Słońce, nowe doświadczenie i głupie dyskusje

sobota, stycznia 26, 2019


Do Marradi zawitało wreszcie słońce. Śnieg zaczął się topić. Z fortecy chłopców została ruina. Może nie było super ciepło, ale ze słońcem od razu człowiekowi lepiej. 
Piątek uraczył mnie nowym doświadczeniem. Po raz pierwszy w Italii spotkałam się z notariuszem i od razu uprzedzam pytania: nie, nie, nie w mojej sprawie, niestety nie kupuję jeszcze prawdziwego domu z kamienia. Notariusz okazał się typem przedziwnym, już po jego pierwszej wypowiedzi przypomniała mi się scena z leniwcem ze "Zwierzogrodu". Wypisz wymaluj!
Ciekawe ile trwa akt notarialny w takim wydaniu...

Wracałam z Faenzy w samo południe. Usadowiłam się wygodnie i jak tylko pociąg ruszył wyciągnęłam książkę z zamiarem zatopienia się w lekturze. Jednak mijający świat za oknem   był zbyt interesujący i już po pierwszym zdaniu schowałam ją znów do torby. Przez szybę słońce tak miło grzało, oblewało styczniowym światłem uśpione winnice i srebrno zielone gaje oliwne. Niemożliwością było skupić się na czytaniu. Chwilę potem wyciągnęłam telefon, żeby sprawdzić stan wiadomości i powiadomień najróżniejszych. Fejsbuk rozgrzany był do czerwoności za sprawą  dyskusji o cenach we Włoszech, w którą o zgrozo dałam się wciągnąć. Kiedy jednak doszłam do krytycznych wypowiedzi na temat cen natki pietruszki, poddałam się i telefon wylądował w kieszeni. Co mnie to w końcu obchodzi, niech sobie każdy myśli co chce... I tak kto jest lepiej poinformowany ten wie, że natki czasem się nie kupuje tylko po prostu dostaje. Jeśli robię zakupy w warzywniaku, sprzedawca zawsze pyta czy chcę odori (seler naciowy, natka i marchewka) i zwykle dorzuca je gratis. Ale jeśli ktoś kupuje natkę zapakowaną na tacce w markecie, to co się dziwić. Nie ma nad czym deliberować.   


Przed nami sobota bez planów. Nie wiem jeszcze co nam do głowy przyjdzie. Tomek właśnie wyszedł, a mnie i Mikołaja tradycyjnie czeka filmowy poranek. Dziś na tapecie ambitne kino. 
Mam zamiar wyczarować coś w kuchni, sama jeszcze nie wiem co i koniecznie muszę zmniejszyć górę prasowania, bo inaczej moja Mamy zaraz zabierze się do pracy, a przez tydzień ma przecież pożyć jak królowa...
DOBREGO WEEKENDU!
Ps. To ostatni już styczniowy weekend w tym roku!

NATKA PIETRUSZKI to po włosku PREZZEMOLO (wym. preccemolo) 

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

0 komentarze