Niebieski poniedziałek
wtorek, stycznia 22, 2019
Podobno wczoraj był najbardziej depresyjny dzień w tym roku. Na szczęście dowiedziałam się o tym dopiero dziś rano przeglądając ulubione strony, ot co znaczy żyć sobie w błogiej nieświadomości! Ciekawa byłam skąd się w ogóle wziął ten cały niebieski poniedziałek i zaraz doczytałam to i owo. Okazuje się, że nawet naukowa teoria została do niego dorobiona z wzorami matematycznymi włącznie. Ludzie to już naprawdę nie wiedzą co wymyślić...
Przez cały dzień tylko pogoda wpisała się tematycznie w blue Monday. Wzgórza nadal pozostawały spowite mgłą, a w powietrzu na zmianę wirowały mikro drobiny wody i białego diabelstwa. Chłodno, wilgotno, szaro buro, Goście z wyprawy do San Leo zapamiętają pewnie przede wszystkim śnieg i mgłę, ale ...
Ale potem przyszła pora kolacji i kiedy do stołu zasiada się w doborowym towarzystwie, to niestraszne żadne "blumandeje". Znów wracają kolory, robi się radośnie, miło, swojsko. Nie możemy zaproponować Gościom wyprawy na Lavane, wygrzewania się w słońcu, ani grila przy świętej Barbarze, ale rekompensujemy to degustacją grappy, smakowaniem zimowych włoskich dań i wspólnym robieniem pizzy. Na niepogodę i depresyjne dni zawsze jest jakieś lekarstwo. Najważniejsze to dobre nastawienie, a tego w Kamiennym Domu nie brakuje.
Poniedziałek w ogóle był pozytywny, bo lekcje minęły radośnie, V. napisała, że zdjęcia są "splendide", że będzie mnie polecać każdemu, a już za kilka tygodni umówione jesteśmy na fotografowanie noworodka. Rachunki za świąteczny czas jeszcze nie przyszły - zdecydowanie wolę je dostawać w każdy inny dzień, byle nie w poniedziałek. Tomek natomiast zabłysnął na sprawdzianie z włoskiego pisząc piękną bajkę z zaklęciami, rymowankami, niczym prawdziwy bajkopisarz!
Myślałam, że dzisiejszy ranek obudzi mnie szuraniem pługów o asfalt, tymczasem jeszcze o świcie śniegu nie było widać. Dopiero teraz powolutku, powolutku biel leniwie opada ... Mrozu nie ma, więc mam nadzieję, że świat w białym wydaniu potrwa tylko krótką chwilę i zaraz znów wrócą do doliny żywe kolory.
DEPRESJA - DEPRESSIONE (wy,. depressione)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
2 komentarze
Nie zrozumiem nigdy na jakiej podstawie ktoś ustala dla całego świata, że dany dzień jest naj- cośtam, przecież to, jaki nasz dzień będzie zależy wyłącznie od nas samych i naszego nastawienia do tego dnia od momentu przebudzenia się. Jeżeli rano słysząc, że mamy najbardziej depresyjny dzień w roku zakodujemy to sobie w głowie to cały dzień będziemy podświadomie zmierzać do tego, żeby ten dzień był własnie taki jakiś nieudany, smutny i przygnębiający. Czy nie lepiej pomyśleć " mówcie/piszcie co chcecie a dla mnie nie ma znaczenia czy ktoś wymyślił, że mamy najbardziej depresyjny dzień w roku bo mój dzień będzie na pewno udany ;) ". Ot poleciałam ze swoją filozofią ;). Dobrze, że dowiedziała się Pani o blue Monday dopiero następnego dnia, jeszcze ruszyłoby to wrażliwą i uczuciową duszę ;) - ja wiedziałam, że jest ale nie zepsuło to mojego dnia choć wiele osób z mojego otoczenia przypisywało własne lenistwo właśnie temu dniu i po co? Pozdrawiam, Karolina
OdpowiedzUsuńDokładnie tak! Napisałam to trochę z przymrużeniem oka:) Żeby być smutna czy zdołowana nie potrzebuję do tego blue Monday, tak jak i nie potrzebuję dnia kawy żeby napić się kawy, dnia pizzy, żeby zjeść pizzę, czy dnia przytulania, żeby się przytulać. Ludzie z tymi dniami to już powariowali:) Swoją drogą ciekawa jestem kto to wymyśla. Pozdrawiam serdecznie
Usuń