Pierwsze odkrycie 2019 roku - wyprawa do San Leo - akt I
sobota, stycznia 05, 2019
Na zakończenie ferii zafundowaliśmy sobie - nie powiem, że odkrycie roku, bo rok się przecież dopiero zaczął, dlatego napiszę - pierwsze w tym roku "odkrycie roku", wyjątkową wycieczkę, spacer po miasteczku niecodziennej urody, w dolinie jak z bajki, pięknej aż dech zapiera! Nie bardzo daleko, a wrażeń tyle, że w jednym artykule choćbym pękła, nie upchnę wszystkiego, o czym chciałabym napisać. A po tej wycieczce apetyt na powrót i dalsze zgłębianie sekretów okolicy taki, że gdybym mogła wróciłabym tam jeszcze dziś. Tuż obok turystycznej mekki, schowane, niepopularne, zachwycające - San Leo i cała dolina La Valmarecchia.
Kiedy dawno temu po raz pierwszy trafiliśmy do San Marino, którego swoją drogą nie lubię za "hiperturystyczność", pamiętam jak z tarasu widokowego skierowanego w stronę Apeninów wypatrzyłam małe miasteczko na skale, zupełnie jakby odbicie samego San Marino, tyle że w miniaturze. Kilka lat później, kiedy już mieszkaliśmy w Biforco, a moje blogowanie nabrało rozpędu, znalazłam informację o fortecy na skale i przycupniętym u jej stóp maleńkim borgo - San Leo. Wiedziałam, że to na pewno musi być tamto miejsce i tak oto miasteczko znalazło się na mojej liście "do odwiedzenia". Niestety, jak to zwykle bywa, potrzeba było trochę czasu byśmy tam dotarli. Tak czy inaczej w końcu się udało i moim wielkim odkryciem dzielę się z Wami. Czuję się trochę tak jakbym otworzyła pozytywny odpowiednik puszki Pandory. Po tej wycieczce widzę jak wiele mam jeszcze do zobaczenia w całkiem bliskiej okolicy.
Południe Romanii to dla większości tylko Rimini, plaże, acquaparki i górujące nad niziną San Marino. A tymczasem wystarczy wbić się w głąb półwyspu, by znaleźć świat jak z bajki. Świat, który wielokrotnie inspirował poetów. Dolina Valmarecchia jest jednym z ładniejszych i przede wszystkim jednym z bogatszych w historię i legendy miejsc jakie widziałam w Italii. Rzeka Marecchia, kostropate skały, wypiętrzające się niespodziewanie z zielonych łąk, zamki, wieże, fortece. To tu straszy Azzurrina, to tu narodziła się legenda "o spełnionych marzeniach, jeśli dotknie się księżyca". A samo San Leo, którego historia to tak odległe czasy, że muszę to sobie w głowie dobrze poukładać, gościło Dantego i świętego Franciszka. W górującej nad miasteczkiem fortecy swoje ostatnie lata spędził w celi Cagliostro, szarlatan, alchemik, okultysta.
To tyle tytułem wstępu, bo już sam wstęp zrobił się długi. Jutro więcej historii i więcej zdjęć. Jeśli planujecie w wakacje wybrzeże adriatyckie w okolicach Marche i Romanii wpiszcie San Leo na listę "obowiązkową" i zarezerwujcie na to przynajmniej cały dzień, bo nam jednego popołudnia było zdecydowanie za mało!
Dodam też z informacji czysto praktycznych: samochód trzeba zostawić na parkingu kilkaset metrów przed "centro storico" i dalej iść pieszo. Nie pchajcie się dalej, bo wykręcenie potem graniczy z cudem. Choć wydaje się to oczywiste, to jednak podpowiem, że warto też mieć wygodne buty, bo spacer do fortecy wyciska trochę potu.
W samym centrum jest kilka przyjemnych lokalików, gdzie można dobrze zjeść. My posililiśmy się w przytulnym miejscu, bardzo smacznie i niedrogo zaraz przy parku w "Belvedere".
I jeszcze coś Wam powiem. Wiecie jaki z San Leo jest widok??? Zwariować można z nadmiaru emocji. Widać morze i San Marino i Monte Fumaiolo i niekończące się falowanie Apeninów i jest cisza i spokój i nie ma tandetnych suvenirów i tłumu ludzi... sami się przekonajcie.
Adriatyk |
Forteca |
Tajemnicze nacięcia w kamieniu |
San Leo - widok z fortecy |
Widok na San Marino od mniej popularnej strony |
Duomo di San Leo |
Torre romanica |
fragment Pieve i forteca |
W oddali mniej więcej po środku Monte Fumaiolo, skąd wypływa Tybr |
ODKRYCIE to po włosku SCOPERTA (wym. skoperta)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
5 komentarze
Super, że nie dotarła tam jeszcze ta cała komercyjna otoczka, a jedzenie na Waszych talerzach wygląda obłędnie!
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że forteca jest naprawdę imponująca. A widoki na okolicę - piękne :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie klimaty. Widoczki piękne. Wpisuję na listę :-)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze to rozpocząć dobrze nowy rok! I oby takich nowych odkryć było z każdym tygodniem coraz więcej!
OdpowiedzUsuńPiękny początek roku :) Jem akurat makaron, więc daruję Ci to smakowite zdjęcie pasty :)
OdpowiedzUsuń