Kiedy wszystko wraca na stare tory...

niedziela, kwietnia 07, 2019


I tak oto wariacki tydzień dobiegł końca...
Kiedy tydzień temu machaliśmy za odjeżdżającym do Niemiec autokarem, kiedy potem patrzyłam na jedną walizkę na środku salonu, kiedy gotowałam gar ragu' na zapas i w końcu, kiedy to ja byłam tą odjeżdżającą i po czterech latach przerwy znów leciałam do Polski, marzyłam tylko o tym, by to wszystko minęło, żeby tydzień skończył się jak najszybciej i żeby raz dwa nastał sobotni wieczór! 
I wydawało mi się, że ten moment nigdy nie nastąpi... 

Mój stres przed tym wszystkim był nie do opisania. A. powiedziała mi w Warszawie - "wyszłaś ze swojej strefy komfortu - gratulacje!". Dokładnie tak. Lepiej nie mogłabym tego ująć. Wszystko skupiło się w jednym tygodniu - Tomka podróż, moja podróż i idące za nią nowe doświadczenia i Mikołaj, który na kilka dni został sam z Mario. I dziś mogę to już napisać - dla każdego z nas było to wspaniałe doświadczenie. Mikołaj oczywiście dałby wiele, by być ze mną w Polsce, ale nie dlatego, że źle mu było z Mario - bo obydwaj spisali się na medal, tylko dlatego, że uciekło mu tyle atrakcji turystycznych. Na szczęście drobne souveniry wynagrodziły te straty. 

Jutro napiszę więcej o samym pobycie, o tym co się działo w Warszawie i Krakowie i o moich wrażeniach. Dziś chcę przede wszystkim podziękować tym, którzy pofatygowali się do Instytutu Kultury Włoskiej, a czasem było to nawet kilkadziesiąt kilometrów, tylko po to, by ze mną choć dwa słowa zamienić. Podarowaliście mi wiele wzruszających momentów i uczyniliście to całe doświadczenie jeszcze piękniejszym. Dziękuję za podarki, za ciepło, za to że byliście i że jesteście. 
Dziękuję za słowa, które powtarzaliście najczęściej - "jesteś właśnie TAKA, jesteś taka jak na blogu, autentyczna". Jest mi dziś niezwykle miło... Mam nadzieję, że choć niektórym z Was uda się zawitać do Marradi i do Mugello. 

Tomek natomiast wrócił z Niemiec jeszcze szczęśliwszy niż ja. Był tak rozemocjonowany, że trajkotał jak katarynka, bo chciał opowiedzieć wszystko w jednej chwili. Nowe znajomości, nowe miejsca, przygody, smaki, śmiechy, imprezy, rozmowy po angielski i po niemiecku pierwsze wypowiedzi... Tomek jest dosyć powściągliwą osobą i chyba nigdy jeszcze nie widziałam go w takiej euforii jak wczoraj. Sam przyznał, że żal mu było wyjeżdżać i gdyby mógł, zostałby jeszcze kilka dni. O tym wszystkim oczywiście napisze on sam i pewnie jeden artykuł na to nie wystarczy.



Ja osobiście dziękuję rodzinie, która gościła Tomka przez tydzień - rodzinie polsko - niemieckiej. Wiem, że wiecie o blogu, więc być może tutaj zajrzycie. Mój "mały" podróżnik opowiadał o każdym dniu z wypiekami na twarzy i o tym, jak dobrze i ciepło był przez Was przyjęty. Absolutnym hitem są słowa dziadka, które Tomek przytoczył - "Jedz Tomciu! W domu tego nie masz!" - to też nasze rodzinne powiedzenie, które powtarza się przy każdym spotkaniu! Jeszcze raz z całego serca - DZIĘKUJEMY!


Na koniec ostatnia tylko refleksja... Miała rację Ellen mówiąc kiedyś, że z czasem człowiek już wszędzie jest straniero. Po tych czterech dniach wiem na pewno, że ja w Polsce jestem już bardzo straniera i kiedy samolot opadał wczoraj na płytę lotniska w Bolonii - opadał to trafne określenie, bo na pasażerów przez chwilę padł blady strach i dały się słyszeć komentarze, że czegoś podobnego nikt nie doświadczył - ja miałam łzy w oczach i uczucie ogromnej ulgi. 
Dom. Casa. Casa dolce casa. Tu mój dom i moje dzieci. Mój kraj - moja miłość.

CUDZOZIEMKA to po włosku STRANIERA (wym. straniera)

ale ponieważ to słówko już kiedyś było, dziś będzie jeszcze jedno:

OSOBIŚCIE - PERSONALMENTE (wym. personalmente)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

13 komentarze

  1. Straniera ? Żebys jeszcze kiedyś za tą Polską nie płakała Kasiu ???
    Wierzę,że cieszysz się zamieszkaniem w Toskanii, ale Polska to Twoja OJCZYZNA ,nie zapominaj o tym !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, czuję się cudzoziemką i nie rozumiem dlaczego miałabym tego nie napisać, jeśli takie są moje odczucia? Nawet w czasie polskich spotkań usłyszałam, że właśnie za szczerość cenią Czytelnicy Dom z Kamienia. A co do tego - co będzie kiedyś - kto to może wiedzieć??? Dziś to Italia jest w moim sercu. JAk mawiał Henryk Sienkiewicz - każdy ma dwie ojczyzny - własną i Włochy. Ja czuję się trochę tak, jakby Polska była matką biologiczną, a Italia adopcyjną...

      Usuń
    2. Jakie śmieszne pogróżki ? Czy ktoś nie może czuć się gdzieś lepiej? Też nie mogłabym mieszkać już w Polsce. Co w tym dziwnego. Każdy ma swoje miejsce na ziemi. Szanujmy czyjąś szczerość i poglądy.

      Pozdrawiam

      Renata

      Usuń
  2. Baaardzo jest mi Pani bliska . Bardzo dobrze jest czasem wyjechać , żeby się upewnić , że tak , to jest moje ukochane miejsce na ziemi . Tu chcę żyć .. wtedy człowiek jest naprawę szczęsliwy mimo problemów które są wszędzie. Człowiek jest wolną istotą i możę kochać wiele miejsc i ludzi . Mieszkam w Polsce , kocham swój dom / mieszkanie / , bo żyli tam moi rodzice i tak jak Pani każdy wyjazd to dla mnie prawie katastrofa i irracjonalny lęk , że nie wrócę . Ale , wiem też , że gdybym mogła , czułabym się cudownie spokojna w innym miejscu na ziemi . I tu miłość do ojczyzny nie ma nic do rzeczy .Ojczyznę żyjąc z daleka albo się idealizuje albo wręcz odwrotnie , bo sprawiła ból. Pozdrawiam najserdeczniej , Marta

    OdpowiedzUsuń
  3. Po 25 latach zycia w Ameryce wyjazd do polski to dla mnie wielkie przezycie bo musze opuscic swoj DOM.Ale kto emigracji nie przezyl tego nikt nie zrozumie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojczyzna to miejsce, w którym czujemy się szczęśliwi, kiedy ogarnia nas błogie uczucie, że to właśnie tutaj chcemy żyć, tworzyć i przedzierać się przez życie zarówno kiedy się do nas uśmiecha jak i wtedy kiedy zaciąga nad nami chmury. To właśnie to uczycie słońca w brzuchu kiedy ląduje się na płycie lotniska mówi nam, gdzie jest to nasze miejsce. Cudownie Kasiu, że Marradi bije w Twoim sercu i czyni CIę spełnioną. Wszystkiego dobrego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Ojczyzna to miejsce, w którym czujemy się szczęśliwi, kiedy ogarnia nas błogie uczucie, że to właśnie tutaj chcemy żyć" - święta racja! Wszystkiego dobrego!

      Usuń
  5. Pani Kasiu we Włoszech też, już zawsze będzie Pani straniera, bez względu ile lat będzie Pani tam mieszkała. Znam mentalność Włochów w tym temacie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza sie dlatego wlasnie napisalam ze juz zawsze i wszedzie bede straniera:) ale to italia jest moim domem.

      Usuń
  6. To prawda. Życzę Pani wszystkiego dobrego i czekam na książkę Pani autorstwa.Powodzenia. Beata.

    OdpowiedzUsuń
  7. Burza w szklance wody !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń