Toskańskie zakamarki zwane rajem...
poniedziałek, marca 25, 2019
W czasie poprzedniej, jesiennej wizyty Renaty w Marradi, pogoda była tak okropna, że aż trudno opisać i mam wrażenie, że tym razem, aura zrobiła wszystko, by tamten listopadowy wybryk zatrzeć w naszej pamięci i wynagrodzić nam dawne niedogodności. Piękniejszej pogody nie mogliśmy sobie wymarzyć. Już kiedy umawiałyśmy się na to spotkanie, pomyślałam, że muszę Renacie pokazać tę część mojego świata, której z drogi nie widać. Zaproponowałam górską wyprawę i kanapki na szlaku. Jako cel tej wyprawy wybrałam Gamognę, bo Gamogna to tak zwany „pewniak”.
Opactwo Gamogna to jedno z tych miejsc, w którym nie można się nie zakochać i niektórzy z moich Gości już coś o tym wiedzą, a ja sama pisałam o tym niezliczoną ilość razy. Nie wiem co jest bardziej zachwycające, czy samo eremo, czy otulająca je cisza, czy widoki jakimi raczą się oczy w czasie całej wędrówki. Wyruszyliśmy z posiadłości Fontana Tevere, przeszliśmy przez kasztanowe gaje wciąż pełne fiołków i prymulek, potem wdrapaliśmy się na jedną z najwyższych grani, skąd Renata i Olivier, ku mojej wielkiej radości i jeszcze większej radości Mario, wypuścili drona.
Kiedy już część mojego raju została sfilmowana z lotu ptaka znów wróciliśmy na szlak i po kolejnym kilometrze, po „spotkaniu" ze żmiją - ciepło obudziło już chyba wszystkich mieszkańców Apeninów, dotarliśmy do panoramicznego punktu piknikowego. Tam rozłożyliśmy się z kanapkami, winem i pomidorami. Nogi odpoczywały, bonarda chłodziła podniebienie, a słońce grzało, jakby to już maj był najprawdziwszy.
Wyjątkowo dużo było wędrowców przy opactwie, ale na naszym szlaku nie spotkaliśmy nikogo (poza żmiją). Mogliśmy cieszyć się ciszą, spokojem i widokami. Przeszliśmy prawie 9 km, momentami niektórym było trochę ciężko, ale mam nadzieję, że wrażenia wynagrodziły wszystkie trudy, a my miałyśmy z Renatą dużo czasu, by kontynuować naszą nocną burzę mózgów. Piękny i niezapomniany dzień.
Na pamiątkę mamy nagrania z drona, które Mario zmontował w jedną całość.
Renata i Olivier - dziękujemy i czekamy na Was z następnymi wyprawami!
"Mała rzecz" a cieszy! |
"Mała rzecz" a nie cieszy! |
Jeszcze jedna "mała rzecz" |
i bardzo cieszy! |
W nadziei na cud:) |
Wielka rzecz... |
Piloci |
Klasyka - jak daleko nas poniosą? |
Selfie time! |
Życie jest przedziwne... Ciekawe dokąd jutro zaprowadzą nas nogi?
A może Wy też chcielibyście poznać zakamarki toskańskich Apeninów?
Ja tymczasem uciekam do pracy. Dobrego tygodnia!
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
6 komentarze
Czekam na więcej takich wpisów! Z trekkingów. :)
OdpowiedzUsuńPiękne tereny! A najbardziej cieszy fakt, że nie ma tam innych turystów :D
OdpowiedzUsuńMiałam napisać to samo :) Super, że mogliście mieć te miejsca tylko dla siebie :)
UsuńZaskakują mnie krajobrazy, wyobrażałam sobie, że będzie bardziej zielono. Ale i tak jest pieknie!
OdpowiedzUsuńDopiero teraz zwróciło moją uwagę to, że jest tam dosyć sucho! To normalne, czy zmiana klimatu wchodzi w toskańskie życie?
OdpowiedzUsuńDopiero teraz zwróciło moją uwagę to, że jest tam dosyć sucho. Zastanawiam się - to normalne, czy zmiana klimatu wchodzi w życie Toskanii?
OdpowiedzUsuń