Matka dzieciom
czwartek, stycznia 10, 2019
Każdego ranka wstaję bardzo wcześnie, dużo wcześniej nim wstanie słońce. Muszę włączyć piecyk, przygotować herbatę, śniadanie, żeby Tomek kiedy się obudzi miał jak najmilej.
- Po co ty się tak zrywasz? - pyta niezmiennie Mario. - Przecież on jest duży, sam się umie ogarnąć.
Nie silę się już na tłumaczenie. Żeby pojąć niektóre rzeczy trzeba być po prostu matką. Matką wyjątkowo ześwirowaną na punkcie swoich dzieci.
Czemu to robię? Bo czas kiedy mam dzieci w domu, to jedna z tych rzeczy, która na pewno nie będzie trwać wiecznie. Zegar tyka.
Słucham Tomka opowieści nad kubkiem herbaty, słucham o stresach, lękach, ciekawostkach, o rzeczach miłych i tych mniej, o pasjach, planach, codziennie o czymś innym. Nie ma nic co może z tymi momentami konkurować, nawet najcieplejsze łóżko.
Kiedy wychodzi, stoję w oknie i patrzę tak długo, aż zniknie za zakrętem. Potem zerkam w górę, za rzekę i widzę mijające w ciemnościach światła pociągu i dalej odprowadzam go myślami. Chciałabym, by czekało na niego tylko to, co dobre.
Potem budzi się Mikołaj i sytuacja się powtarza, tyle że on wsiada jeszcze przez jakiś czas do samochodu zaprzyjaźnionej mamy.
Są już duzi, a ja wciąż wpatruję się w nich z uwielbieniem, jak wtedy kiedy byli maluchami. Przytulam się, żeby poczuć ich zapach. Ciągle się przytulamy i ciągle nam tego mało. I już za nimi tęsknię, już tęsknię za tym co mija teraz, za każdym jednym porankiem, za każdym wypitym wspólnie kubkiem herbaty...
Ostatnio czuję to wyjątkowo mocno.
***
- A gdyby ktoś się ciebie zapytał: Czego ci bardziej brakuje: kuchni polskiej czy sushi?
- Sushi! - Odpowiada bez namysłu Mikołaj.
- A jednak!
- To znaczy... No nie wiem...
- Teraz zaczynasz plątać, bo patriotyzm się w tobie odezwał. No cóż... ale ja też bym odpowiedziała tak samo.
- Po przemyśleniu powiem może... 50 na 50.
- No dobrze. Ja jednak zostaję przy sushi. A jeśli już mowa o kuchni polskiej to jako takiej kompletnie mi nie brakuje, tylko czasem zjadłaby chętnie coś od Babci Tereski, na przykład kopytka z sosikiem i buraczkami, a na deser szarlotkę z bezą!
- Ja też! I jeszcze pomidorówkę i zupę ogórkową. A pamiętasz ten sklepik przy parku? Tam zawsze kupowaliśmy takie lody.
- Tak! "Gilki", co to się potem okazało, że to "gibki", ale dla nas "gilkami" już zostały. Sama chemia.
- Ale dobre! I pamiętam te sałatki z beczki co kupowaliśmy na bazarku, a potem wyjadaliśmy je prosto z torebki w drodze do domu.
- To była kapusta kiszona!
- Pamiętam jeszcze jak na cmentarzu kupowałaś nam "gęsią skórkę" ...
- Chyba "pańską skórkę".
- No właśnie pańską. Taka słodziutka była!
***
Styczeń jest w jednej trzeciej drogi. Kwitną pierwsze prymulki.
KUBEK to po włosku TAZZA (wym. tacca)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
5 komentarze
Kasiu, jesli chlopcy lubia kiszona kapuste (niezstapione zrodlo wit.C) to nie musisz jzj robic od razu cala beczke, jak to praktykuje sie w Polsce. Mozna zrobic 2-3 glowki w sloikach litrowych i miec zawsze zapas tego rarytasu pod reka. Ja tak od paru lat robie, robota nieskomplikowana i wzglednie szybka. Nawet piwnicy do tego nie trzeba, jesli takiej nie masz. Poszukaj w na Youtubie albo na blogach kulinarnych. Teresa
OdpowiedzUsuńRzeczywiście muszę pomyśleć nad tym! Choć kiedyś gdzieś słyszałam, że np ogórki w tym klimacie się nie ukiszą. Czy to możliwe?
UsuńJa mysle, ze wprost przeciwnie, powinny sie ukisic, przynajmniej te malosolne, bo maja krotki okres waznosci (wiadomo dlaczego). W zeszlym roku sprobowalam zrobic wlasnie malosolne w lodowce (jak zwykle przepis z internetu) i sie udaly, tyle, ze po tygodniu nadawaly sie do konsumpcji, a ,ie po 3 dniach jak pisala jakas blogerka. Acha, tylko zwykle ogory-siury, nie te dlugie. Teresa
UsuńCzy Ty wiesz co to jest rodzicielstwo bliskości, NVC, wychowanie w naturze? To takie modne teraz w PL pojęcia dotyczące wychowania i rodzicielstwa. Mam wrażenie, że Ty masz to we krwi i mogłabyś książki pisać co to znaczy "naturalnie z dzieckiem"
OdpowiedzUsuńPierwszy raz o tym słyszę:)
Usuń