Siedem lat
środa, kwietnia 24, 2019
Zacznijmy dziś od liczb. Tym razem najpierw konkrety, a potem poematy.
7 lat Domu z Kamienia to:
Prawie 2.600.000 wizyt na blogu.
Blisko 2.500 postów.
Niezliczona ilość zdjęć - na pewno są to dziesiątki tysięcy, a co za tym idzie trzeci Nikon w użyciu.
Niezliczona ilość godzin spędzonych na pisaniu i lepiej w tym wypadku dokładnie nie liczyć, bo jeszcze dojdę do wniosku, że mogłabym ten czas spożytkować inaczej...
700 polubień profilu na Instagramie.
Prawie 1870 "lajków" (wrr... nie lubię tego słowa) na fejsbukowym fanpejdżu (językowy koszmarek!)
I na koniec to, co najcenniejsze: coraz szersze grono nowych znajomości i przyjaźni!
Wznoszę toast za te 7 lat, za nas, za Was, za ten Dom co to jest, ale go nie ma, za plany, za cele, za marzenia!
I teraz trudno mi uniknąć powtórzeń, bo każdego roku cisną się pod palce podobne słowa. Powiedziałabym nawet, że im dalej w las, tym bardziej się nad tym wszystkim rozczulam i mam nadzieję, że nie jest to związane z wiekiem.
Siedem lat temu pierwszy nieudolny wpis o Kamiennym Domu ujrzał światło dzienne. Z każdą kolejną dziesiątką nowych wejść byłam coraz bardziej podekscytowana. Nie myślałam wtedy, że ta historia nabierze takiego rozpędu. Co będzie jutro, pojutrze, za tydzień? Czym wypełnią się kolejne kartki bloga? Któż to może wiedzieć! Tak naprawdę, jak powiedział bohater pewnej bajki: "jedyną przewidywalną rzeczą w życiu jest jego nieprzewidywalność"...
Siódmy blogowy rok przyniósł trochę nowego: niekończącą się opowieść o skręconej kostce, rozpoczęcie Tomka licealnej przygody, moje oficjalne ambasadorowanie i telewizyjną przygodę. Co przyniesie rok następny? Tego nie wie nikt!
Minione lata choć piękne i wyjątkowe, pod pewnym względem zdecydowanie należały do chudych, czy to nie siedem właśnie miało ich być??
Dziękuję, że jesteście już tyle lat, że czytacie, że razem z nami wzruszacie się, śmiejecie, wojażujecie, siadacie do wirtualnego stołu, że radzicie, kibicujecie, pamiętacie. To dla mnie bardzo ważne i wybaczcie, że z braku czasu nie zawsze i nie natychmiast odpowiadam na komentarze, ale piszcie, odzywajcie się czasami, miło jest poczuć, że nie pisze się "do ściany". Spotkania z Czytelnikami w Polsce podarowały mi wiele wzruszeń i jeszcze silniej uświadomiły Waszą obecność. Niemniej wciąż wydaje mi się nieprawdopodobnym, że rankiem czy wieczorem ktoś na te moje "paplaniny" czeka z niecierpliwością. Jeszcze raz z serca Wam dziękuję, bez Was nie byłoby tych blogowych siedmiu lat.
"Backstage":
- Chodźcie, coś wam przeczytam.
- Mam się bać? - Tomek siada zaniepokojony.
- Zwariowałeś? To tylko wpis na jutro, powiecie czy wam się podoba.
Czytam...
- ... "lajków"... wiem durne słowo.
- To może polubień? Ale nie, tak jest zabawniej, wszyscy mówią "lajki".
- Też tak myślę.
Kończę czytać. Tomek komplementuje lapidarnie i odchodzi, a Mikołaj zaplata mi ręce na szyi, wyciska na twarzy soczystego buziaka i zaraz dodaje:
- Pięknie moja mamusia pisze, pięęęknie! Jak już tą książkę napiszesz, to kupisz mi Astona Martina?
- Jasne...
Wybiega uradowany i zaraz daje się słyszeć z drugiego pokoju:
- Mama powiedziała, że mi kupi Astona Martina, a tobie nic!
Dzieci rosną, a historia pisze się dalej.
Kurtyna.
SIEDEM to po włosku SETTE
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
25 komentarze
Gratulacje!!
OdpowiedzUsuńNie pisze pani do ściany. Czytam!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Małgorzata Nowakowska Manta Travel
Ja też czytam od kilku lat codziennie rano do śniadania... Pozdrawiam z ciepłego ale wietrznego Sopotu. Iwona
OdpowiedzUsuńJa też czytam od kilku lat codziennie rano do śniadania... Pozdrawiam z ciepłego ale wietrznego Sopotu. Iwona
OdpowiedzUsuńGratulacje!
OdpowiedzUsuńCzytam z melancholią, czytałam,i będę czytać..Kocham tą Maradię dzięki Tobie
OdpowiedzUsuńI ja, pani Kasiu, czytam i dzięki temu jedną nogą jestem w mojej kochanej Toskanii! A Pani Rodzinka jest mi bliska i kochana... Uściski z Gdańska, też ciepłego i baaaardzo wietrznego Annamaria.
OdpowiedzUsuńGratulacje, może kiedyś na emeryturze też dołączę do Italii...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z Kapsztadu
OdpowiedzUsuńKrystyna
Czytam codziennie i czekam z niecierpliwością na następny wpis .Podziwiam za pracowitość i wytrwałość .Pozdrawiam Panią ,synów i oczywiście Mario .
OdpowiedzUsuńJasne, że czekamy na kolejne wpisy (i na książkę oczywiście też)!!
OdpowiedzUsuńZawsze zazdroszczę pani tej cudownej relacji z synami, bo moi, mając 25 i 27 lat, to już jednak całkiem inny etap ;-). Mam też nadzieję, że kiedyś w końcu dotrę w okolice Marradi i wtedy może uda mi się poznać panią osobiście. Na razie pozostaję jedną z licznych anonimowych, acz "regularnych" czytelniczek :-)
Pozdrawiam serdecznie i ściskam kciuki za spełnienie wszystkich marzeń,
Anka T. z Warszawy
Gratuluję i ja! Też ten blog dla mnie, to codzienna, poranna prasówka!
OdpowiedzUsuńPowodzenia na następnych 7*7 albo i więcej:)
K.z Krk
Czytam kazdy wpis. Znam każdą historię. Gorąco pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOd ponad 6 lat codziennie,niekiedy nawet kilka razy dziennie czytam Pani wpisy.Dziękuję Pani za każde słowo ,za każde zdjęcie za każde emocje przekazane na blogu. Jest Pani wspaniałym człowiekiem. Bardzo chciałabym poznać Panią i Marradi osobiście. Pozdrawiam serdecznie i życzę wszelkich sukcesów. Beata
OdpowiedzUsuń7 lat.... gratulacje i dobra życzę 😊
OdpowiedzUsuńNawet kiedy jest mi smutno , mam zmartwienie to sobie wieczorem pomyślę ... e tam , rano sobie zajrzę co tam słychać w Kamiennym Domku , obejrzę zdjęcia ktore kocham , poczytam co słychać w Rodzince , co u Maria którego przyjażń jest bezcenna i już sie do siebia uśmiecham.I za to wszystko BAARDZO Pani , Kasiu dziękuję. Marta .
OdpowiedzUsuńSiedem lat, piękny wiek! Complimenti!
OdpowiedzUsuńKasiu, brawa i podziękowania za twoją niewyczerpaną wytrwałość w dzieleniu się twoim, waszym, toskańskim światem.
Najcenniejsze bogactwa już masz, te najważniejsze i niepowtarzalne... ale...
Życzę Ci spełniania się wszystkich Twoich najskrytszych marzeń związanych z blogiem, pracą i życiem prywatnym!
Zawsze!
Uściski!
Asia C.
GRATULACJE ,,ZA WSZYSTKIE MINUTY ORAZ GODZINY,, KTORE POSWIECA PANI,,DLA SIEBIE,, DLA NAJBLIZSZYCH,, DLA DOTARCIA KTOREGOS DNIA,, DO DOMU Z KAMIENIA,,,,!!!!!,,,,
OdpowiedzUsuńPOZDROWIENIA Z PIEKNEJ SLONECZNEJ MIEJSCOWOSCI Z DALEKICH NIEMIEC,,!!
SOFIE Z KOCHANA RODZINKA !!!...
Czytam codziennie do porannej kawy i to co Pani pisze sprawia mi ogromną przyjemność .Pozdrawiam Marta z Jeleniej Góry
OdpowiedzUsuńCzytam codziennie do porannej kawy i to co Pani pisze sprawia mi ogromną przyjemności .Pozdrawiam Marta z Jeleniej Góry
OdpowiedzUsuńI ja czytam. Nie tylko nowe wpisy, często wracam do tych sprzed kilku lat, gdy chłopcy byli mali, gdy Wasze życie w Marradi dopiero się zaczynało. Życzę Wam wszystkiego najlepszego i spełnienia wszystkich marzeń.
OdpowiedzUsuńOla N.
Kasiu,rok temu razem swietowalismy rocznice bloga.Co prawda nie byl to tort ze swieczkami,ale...Życzę niech marzenia sie spelnia i niech te kolejne lata to beda lata tłuste.Baci😘💗
OdpowiedzUsuńTeż czytam i czekam na kolejną relację z Toskanii.Pięknie Pani używa naszego języka ,piękna przyjaźń z Mario,wspaniali synowie.Jakie chude lata??
OdpowiedzUsuńKasiu, wielkie gratulacje i wiele radości w blogowaniu. Życzę jeszcze 7 takich siódemek!!!! Czytam, wzruszam się i podziwiam!!!:))))
OdpowiedzUsuńmuzien
Z calego serca wszystkim Wam dziekuje za tyle cieplych slow:)
OdpowiedzUsuń