafor. Klejnocik. Pozdrawiam. Hanka
OdpowiedzUsuńPani Kasiu, tekst piękny! Tylko jako właścicielka prześlicznej czarnej kotki znajdy, bardzo proszę, niech Pani nie powiela stereotypu. Czarne koty nie przynoszą pecha, tak jak nie przynoszą go fioletowe koszule... Osoby w fioletowej koszuli nikt nie będzie prześladował, a biednego zwierzaka i owszem, niestety...
OdpowiedzUsuńAle Przeciez to o przesadach pisane jest pol zartem pol serio:) jestem ostatnia osoba ktora mialaby wierzyc w takie rzeczy. Mam dosyc specyficzne poczucie humoru i zwyczajnie lubie bawic sie w tekscie ironia zartem ecc... milego wieczoru:)
UsuńOj, zrozumiałam przecież, że żart! Czytam Pani bloga od początku jego istnienia i uwielbiam go. Dlatego nie napisałam, że "proszę nie wierzyć", tylko "proszę nie powielać" ;-), by nie utrwalać szkodliwego, dla bogu ducha winnych zwierząt, stereotypu.
Usuń