Kiedy wystarczy tylko chcieć

sobota, marca 02, 2019


W czwartek obiecałam sobie samej, że nigdzie nie idę, że między lekcjami zajmę się zdjęciami i pilnym tłumaczeniem, że gór na chwilę wystarczy. To znaczy nigdy nie wystarczy, ale że niby ja miałam na chwilę zachować zdrowy rozsądek i od włóczęgi z plecakiem się powstrzymać, tym bardziej, że był to dzień, kiedy wieczorem płonęły światła dla marca, więc na brak atrakcji na pewno nie moglam narzekać. 
I myślę, że w tym moim postanowieniu bym nawet wytrwała, ale potem przyjechał Mario i zapytał, czy nie mam ochoty zamiast obiadu w domu, zjeść kanapki w górach...
To wszystko wina Mario!


I tak szlag trafił moje postanowienie. Zaraz złapałam trochę wina do tych kanapek, aparat i ruszyliśmy znów do Fontana Tevere. Mario chciał zobaczyć miejsca, jakie odkryłam na wyprawie z Ellen. Doszliśmy do tej samej grani z drewnianą, kostropatą furtką, a potem zamiast skręcić w lewo i zejść do "Segacci", poszliśmy w prawo, w stronę samego szczytu góry Gamogna.


Szlak, który do niego prowadzi, miejscami przyprawia o zawroty głowy. Te oczywiście spowodowane są nieprawdopodobnymi widokami, ale też wysokościami i pionowymi urwiskami. Wiatr, który wieczorem skomplikował sprawę ogni dla marca, hulał już w dzień. Kiedy stanęłam w końcu na samym czubku, na lekko trzęsących się nogach i rozłożyłam ręce jak do lotu, przez chwilę poczułam się jak ptak. Brzmi może banalnie, ale tak właśnie było. Wysoko, wysoko, gdzie nic już nie przysłania widoku, gdzie świat zdaje się nie mieć końca...

Wiatr tarmosił mi włosy, szarpał i pchał, zupełnie jakby chciał mnie oderwać od ziemi, tak jak to robił z zeszłorocznymi, zeschniętymi liśćmi karłowatych dębów.

Zastanawiałam się, kogo mogłabym tu przyprowadzić. Kto podzieliłby mój entuzjazm? O. - na pewno, bez dwóch zdań, bo ona pierwsza z gatunku "gdzie diabeł nie może..."! A.? Czy A. by się nie przestraszyła? A druga O.? 
Dziewczyny czekam na Was! Moja głowa pełna jest pomysłów na kolejne wyprawy "słabej płci"!


Kiedy opowiadałam o ostatniej wyprawie z Ellen, Mama zadziwiła się na serio - "i wy tak same???", jakbym opowiadała o czymś niewyobrażalnym. Ktoś inny pyta: "jak kostka, czy po tym łażeniu nie boli?" - pewnie czasem trochę boli, ale bardziej boli głowa, kiedy po górach nie chodzę. 
Nie mogę NIE łazikować. Góry są częścią mnie. Potrzebuję ich, ich przestrzeni, wysokości, bliskości natury, tak samo jak potrzebuję wody i tlenu, by żyć. 
Wyprawy nie wymagają ode mnie ani nakładów finansowych, ani przeorganizowania całego dnia. Najbliższy szlak zaczyna się dziesięć metrów od mojej furtki, a zatem w moim przypadku wystarczy tylko chcieć, a ja chcę! I to jak!   


Niektórzy z Was pytali mnie wczoraj jak można zobaczyć odcinek Bazarów Europy, w którym pojawiłam się jako gość. Szczerze mówiąc, jeśli ktoś nie ma Canal +, to chyba pozostaje tylko możliwość on line, ale za opłatą. Tak czy inaczej ja mogę pokazać Wam mój fragment, dzięki uprzejmości Michała, któremu udało się uwiecznić moje 5 minut, w dosłownym tego słowa znaczeniu. Dziękuję i zapraszam Was na mój fp strony, gdzie nagranie jest udostępnione. 

DOBREGO WEEKENDU!

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

2 komentarze

  1. Kasiu gratulacje. Wypadalas świetnie, bardzo ciekawie opowiadalas. Moim zdaniem prowadząca toporna i bez polotu. Kasia praska

    OdpowiedzUsuń